Nic nic i jeszce raz cic ciekawego. Jedynie końcówka filmu rozegrana w ciekawych niuansach i rozbudzająca wyobraźnię. Reszta to nużące czekanie...Film nie przemyślamy. Początkowo intrygujące zabiegi stylistyczne (tworzenie muzyki przy udziale maszyny do pisania )nie prowadzą do nikąd i w efekcie końcowym okazuja się być zbędną estetyzacją i mizernym naśladownictwem Björk. Duży plus za efektowny master shot Dunkierki z wysmakowanym trzecim planem. Ps. nigdy więcej powtórek tego filmu.
Nużące czekanie? Zbędna estetyzacja lub o matko-MIZERNE NAŚLADOWNICTWO BJORK? Dokładnie tak jak koleżanka pod tobą masz zwyczajnie zryty gust i nie ma sensu wdawac się tu w jakies polemiki lub pseudo inteligentne rozważania. Po prostu nie umiesz wczuc się w ten klimat. Współczuję.