...i na tą chwilę mogę tylko napisać: co za zryty bachor. Ukręciłbym ten ohydny łeb tej małej suce.
Mam takie same odczucia. DURNY BACHOR.
Do tego film dłuuuuuży się i jest naprawdę nudny.
Co prawda, to prawda, jednak dzięki temu wątkowi film czy raczej opowieść (bo przecież całość bazuje na książce) ma jakieś prawo bytu, wyróżnia się odrobinę na tle innych. W przeciwnym razie byłby to kolejny kostiumowy dramat/romans, których pełno.
potwierdzam, jej postać denerwuje od początku do końca. Najpierw bije po oczach wścibskość i mielenie ozorem, potem denerwuje jej postać kiedy nie ma odwagi przyznać się do tego co zrobiła a na końcu denerwuje mnie tym że sprawia wrażenie dumnej ze swej książki, mam wrażenie jakby wewnętrznie czuła się usprawiedliwiona bo "dała im miłość" (w książce...) a tak naprawdę im ją odebrała. I na dodatek stara baba wygląda mega głupio w "nocnej koszuli" i trampkach z młodości. Film jest nudny i bardzo się dłuży, końcówka troche ratuje film, ale i tak nie jest to warte obejrzenia.