Naprawdę ta scena zrobiła na mnie kolosalne wrażenie (parę razy już ją obejrzałem ). Ciekawe za którym razem im wyszła, bo przecież ona prawie 10 minut trwa bez montowania poszczególnych scen (chyba że sprytnie jakoś to połączyli).
Pozdrawiam
Przesadziłem z tymi prawie 10 minutami, może z 5 trwa. :)
A co do filmu to wcale taki rewelacyjny to on nie jest, owszem jest bardzo dobry ale do arcydzieła niestety ale tej pozycji daleko, co nie zmienia faktu że warto obejrzeć. Ja i tak z tego filmu to najbardziej zapamiętam to 5 minutowe ujęcie.
Na IMDB jest napisane, że nie zmontowali. Scena była kręcona ledwie 4 razy, do filmu użyto trzecie podejście.
To faktycznie niedużo te 4 razy. Byłem przekonany że znacznie więcej mieli tych podejść. Ale tylko pogratulować bo nakręcić coś takiego to łatwo nie jest.
A oglądałeś "Ludzkie dzieci"??? Tam jest pełno takich długich ujęć bez żadnych cięć :)
jak dla mnie to przerost formy nad treścią! Co z tego, że była to trudna do zrealizowania scena skoro wogóle nie porusza bo jako widz byłem juz tym wątkiem bardzo znudzony. Nasunęło mi sie od razu skojarzenie z Szeregowcem Ryanem, gdzie podobnie scena na plazy Omaha była najważniejsza dla całego filmu z tą "małą" różnicą, że tamta była rzeczywiście majsterszytkiem i przejdzie do historii kina, a ta z filmu "Pokuta" tylko jest tylko ciekawostką.
"Zjada", bo do niego nie pasuje. Jest to scena (sekwencja?) całkowicie wyjęta z kontekstu i tak jak cała "Rosyjska Arka" - nie wiadomo o czym. Poza tym coś mi się wydaje, że są tam jednak cięcia montażowe.
Mastershot z natury swej powinien być syntezą filmu, tutaj jest jedynie ozdobnikiem. I to, ze zaskakuje, to chyba dobrze nie swiadczy o filmie - zaskakiwać powinno zakończenie - a tutaj od momentu "tej sceny", wszystko zmierza już tylko do smutnego końca, bez żadnych fajerwerków.