Przyszedł czas na opinię całkowicie nieromantycznego samca :) "Pokuta" podobała mi się, ale z drugiej strony czuję się troszkę zawiedziony, bo nie jest to wcale tak dobry film jak mówiono o nim przed premierą. Film ma przede wszystkim rewelacyjny scenariusz i za to brawa. Fantastyczne są też zdjęcia - naprawdę jest tutaj multum wizualnych pomysłów i nominacja do Oscara jak najbardziej się należy. Muzyka to również perła (te melodie wystukiwane na maszynie do pisania!). W kategoriach technicznych można po prostu mówić o tym obrazie w samych superlatywach. Obsada również ciała nie dała, zwłaszcza podobał mi się James MacAvoy, ale wydaje mi się, ze było w tym roku trochę ról ciekawszych. Keira Knightley również była świetna, ale nominacja do Oscara byłaby chyba przesadą. Dziwią mnie też te wszystkie nominacje dla Saiorsie Ronan, bo moim zdaniem niczego niezwykłego w jej kreacji nie było, chociaż wypadła oczywiście bardzo dobrze. Natomiast jakiekolwiek nominacje dla Vanessy Redgrave są już olbrzymią przesadą, bo nie dość, że rola minimalna (właściwie jedna scena), to jeszcze w głównym stopniu zawdzięcza swój geniusz rewelacyjnemu scenariuszowi.
Jeśli zaś chodzi o samą historię, to niestety w drugiej połowie (nie licząc poruszającej końcówki) się całkiem mocno wynudziłem. Taki już ze mnie nieromantyczny samiec, cóż począć.
Hmmm... jaka jest różnica między "historią" a "scenariuszem"? Świetny scenariusz nigdy nie pozwala się nudzić, ale przyznaję, że niektóre są świetne dopiero za którymś razem ("Między słowami"). Może drugi seansik, jeśli i tak masz film na kompie/płytce? Polecam ;)
Żeby przytoczyć coś z zeszłego roku, trochę dziwnie porównam "Pokutę" do "Infiltracji": jest wypełniona od początku do końca malutkimi szczegółami (np. obraz Matyldy, pani z wózkiem na drodze osiemnastoleniej Briony do mieszkania Cecilii), które właśnie decydują o tym że scenariusz jest dobry I film jest interesujący.
Dobremu scenariuszowi służy wszystko inne: zaczynając od dźwięku (bo wydaje mi się, że sama muzyka w kilku momentach trochę niepotrzebnie się narzuca), przez zdjęcia, kostiumy (zielona suknia Keiry aż przyćmiła samą rolę), na aktorach kończąc.
Po pierwsze Keira - Co ma piernik ("Duma i uprzedzenie") do wiatraka ("Pokuta")? Ja osobiście chętniej porównywałbym Cecilię z "Pokuty" do Virginii Woolf z "Godzin" (dominujące role mimo niewielkiej ilości czasu w filmie). Keira nie gra już dorastającej dziewczyny, ale dojrzałą kobietę z w pełni ukształtowanym światopoglądem. Co ciekawe, to ona walczy o mężczyznę a nie mężczyzna o nią. To ona mówi "Wróć do mnie", to ona porzuca rodzinę i to ona w tym związku jest jednocześnie bardziej uparta i bardziej cierpliwa. Wydaje mi się, że Keira świetnie to przedstawiła: w sposobie chodzenia, w spojrzeniu i w sposobie mówienia (już kilkoma pierwszymi zdaniami: "I'm sure it's a masterpiece..." pokazuje, kim jest jej postać).
Dwa: Gdyby Vanessa Redgrave nie zagrała tak, jak to zrobiła, film mógłby wyjść na głupawą karykaturę. Świetnie połączyła dawne poczucie wyższości z wieloletnim poczuciem winy i chęcią usprawiedliwienia przed innymi i przed sobą tego, co zrobiła.
Trzy: Jak zwykle docenianie dzieci w "genialnych" lub genialnych rolach jest przedmiotem dyskusji. Saoirse Ronan wcale nie dostała wielu nagród za swoją rolę, z tego co kojarzę jest po prostu do kilku nominowana. I jeśli wybieramy już z faworytów (wiadomo że najlepszych po prostu NIE da się wybrać), dlaczego nie? Jak dla mnie, z czterech głównych ról w filmie (Robbie, Cecilia, Briony 18 lat, Briony 13 lat) ta jest "najgorsza", a mimo wszystko zaliczyłbym ją do najlepszych ról drugoplanowych w tym roku. Scena, w której Briony czyta "nie-ten-list" jest genialna - bez cudzysłowia.
O dwóch pozostałych nie chce mi się już rozpisywać, ale moim zdaniem rola Romoli Garai jest niedoceniana.
Jednak ze wszystkich biorących udział przy produkcji filmu najbardziej na dziesiątkę zasługuje reżyser. Jestem tutaj na pewno w 90% subiektywny, bo uwielbiam reżyserów którzy potrafią robić filmy o wojnie tak naprawdę nie do końca ją przedstawiając. "Obiektywne" 10 procent pozostawiam na świetne występy aktorów (szczególnie nieznanych: Saoirse Ronan, Juno Temple, poza tym Keiry, która w filmach innych reżyserów wypada raczej średnio) i na scenę na wybrzeżu przed powrotem żołnierzy do domu (JEDNO kilkuminutowe ujęcie).
PS: To właśnie ostatnia scena jest dla romantyków. A większość filmu a szczególnie większość jego drugiej części - patrz: tytuł filmu. Jeszcze jeden plusik dla Vanessy Redgrave: mniej doświadczona aktorka mogłaby próbować usprawiedliwić to, co zrobiła Briony. Vanessa Redgrave pozostawia nam możliwość oceny.
Może mi minie, ale jak dla mnie wciąż 10/10 po tygodniu od obejrzenia ;)
"Po pierwsze Keira - Co ma piernik ("Duma i uprzedzenie") do wiatraka ("Pokuta")?"
Po prostu - ta sama aktorka, ten sam reżyser. Porównałem tą rolę do tamtej chyba tylko z tego względu i w "Dumie..." mi się Keira podobała bardziej.
"Dwa: Gdyby Vanessa Redgrave nie zagrała tak, jak to zrobiła, film mógłby wyjść na głupawą karykaturę. Świetnie połączyła dawne poczucie wyższości z wieloletnim poczuciem winy i chęcią usprawiedliwienia przed innymi i przed sobą tego, co zrobiła."
Chyba mnie przekonałeś. W każdym razie wciąż odnoszę wrażenie, że ta rola jest za krótka. To byłby chyba rekord, gdyby ją nominowali za rolę drugoplanową, bo nawet występ Williama Hurta w "Historii przemocy" był dłuższy.
"Trzy: Jak zwykle docenianie dzieci w "genialnych" lub genialnych rolach jest przedmiotem dyskusji. Saoirse Ronan wcale nie dostała wielu nagród za swoją rolę, z tego co kojarzę jest po prostu do kilku nominowana. I jeśli wybieramy już z faworytów (wiadomo że najlepszych po prostu NIE da się wybrać), dlaczego nie? Jak dla mnie, z czterech głównych ról w filmie (Robbie, Cecilia, Briony 18 lat, Briony 13 lat) ta jest "najgorsza", a mimo wszystko zaliczyłbym ją do najlepszych ról drugoplanowych w tym roku. Scena, w której Briony czyta "nie-ten-list" jest genialna - bez cudzysłowia."
Mnie nie zachwyciła. Jak oglądałem Annę Paquin w "Fortepianie" - byłem zachwycony, jak oglądałem Jodie Foster w "Taksówkarzu" - byłem zachwycony, tutaj zachwycony nie byłem, tylko mi się podobało. Nie powinna dostać nominacji do Oscara. Poza tym ja przecież nie pisałem, że dostała jakieś nagrody tylko, że ją właśnie do nich nominowali.
Mnie też nie zachwyciła (poza tą jedną sceną), ale na razie nie widziałem nic wiele lepszego ;)
Pozdrowienia
Ogólem daje 8-/10. Mam podobne zdanie co Albertino, mniej wiecej podobało mnie sie to samo co jemu i to samo sie nie podobało. A co do porównywania tego filmu z Eastern Promises ( oczywiscie w sensie klasy bo wiadomo ze to innego typu produkcje)to Pokuta raczej plasuje sie o klase nizej. Ale to oczywiscie moje zdanie. Nie polecam tego filmu osobą które słabo znosze długie dialogi i ogolnie pojety brak akcji. I niech nikt sie nie zmyli zwiastunem ze jest to film wojenny.Owszem sa sceny z frontu( swietna ta na plaży , bardzo wysmakowana ,chyba kazdy to powie)ale nie ma na nich ukazanej walki , raczej sa to sceny z żołnierzami którzy gdzies stacjonują czy przemieszczają sie z miejsca na miejsce. Jesli kogos to zniecheca to niech sobie daruje lepiej ten film bo potem bedzie tylko narzekac na forum ze film jest słaby , nudny itd i ze daje mu 4/10.
Całkiem przypadkowo obejrzałem ten film jako pierwszy w 2008 roku i myślę, że zacząłem ten rok filmowy całkiem dobrze. Zgadzam się, że zdjęcia i muzyka świetne, a sceeena na plaży to jedna z tych, o których długo się pamięta, ale muszę się trochę nie zgodzić co do wyjątkowości kreacji aktorskich (może poza Redgrave), według mnie były po prostu przyzwoite. Podsumowując, film dobry, trochę słabszy w drugiej części, może dostać kilka nominacji akademii, ale raczej technicznych niż aktorskich. Moja ocena 7,5/10.