Nie wiem, jak Was, ale mnie zachwyciły zdjęcia z filmu. Uważam, że Seamus McGarvey wykonał naprawdę kawał dobrej roboty. Piękne, malownicze, fascynujące.
Zdjęcia są świetne, bardzo długie ujęcie na plaży, olbrzymia scena świetnie kompilująca się z muzyką ALE
właśnie magia tych zdjęć przerosła treść opowiadanej historii. Obrazek przyćmił główny temat przez co środek filmu mimo bardzo dobrze oddaje koszmar wojny nie pasował mi do głównego wątku. Jak dla mnie sceny wojenne, całe życie w rozłące nie oddały głównego problemu filmu, sens wraca dopiero w trzeciej części filmu. Dlatego tez ludzie narzekają na "nudę" (ja nudzić sie nie nudziłem ale po ładnie skrojonym początku dostałem w środkowej części jedynie ucztę dla oka.
pozdrawiam