Nie byl najgorszy, nie wiem dlaczego ciagle kojarzyl mi sie z "doktorem Zywago" (ten nowszy), może dla tego że w nim również byla Keira. Tak czy inaczej dla mnie Pokuta to byl jakims marnym cieniem "Dr Żywago".
Końcowka naprawde wzruszająca, tak jak zawsze wzrusza nieszcesliwa milosc, ale wszystko to bylo strasznie powierzchowne jak dla mnie. Osttanio wszystko mi zalatuje tanim melodramatyzmem:)