Potem było już słabiutko!!! Gdyby film był cały jak pierwsze 50 min to miałby więcej nagród niż Titanic. Niestety obraz wojny był tu niepotrzebny i choć tłumaczyć można to adaptacją z powieści to można było 2 połowę filmu zrobić mniej oczywistą, krótszą, zapadającą w pamięci. Środek filmu po tym jak zakochani się rozstają prawie całkowicie wyleciał mi już z głowy, albo nie miało mi co nawet wylatywać bo jakieś 40min ostatnie(nie licząc samego końca, gdy jest wywiad) było kompletnie o niczym. Sytuacje ratowali zakochani gdy Robbowi przypominały się spotkania z Cee. Sama też tytułowa pokuta była jakaś dziwna, tylko pokazana gdy Briony rozmawia z mężczyzną "z dziurawą głową". Gdyby było wszystko ciut mocniejsze i emocjonujące, jak list z CI*Ą:) na początku było by to arcydzieło, a jest nim tylko początek.
Teraz jak ktoś mnie się pyta czy odlądałem ten film mam obraz zielonej(turkusowej?) sukienki, w której ślicznie wygląda "płaska" Keira.
Kojarzył mi się bardzo z Titanikiem, ale jest to + bo oba filmy są wielkie w swoim gatunku.
Do końca sie z tobą nie zgodzę ale faktycznie film zaczyna bardzo ciekawie później jest troszkę mniej interesujący. Ale mimo wszystko polecam film świetnie zrobiony jedyne do czego mogę sie przyczepić to scenariusz.
Czy ja wiem, Titanic to był dla mnie ostry kicz, przepych wszystkiego, ogólnie bardzo przeceniony film, a ten jest moim zdaniem naprawdę dobry, przekonujący, romantyczny na myląc z prostą sentymentalnością.Do tego urzekająca muzyka Marionelli.
Ja sie zgadzam, ze pierwsza czesc filmu byla najbardziej interesujaca. Montaz i te "cofajace wstawki" bardzo mi sie podobaly. Tak samo muzyka. Potem robi sie coraz gorzej... Nudniej po prostu. Aczkolwiek film jest bardzo dobry - lubie taka konwencje. Poza tym swietna muzyka i aktorki grajace Briony, Keira tez dobra.