PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=825127}
7,0 1,3 tys. ocen
7,0 10 1 1265
6,6 9 krytyków
Polański, Horowitz. Hometown
powrót do forum filmu Polański, Horowitz. Hometown

o, tam jest ten dom w którym mieszkaliśmy, jedyny nieodnowiony, to dobrze..

moim zdaniem pan roman chapeau bas, wielka klasa. fajne jest to nieustanne przemieszczanie się pomiędzy widzeniami. tytułowi oblepiają świat rzeczy widzialnych własnymi rojeniami a my razem z nimi. tak że jesteśmy zanurzeni w jednej przestrzeni, ale w dwóch różnych gęstościach powierza - przestrzeń ta sama, różne zawartości. sakralizacja przestrzeni. i ja na ten przykład mam swój kraków własny, piękny, rozkochany, o którym, w czasie spaceru z panem romanem, w ogóle nie pamiętałem! totalnie mnie wessała narracja pana romana..

słowem bytowanie we własnej głowie, oblepianie dookolnej wistości rzeczy widzialnych własną wistością niewidzialnych wspomnień - czy potrzeba innej definicji szaleństwa? a jednak, szaleństwo to szamańskie i kontrolowane, poprzez pokojowe przyzwolenie sobie na nie - wyzwala. takie odnoszę wrażenie. pan roman jest jak jąkała z prologu zwierciadła tarkowskiego albo jak joka z prologu xięgi tajemniczej - odrzuca knebel, wreszcie może mówić. to go uwalnia, wyzwala. dużo bardziej niźli jakiś nowy film albo synagoga. z której to natychmiast ucieka i w ogóle się tego nie wstydzi. jakże piękna i znamienna jest uwaga pana romana (jedna z tysiąca), że kręcenie filmu o wydarzeniu zaciera wspomnienia o nim, jedynie wspomnienie kręcenia pozostaje. jakże jest wymowna. niemal - pardon - testamentowa. to co najcenniejsze pan roman zabiera ze sobą do grobu. nie będzie już żadnego innego filmu, ten jest ostatni. musimy się zadowolić tymi trocinami, odpryskami, ale to są boskie trociny, prima sort odpryski. jakkolwiek przynależne jakiejś większej całości, której już nie poznamy. jedynie na podstawie tych okruszków możemy ją sobie wyobrazić..

polański błyszczy na starość nie tym co tworzy, lecz tym kim nie wstydzi się być - real f*cking human. i do czego nie wstydzi się publicznie przyznawać - latami tłumionego, pod dywan zamiatanego, wypieranego. swojego niebieskiego ptaszka z wiersza bukowskiego. to go uwalnia, wyzwala. działa jak powinna działać synagoga. albo konfesjonał. albo kozetka psychoterapeutyczna. albo jak dobra pigułka. albo jak twoja lepsza połowa, ta jedyna dobra. polański na starość jest jak drogowskaz z kołami, który jeździ szosami. okazuje się piękny nie wtedy, kiedy tworzy, lecz gdy staje nagi. merci, monsieur polanski.

Westernik

Piękne słowa, dziękuję za nie. Idealnie Pan podsumował to wszystko co kłębiło się w mej głowie i duszy po obejrzeniu Hometown. To było cudowne spotkanie w jakże cudownym mitycznym Krakowie, miałam wrażenie spacerowania razem z szanowanymi panami, niestety towarzyszył mi nieodparty podskórnie wyczywalny niepokój a wręcz lęk, że to już może być ostatni raz gdy widzę Mistrza Polańskiego na ekranie..
Btw, z calych sił marzę by dożył ekranizacji swojego życia ale z roku na rok z niesłabnącą przykrością obawiam się że to coraz bardziej nierealne, obym chociaż ja tego dożyła

marinelle

dzięki! a propos bedewu - w pewnym sensie dożył, może nie życia, ale jego równie mitycznego wycinka, w tym względzie jednak, niczym uparty mędrzec z indii ponad dwa i pół tysiąca lat temu, po dziś dzień zachowuje szlachetne milczenie..

mam tu na myśli ostatni film quentina oczywiście:)