nieznośnie infantylny, stylem naśladowczy, ideowo wtórny, duchem typowy film stevena spielberga z lat 80-tych, którego nie wyreżyserował steven spielberg, vol.3
no bo tak, podejście do metafizyki jako żywo przypomina Always spielberga, opętany szaloną ideą costner przypomina dreyfussa z Bliskich Spotkań Trzeciego Stopnia spielberga, amerykańska rodzinka na kukurydzianej fermie przypomina ET spielberga, główny wątek - odbudowa autorytetu ojca - przypomina co drugi film spielberga, nie mówiąc już o klimacie filmu - trochę baśniowym, trochę naiwnym - o optymistycznym wydźwięku pogoni za marzeniami, wiary w nieracjonalne i te pe i te de..
noo, więc ostatnio na przykład upiekłam naleśnika, który do złudzenia przypominał lewy profil spielberga..
pardon, usmażyłam oczywiście, gdybym go upiekła to pewnie podszedłby bardziej pod kubricka, bo ten miał ciemniejszą i gęściejszą brodę..
noo, żałuj że nie widziałeś moich croissantów z budyniem - wyszły same malutkie a toczące pianę z ust matki teresy z kalkuty! aż szkoda było je zjadać..
równie dobrze możesz też na przykład zrezygnować z protekcjonalnego tonu i napisać co też udało ci się przypercepować w trakcie seansu powyższego cinematograficznego cudum cudowatum - dla mnie na przykład przeczytanie tego nie będzie stratą czasu, tym bardziej, iż nota wysoka, rzekłbym kontrowersyjnie wysoka..
Nie jestem wielkim znawcą kinematografii, do filmu przymierzałem się od wielu lat, zawsze bylo mi nie po drodze. Uważam ze Pole Marzeń to niesamowicie pogodny(pewnie naiwny), pozytywny i posiadajacy czastke tajemnicy, w ktora wierzę i ktora mnie interesuje
dziękuje za opinię, brzmi jak opis typowego filmu spielberga:) nadal będę się upierał, że film świeci cudzym światłem odbitym, przeto lepiej przyatakować u źródła. nie wiem czy znasz taki na przykład jego film Always, który z tego samego roku co Pole Marzeń pochodzi? jeśli nie, to szczerze polecam - po prostu na zasadzie po nitce do kłębka. co więcej, to ostatni występ audrej hepburn! co więcej, bosej! co więcej, w roli anioła! sądzę, że bardzo ci się spodoba..
Tzn na ogół moje preferencje dotyczace filmow sa inne niz powyzsze pole marzen, wiec moze kiedyś. Osobiście jestem fanem Tim Burton i Zack Snyder, jesli chodzi o rezyserow
no, burton też spoko, ale ze spielbergiem to raczej by się nie dogadali.. dla burtona dobry E.T. to martwy E.T. jak bezpodstawnie mniemam w oparciu choćby o farsę Mars Attacks z lat dziewięćdziesiątych - zupełne antypody spielbergowskiej naiwności, mrzonek i ufności w pokojowe nastawienie ósmych pasażerów podróży..
W mojej ocenie reżyserzy dziela sie na rzemieślnik ów i artystow. Burton zdecydowanie jest tym drugim
no, nie nazwałbym Dumbo dziełem artystycznym, ale też nie każdy reżyser może się pochwalić wystawą w moma, a więc chyba zgoda.
Masz racje z dumbo, ale na szczęście oficjalnie oglosil ze wiecej nie będzie współpracował z disney
Miejmy nadzieję ze kino po zbliżającym się upadku disney, marvel wyjdzie na prosta i filmy wysoko budżetowe zaczną byc jakościowe
no coś ty, skąd to przypuszczenie? wprost przeciwnie, wręcz naprzemianlegle - jestem wielkim fanem! wróciłem na ten przykład z kina z projekcji filmu Godzilla Minus One właśnie na której to bawiłem się jak owe przysłowiowe prosie. albo i jeszcze bardziej. ale rzeczywiście, pośród różnego rodzaju rozbryzgów kina rozgatunkowanego kino tak zwanej magii i tak zwanego miecza jakoś mi nie leży. powiedzmy - leży najmniej.
zostawmy fantasy ludziom bez wyobraźni ogólnie; fantasy to gatunek, który najlepiej wybrzmiewa w filmach które go parodiują. albo w animacjach.
przecież Hobbit bakshi'ego jest dużo lepszy niż Hobbit jacksona, zaś animacyjna seria o zawezwanej potędze posępnego czerepu lepsza niż film fabularny z dolphen lundgrenem w roli tytułowego Władcy Wszechświata, prawda?
taka jest moja teoria i praktyka.
zresztą sam powiedz, który reżyser kina fantasy zajmuje w tym gatunku pozycje tej miary, co - dajmy na to - sergio leone w westernie? albo john carpenter w horrorze?
rob reiner z Narzeczoną dla Księcia?
szczerze wątpię.
richard donner z Zaklętą w Sokoła?
też nie sądzę.
czy ten gatunek ma swojego Egzorcystę albo swoje Lśnienie?
swojego Brudnego Harry'ego?
swoją Głęboką Gardziel?
jeżeli jest nim trylogia jacksona, to co ten gatunek robił przez sto lat poprzedzających tę threelogię?
znamienne, iż taki na przykład kubrick, który przez całe życie swoje zawodowe romansował był z kinem gatunkowym wynosząc go na rejestry nikomu dotychmiast niedostępne, nigdy nie zhańbił się wytworem fantasy. podobnie nasz polański, rodak skądinąd chwacki, który poważył się nawet na takie szaleństwo jak film o piratach pod wszystko mówiącym kryptonimem Piraci, na kino fantasy nie poważył się nigdy. jak również mel brooks, który sparodiował był bodaj każdy gatunek filmowy, gatunku rzemyka i sandała nie spenetrował rewizjonistyczną parodią był nigdy.
za to świetnie spenetrował go niejaki fred olen ray - w moim ólóbionym niegdysiejszym killerze kasetowym pod wszystko mówiącym tytułem Wizards of the Demon Sword z nieśmiertelnym tomaszem knapikiem na lektorstwie (najlepsze final fantasy cinematograficzne ever po dziś dzień jak dla mnie!)
und so weiter, und so weiter..
ostatnio próbowałem oglądać nowego Willowa. tego się nie dawało oglądać bez przewijania na podglądzie.
a juści, mospanie, gorsze od kina fantasy są chyba tylko filmy sądowe.. a gorsze od filmów sądowych są już chyba tylko filmy o jedzeniu.. jasne, pewnie znajdą się zbawienne wyjątki - pod wszystko mówiącą a roboczą nomenklaturą Dwunastu Głodnych Ludzi - nie przeczę. ale tak ogólnie rzecz ujmując mało znajduje w tym gatunku filmów tej miary, co - dajmy na to, trzymając się rozgatunkowanych gałęzi kinematografii wielkiej i wspaniałej jakie w poście swym wymieniasz - obcy jeden albo predator dwa, szklana pułapka trzy albo zabójcza broń cztery.
Rozumiem, czyli uwazasz ze George Lucas i Peter Jackson nie sa Gigantami w gatunku fantasy? Natomiast godzilla to chyba bardziej sf niz stricte fantasy
lucas nie tworzył fantasy raczej, a z jacksona żaden akuszer. akuszerka fantasy to ralph bakshi, Gumisie i Smerfy, Legenda scotta, Niekończąca się Opowieść petersena, Conany milliusa i fleischera, Excalibur boormana, Jabberwocky i Bandyci Czasu gilliama, kevin Herkules sorbo i jego wierny a chwacki towarzysz yolaos oraz Xena Wojownicza Xiężniczka.. po prawdzie, postapka żuławskiego Na Srebrnym Globie bliższa jest estetyce fantasy niźli Gwiezde Wojny. zatem więc tak, tak właśnie uważam. fantasy wciąż czeka na swojego kubricka (z krótkimi postojami w bocznych odnogach czasu kina freda olena reya, vide supra).
Jestem w stanie cie zrozumiec, natomiast nie zgodze sie ze Lucas nie tworzyl fantasy poniewaz w mojej opinii SW to zdecydowanie bardziej fantasy niz sf
no, w gruncie rzeczy ten film jest taką zbieraninką rzeczy wszelkiej i wszystkiego w ogóle, że gdybym go nazwał na przykład operą mydlaną tudzież ekranizacją sutry szóstego patriarchy zen to też bym się wcale aż tak bardzo że nie pomylił. ten film odwołuje się do mitów, a opowieści fantasy - jak również wszelkie inne opowieści gatunkowe - z mitów właśnie wyrastają. jednak bardziej purystycznie rzecz ujmując gatunek filmowy ma to do siebie, że ogranicza on przestrzeń pewnymi żelaznymi regułami, zasadami formalnymi, motywami, prawda? wymogi i obwarowania tworzą gatunek; w gatunku chodzi o to, ażeby nie wyjeżdżać za linie.. i tak na przykład w centrum filmowego świata wojen gwiezdnych znajdują się statki kosmiczne, a motyw statku kosmicznego przynależy bardziej do kina s-f niźli do fantasy. zapercepuj na ten przykład, iż statku kosmicznego nie ma w żadnym filmie fantasy, które powyżej wymieniam..