Mamy tu trochę horror, trochę slasher, trochę czarną komedię, trochę satyrę... Jest ciekawie. Niby zalatuje filmem klasy B, ale jest to coś nowego i nieźle się na tym filmie bawiłam. Przede wszystkim jest nieoczywisty.
Pierwsza scena, gdy nasza Emma Roberts budzi się w lesie z ustrojstwem na twarzy, to nawiązanie do "Piły II". Kneble na ustach nie miały żadnego sensu (zwłaszcza, że zostawiono im kluczyk), ale była mroczna i czerpała z kultowego horroru/slashera.
Scena na polanie to oczywiście "Igrzyska Śmierci." Na szczęście film nie poszedł w tę stronę, a bardziej w stronę Tarantino.
Ostatnia scena (bójka) to "Kill Bill".
Pretendenci na głównych bohaterów giną jak muchy, więc zalatuje "Grą o Tron", a i więcej by się porównań znalazło.:)