Całkiem dobrze się to oglądało jako film familijny, a jako horror przynajmniej lepiej niż jakieś kontynuacje "Naznaczonego" czy inne shity.
Sądząc po komentarzach i własnych doświadczeniach z remake'ami horrorów spodziewałem się czegoś masakrycznie złego, a film okazał się tylko bardzo zły. Tzn. jako produkcja w swoim gatunku, bo jako filmidło do rozerwania się przed snem sprawdził się wcale nieźle.
Denerwujący, przesadnie wyluzowany Sam Rockwel, który nawet po zniknięciu córki w zaświatach proponuje specjalistom od zjawisk nadprzyrodzonych jedzenie kanapek. Później trochę udaje przejętego, ale gdy tylko córcia wraca do domu, ten znów włącza bujawkę i zgrywa luzaka. Za to fajne efekty specjalne i ciekawie przedstawiony wymiar duchów.
Swoją drogą oryginalny "Poltergeist" też nie był ani trochę straszny, więc nie bardzo rozumiem, skąd aż takie hejty na ten film.