Nie rozumiem zupełnie, jak można zachwycać grą Szaflarskiej, która jest strasznie sztuczna, głos robi jej się strasznie dziecinny i do tego sprawia wrażenie, jakby sama aktorka była speszona tym, co mówi. Jest też dość częstą przypadłością polskich niewyraźne wypowiadanie słów lub nawet całych zdań, co tutaj też ma miejsce.
Sztuczność gry i banalne sceny są dla mnie po prostu żenujące. Wystarczy obejrzeć jakikolwiek film Bergmana, żeby zobaczyć całą różnicę - i w grze aktorskiej i wypowiadanych przez aktorów kwestiach, i w samej głębi filmu, a nawet w sposobie kadrowania.
Rozumiem, że dla ciebie argumenty są zbyt trudnym sposobem dyskutowania, więc musisz posuwać się do obelg. W takim razie jak nazwać kogoś, kto "Incepcję" ocenia na 10, a jakiegoś "Spidermana" na 8? Bo pomijając efektowność "Incepcji" i fakt, że jest dobrze zrealizowanym filmem akcji, to jest ona pusta jak bęben, więc jej wartość artystyczna jest raczej mizerna.
W takim razie jak nazwać kogoś, kto "Obcego" ocenia na 9, a jakiś "Ekspres Polarny" także na 9? Bo pomijając efektowność "Obcego" i fakt, że jest dobrze zrealizowanym filmem s-f, to jest on pusty jak bęben, więc jego wartość artystyczna jest raczej mizerna.
Po pierwsze to możesz używać własnych sformułowań, a nie powtarzać jak echo. Po drugie "Ekspres polarny" oceniam wysoko, bo jak na film dla dzieci jest świetny i w porównaniu z nim np. "Shrek" to kretynizm. "Obcego" oceniam wysoko, bo według mnie doskonale pokazuje dzięki swojej realizacji ogromny bezmiar wszechświata i to jak człowiek jest tu słaby, szczególnie jeśli natknie się na obcą istotę, która jest tak niebezpieczna, w porównaniu z którą prawie wszystko zawodzi i która, jak mówi w filmie Ash, nie ma sumienia, nie ma wątpliwości, moralność dla niego nie istnieje, ale to też nie do końca zwierzę, bo przecież ściga bohaterów filmu nie jak rozwścieczony lew, ale z rozmysłem, podstępnie. Owszem, ma tu do rzeczy moja słabość do tego filmu, dlatego oznaczyłam go jako ulubiony, być może wpływa to na moją ocenę, ale zupełnie nie uważam tego filmu za pusty.
Natomiast głębi "Incepcji" nie widzę, chociaż sam film nawet lubię. Wiem też, jakie jest zamierzenie filmu "Pora umierać", ale jeśli gra jest fatalna, a monologi banalne, to film chybia celu.
Dzieła Bergmana, czyli najnudniejsze filmy w historii kinematografii? Filmy, w których nic się nie dzieje, "akcja" ciągnie się w nieskończoność (pomijając "Siódmą pieczęć" - chyba jedyny w miarę strawny film w dorobku Bergmana)?
Najpierw naucz się ortografii i interpunkcji zanim zaczniesz pluć żółcią, frustracie.
Słuchaj, według mnie film jest bardzo dobry, grę Szaflarskiej bardzo cenię, ponieważ jest to wybitna aktorka. Jednak to, że ja tak twierdzę, a ktoś ma odmienne zdanie, nie upoważnia mnie do takiej dyskusji, w której to "moja racja jest najmojsza". To świadczy o waszej kulturze i zbyt wysokim mniemaniu o sobie samym, o tym również, że nie potraficie obronić swojej pozycji. Jeżeli już ktoś chce zabierać głos w dyskusji, niech chociaż nauczy się używać argumentów, jeżeli tego nie potrafi, pozostają idiotyczne odzywki, które świadczą o nim samym. W każdym dziele można znaleźć minusy, nie do każdego musi to przemawiać. Mieć odmienne zdanie to nic złego.
Patrze na twój profil i widzę w filmach ocenionych że chyba nic ci się nie podoba. Skoro nie umiesz znaleźć filmu dla siebie i wybierasz takie które ci nie podchodzą może czas zmienić zainteresowania?
Czyli dostąpić zaszczytu oglądania filmu może tylko ten, kto większość filmów, a w szczególności szmir, ocenia pozytywnie? Bardzo ciekawa koncepcja. Nie wiem, jak patrzysz na mój profil, ale na 10 mam ocenione 8 filmów, na 9 - 30 filmów, na 8 - 40 filmów. Skąd więc pomysł, że nic mi się nie podoba?
Nie podoba mi się "Pora umierać" z różnych powodów (a pod tym filmem wpisujesz komentarz) i nie będę w owczym pędzie wystawiać temu filmowi ołtarzyka, bo tak robią wszyscy.
Tobie nie będę polecać innych zainteresowań, bo z takim rozumem można chyba tylko filmy oglądać.
dokładnie. widząc twoje oceny mam ochotę zaśmiać ci się w twarz. Ty masz albo 10 i ulubione albo 2, 3, 4. I przez takich ludzie dobre filmy mają ocenę 6.0 a totalne bzdety 8.
Rozumiem, że Bergman, Bunuel, czy Visconti to bzdety? Nie wiem, co mnie kusi, żeby odpisywać takim jak ty, ale znieść nie mogę jak skończony głupek uważa się za mądrego i w swoim zarozumialstwie jeszcze poucza innych. A jak chcesz się komuś zaśmiać w twarz, to spójrz w lustro.
Zobaczymy jak będzie wyglądała Twoja sprawność głosu, barwa gdy dożyjesz tych lat co Pani Szaflarska. I nie musisz się popisywać jak bardzo znasz i cenisz ambitnego Bergmana i innych równie dla ambitnych. Ten film nie miał nieść sztucznego patosu, filozoficznych rozmyślać tylko prosty przekaz - szanuj starszego człowieka bo sam kiedyś tego szacunku będziesz oczekiwała.
Widać niektórzy mają stale problem z czytaniem ze zrozumieniem. Nie miałam na myśli 'sprawności głosu', tylko sztuczność wypowiedzi. Poza tym jak rozumiem, nie wolno przywołać mi żadnego naprawdę porządnego filmu bez oskarżenia o popisywanie się, choć porównanie obu filmów najlepiej pokazuje różnicę między nimi. Pewnie lepiej porównywać wszystko do "Batmana". Szczególnie jak ktoś uważa filmy Bergmana za sztuczne i napuszone, teraz to takie modne tak uważać.
I bez względu na przekaz film może być dobry lub zły, może być świetny film rozrywkowy albo kiepski film, chcący uchodzić za poważny.
Bez głębszych porównań i odwołań.... Każdy ma prawo do oceny, takiej, bądź innej. Myślę, że poza ortografią na filmach i co najmniej polskiej kinematografii to się chuja znasz... :D
A, no i bardzo śmiała opinia co do gry aktorskiej.. Którą szkołę Pan/Pani skończyła? Bo jeśli nie była ona związana z filmem bądź teatrem to chyba zaczynam rozumieć o co może chodzić w wymienionej wyżej wypowiedzi.