"Wielki dom, pies i staruszka"
Wzruszający film o starsze kobiecie, która pomimo trudności z synem, wnuczką, sąsiadami jak i szybko płynącą rzeczywitoscią. Lekko zagubiona w teraźniejszości jak z swej młodzieńczej przeszłosci żyje dalej swoim życiem... do czasu...
Gra aktorska Danuty Szaflarskiej zasługuje tu na brawa. Pełna ekspresji bólu ale i specyficznego humoru który raz nas śmieje a raz wzrusza. Bardzo dobrze dobracowana szata muzyczna(dopasowana) która dodaje tylko dramatyzmu scenom. Fabuła stosunkowo prosta lecz z dodatkowymi elementami jak i symbolami staje się ładną dla oka i uszu historią różnicy pokoleń, ich rzeczywistości, spostrzegania świata jak i wartości. Uważam, że przedstawienie filmu w czarno-białych kolorach było bardzo dorbym i trafionym pomysłem, utrzymywało widza w ciągłym zamyśleniu nawet w żartach "kochanej Anieli". Wiele scen natury w lecie dopełniały obrazu spokojnej lecz starzejącej się kobiety, która miała oparcie jedynie w psie "philadelfhi" bo każdy począwszy od syna po męża opuścili ją... to naturalnie to z chciwości.
Powiem w kilku słowach. Osobom które nie lubią filmów z "głębią" czy poruszającyhc problem śmierci i życia nie proponuje oglądac. Ten film nie ma nas rozbudzic czy podniecic jak w filmach akcji. Cel jest wzbudzic w widzu chwile reflekcji chwile zadumania jak mozna spostrzec życie a jak śmierc i ja my go spostrzegamy...
Wiadomo, nie każdy chce umierac, lecz to czym prędzej czy później to się stanie... pytanie jest czy jesteśmy juz za życie gotowi na to?
Moja ocena
9/10 - 9,3/10
Serdecznie polecam.