Jak zwykle tłumaczenie oryginalnego tytułu na polski sprawia osobom za to odpowiedzialnym sporo problemów. Ileż razy widzieliśmy bezsensowne tłumaczenia np "Szklanej pułapki", czy "Dead end". W przypadku "Porachunków", ktoś żeby się nie napracować mając wiele słów w oryginalnym tytule, postawił na jedno słowo w polskim tłumaczeniu. Wiem, wiem, że czasem chodzi tu o kontekst wyrwany z filmu, ale litości. Koniec z wywodami, przechodzę do sedna sprawy. "Porachunki" jest naprawdę dobrym filmem, ciekawa fabuła, pomieszane wydarzenia, angielski humor, aktorzy, brak "amerykańskiego show", gdzie na planie jednego filmu zużywa się więcej amunicji niż na wojnie w Iraku, niszczy się więcej samochodów niż w pokazie Monster Tracków i ginie tyle ludzi, że statystów trzeba ściągać kontenerami z Chin. "Porachunki" jest lepszym dziełem, niż "Przekręt" tego samego reżysera. Tu i tu widać podobieństwa, jednak gdzieś następne filmy czy części mające jakieś wspólne cechy zazwyczaj wpadają gorzej. Jednak patrząc na ten film, mam na myśli tylko niedościgniony wzorzec o podobnym klimacie filmowym. Mianowicie "Podziemny krąg". 7/10.