Nie można powiedzieć, że historia jest urocza, bo film przecież zaczyna się od zwykłych,
ludzkich tragedii, z którymi główni bohaterowie muszą sobie jakoś poradzić. Niestety nie radzą
sobie zbyt dobrze.
Tysiąc razy bardziej wolę historię trudnej miłości, zbudowanej na złych przeżyciach niż miliony
komedii romantycznych.
Uważam, że obsada została dobrana fantastycznie. Lawrence jest tak młodą aktorką, a na
każdym kroku udowadnia, że wie na czym polega aktorstwo. Ma niebanalną urodę, która
intryguje, przy czym nie jest kopią plastikowej lalki.
Myślę, że bardzo dobry klimat tworzyła muzyka. Z takim dość pozytywnym wydźwiękiem. A to
ważne, bo przecież głównemu bohaterowi najbardziej zależało na tym, żeby pozostać
pozytywnym i nie poddać się złym emocjom i wspomnieniom.

Mimo tak wielu walorów, według mnie nie ma zbyt dużych szans na Oscara. Może w jakiś
"pobocznych" kategoriach. :) Ja trzymam kciuki za Bradleya Coopera