Klasyka gatunku! Rewelacyjny w swoim gatunku - i wspaniały Randolph Scott w roli twardego kowboya - dla mnie to esencja wszystkiego, co powinien mieć western!

Szkoda, że film jest tak mało znany. Piękne górskie/stepowe krajobrazy skąpane w słońcu. Mężczyźni z krwi i kości, atrakcyjna kobieta i Indianie. Akcja non stop w plenerach - taki western drogi. Nie nuży ani przez chwilę. Polecam!

Ok zgadzam się że Randi zagrał tu jak w każdym innym westernie w jakim się pokazał ale tu akurat milczący sztywny jegomość po przejściach robiący swoje pasował. Fabuła też niezbyt skomplikowana ale też wystarczyła jako tło pewnych zachowań. Uprowadzona niezbyt rozgarnięta jednak i dzisiaj takie można spotkać. Indianie...

Mamy tu do czynienia z całkiem zgrabną fabułą. Westernowy film drogi, który ogląda się miło i przyjemnie.

do tego dziewczyna nie w moim typie

Jako western ten film jest niezły, tylko to jest bajka. Komancze czasem porywali białe kobiety, tylko że w realu najpewniej sprawy potoczyłby się o niebo gorzej. Trzeba pamiętać o tym że Komancze na ogół wstępnie mieli w w zwyczaju obdzierać jeńców (Obojga płci) z ubrań a w stosunku do kobiet Komancze dopuszczali się...

Film w sumie mogł być był fajowy.

Randolph Scott to zdecydowanie najgorszy z bohaterów dzikiego zachodu. Podstarzała i zrezygnowana twarz (nawet w młodości taką miał :o), okropnie chude ciało i śmieszne chusty gdzie się da. Do tego twarz jaką możecie oglądać na plakacie do filmu to jedyna jego mina. Gdyby Eastwood, albo Wayne kazał mi na ulicy wynosić...

nuda ze szok! totalnie bez jakies fajnej fabuly, nawet widza nie wciaga kompletnie, 3/10. szkoda czasu.