Może nie jestem ekspertem, ale odniosłem wrażenie, że nie dość, że od strony technicznej film był fatalnie zrealizowany to na dodatek gra aktorów była niesamowicie drewniana, no i oczywiście niesamowicie oklepana i przewidywalna fabuła plus wyrwane z kontekstu dialogi na temat sensu życia. Bardzo zły film
Robert (Heiner Lauterbach) i Ellen (Claudia Michelsen) Luntowie są szczęśliwym i zamożnym małżeństwem. On jest naukowcem, ona zajmuje się domem. Pewnego dnia kobieta odwozi 8-letniego syna Tobiasa (Joel Eisenblätter) na lekcję gry na fortepianie. Na chwilę zostawia go samego w samochodzie. Malec znika bez śladu....