Nie potrafię zrozumieć czemuż to Colin Farrell zagrał w tym filmie. Rozumiem stan, kiedy byłby mało znanym aktorem, świeżym na rynku, ale tak. Nie powiem, film totalną porażką nie jest (przy przywołanym niżej Zmierzchu, można by nazwać go nawet zacnym filmem), ale przysłowiowych jajec również nie urywa, ot średniak.
Jedynym logicznym argumentem pozostaje, to iż aktor lubi pierwowzór i z tego powodu chciał zagrać w remaku (plus nie miał akurat żadnych innych zobowiązać filmowych).

BTW Checkov zagrał całkiem nieźle, pana Yelchina nie widziałem w zbyt wielu rolach, ale zapowiada się z niego "jakiś" aktor (na razie nie będę zakładał zbyt wielkiej kariery, bo niestety takie klasyki jak ST rzadko kiedy generują szerze znanych aktorów). Niemniej jednak mam nadzieję, że uda mu się przebić.