Nie tylko Hulk Hogan i The Rock wśród Wrestlingowców święcili triumfy jako aktorzy, teraz przyszedł czas na Steve`a Austina (choć nie jest to jego debiut na ekranie). A jako aktor wypadł dość dobrze. Na początku jakoś trudno się przekonać do jego osoby Joe`a Conrada, milczącego, łysego mięśniaka o niezbyt miłym spojrzeniu. Dopóki nie wiadomo kto wśród grupy skazańców jest tym "dobrym" ,trudno obdażyć kogokolwiek z bohaterów sympatią. Po jakimś czasie wiadomo że z pewnością nie jest to Ewan McStarley (Vinnie Jones, zwykle grywa świrów i w tym filmie również odnalazł swój złoty środek). Jones za tę rolę powinien znaleźć się na liście najczarniejszych charakterów w historii kina, jego bohater jest wręcz odrażający. Film do odkrywczych nie należy, ale jak na kino akcji nie zawodzi, jest dużo emocji i ciekawych ujęć, zasłużone 7. P.S.Film w reżyserii Scotta Wipera, to jego drugi film.