Fatalna podróbka "Uciekiniera" i "Battle Royale", z tą różnicą, że główny bohater to pozbawiony charyzmy kloc mięsa, któremu przyszło zgrywać amerykańskiego herosa w przewidywalnym co do minuty fajerwerku słabych cięć montażowych okraszonych pretensjonalnym przesłaniem. Jakby było mało, ostatnią scenę zdobi piosenka Nickelback. Oj, boli.