Jeden z mniej znanych obrazow Janusza Morgensterna "Potem nastapi cisza" z roku 1965 kontynuuje tematyke rozliczeniowa zapoczatkowana we wczesniejszym o filmie "Zycie raz jeszcze".
Mamy dwoch rownorzednych bohaterow.
Pierwszy to byly AK-owiec szukajacy swojego miejsca m.in. w zwyciezkim obozie LWP, nieprzekonany jednak o slusznosci dokananego przypadkiem wyborze. B. dobra, rola mlodego Daniela Olbrychskiego.
Drugi, jego dowodca, porocznik Wolski, grany przez Marka Perepeczko, jest pozbawiony jakichkolwiek watpliwosci. Wstapil do armii Berlinga i nie przeszkadza mu to ze dla czesci swoich bylych kolegow ze szkoly okupacja niemiecka zostala zamieniona sowiecka. Zadnego wrazenia nie robi na nim tez zabicie, za jego przyczyna, kolegi ze szkoly. Choc moze nie do konca. Przejmuje sie tym, o tyle ze musi sie wytluczaczyc z zarzutu przekroczenie uprawnien i nieumyslnego zabojstwa. Sam zadnych wyrzutow nie ma.
To jest zreszta najciekawsza czesc filmu. Po latach nabierajaca jakby innej perspektywy, chyba wbrew zalozeniom autora scenariusza Zbigniewa Safjana. Podobno czesciowo scenariusz oparty zostal na raczej niechlubnym okresie zycia autora scenariusza, gdy sam zlozyl donos na kolege ktory sluzyl w AK.
Niestety im blizej konca tym wiarygodnosc przedstawionych wydarzen jest mniejsza, choc sceny batalistyczne jak zawsze u Morgensterna sa bez zarzutu.
Dodatkowy plus to dobre aktorstwo. Obok wspomnianego juz Olbrychskiego i Perepeczko, graja Damian Damięcki, Ryszard Filipski, Barbara Brylska, Barbara Sołtysik, Witold Pyrkosz i Tadeusz Łomnicki.
Aha, juz dawno nie slyszalem zwlaszcza w pierwszej czesci filmu tak wiele piosenek wojennych dobrze wkomponowanych w fabule. Jedna z nich wykonuje pozniejszy polski Brudny Harry, czyli Ryszard Filipski.