Chyba się spóźniłam z tą odpowiedzią... wybacz :)
Potop czytałam i oglądalam dawno temu, ale różnicą jest na pewno to, iż: nie ma wogóle postaci Anusi Borzobohatej-Krasieńskiej, ukochanej pana Michała; tudzież postaci Ketlinga (w filmie jest nim rycerz uratowany przez Oleńkę), a przez co film staje się niepełny (nie ma dobrze pokazanej ucieczki z Taurogów); ponadto sam potop szwedzki jest mocno okrojony, nie ma np. pokazanych epizodów w Sandomierzu, Warszawie.
Gdyby jeszcze Oleńkę grała Brylska, jak to pierwotnie miało być, a nie Braunek, i gdyby dodali postać Anusi i Ketlinga to film byłby naprawdę, naprawdę wspaniały, mógłby śmiało konkurować z książką.
Ale i tak jest warty obejrzenia.
Polecam (książkę i film :)