Obawiam się, że nie zrozumiałaś filmu - co jest dla mnie dziwne, bo ja od pierwszej minuty miałam uśmiech na twarzy. Film jest dla mnie arcydziełem, nic dodać nic ująć - niesie piękne przesłanie i moim zdaniem, jest to czarna komedia w 100% ukazująca stricte dramat w życiu głównego bohatera. Każdy dialog, każdy kadr ma tu swój sens i niepowtarzalny urok i humor, jestem po prostu oczarowana ;) Salwy śmiechu nad genialnymi postaciami (Sy - mistrzostwo, Arthur, rabinowie, Koreańczyk, sąsiad), siedziałam wgapiona i śmiejąca się do siebie, jednak był to śmiech spowodowany doskonałym humorem filmu, jednocześnie ukazującym zagubienie i zdezorientowanie gł. boharera. Interpretacja jest trudna, trudno wyłapać właściwą, ale wg mnie to jest to - zastanowienie. I znów gratulacje ślę w stronę braci C, mam nadzieję, że Oscar wpadnie w ich ręce ;)
A tym, którzy nie zrozumieli - współczuję, bo film jest naprawdę boski.

Zgadzam się w 100% :) co do założyciela tematu, to być może faktycznie filmu nie zrozumiałaś, ale nie każdemu musi się podobać :) bardzo specyficzny film... Ale na pewno bym prędzej dal Oscara "A Serious Man" niż "Invictus". Jak dla mnie to ten drugi film był znacznie bardziej nudny i przede wszystkim baaaardzo wyidealizował Mandelę...