Po filmie Tajnie, przez poufne, który mnie strasznie wynudził, "genialni
bracia" wrócili do formy i ponownie zaprezentowali nam film na bardzo wysokim
poziomie.
Przejmująca historia życiowego nieudacznika, któremu świat wali się na głowę
pełna jest czarnego humoru, wykpiwania niewolniczego trzymania się tradycji
oraz ludzkiej hipokryzji.
Poza tym fragmenty z wizytami u rabinów przywodzą mi na myśl polskie
przedwojenne szmocesy, czyli tzw. "żydowski humor" na najwyższym poziomie.
Zupełnie jedynie nie rozumiem związku pierwszej, "polskiej" sceny z resztą
filmu. Historia o dybuku sama w sobie jest rewelacyjna i świetnie zagrana,
zastanawia mnie jednak, co w ten sposób bracia Coen chcieli nam powiedzieć o
dalszej części filmu. Będę wdzięczny za wszelkie pomysły i sugestie.
prawdopodobnie poczatkowo koncepcja filmu byla inna i bracia Coen postanowili poczatek zostawic, a efekt uzyskali taki jaki w Tajnym przez ufne, czyli bracia Coen chcieli stworzyc ponadczasowe kino, a wyszlo im calkiem przecietne kino klasy B.
krotko mowiac - bracia Coen - trzeba wiedziec kiedy ze sceny zejsc i nie tworzyc gniotow, liczac tylko, iz sie sprzedadza w nadziei, ze beda opatrzone metka braci Coen.
przytaczam oczywiscie tylko swoja opinie.
po bardziej zaawansowane opinie radze sprawdzic w google recenzje filmu...
Zupełnie się nie zgadzam.
Kilkuminutowy fragment dziejący się w innym czasie i miejscu spokojnie można
byłoby odrzucić, gdyby nie miał żadnego powiązania z resztą filmu.
Tajne przez poufne rzeczywiście mnie mocno rozczarował, jednak A Serious Man
to już zupełnie inna historia. Akcja jest spójna, zdjęcia rewelacyjne,
umiejętnie dawkowany "czarny" humor i ciekawe przesłanie całości.
Jak już napisałem wcześniej Coenowie ponownie w rewelacyjnej formie.
w ktorym miejscu ten "czarny humor" jesli mozna sie spytac?
poniewaz ja zadnych humorystycznych aspektow sie nie dopatrzylem w tym filmie, poza oczywiscie bledami gramatycznymi w jezyku hebrajskim ;)
p.s. zalaczam najprostsza definicje czarnego humoru, A Serious Man nawet nie stalo kolo gatunku czarnej komedii:
odmiana komizmu, polegająca na wydobywaniu efektów humorystycznych z zestawienia elementów grozy i absurdu, charakterystyczna dla nurtu nadrealizmu, teatru absurdu, a także różnych odmian groteski.
nadrealizm - brak
absurd - brak
groteska - zalezy od postrzegania filmu, ale generalnie brak
pozdrawiam
Częściowo się zgadzam.
Co do błędów w hebrajskim, to ja ich nie zauważyłem (ponieważ nie znam
hebrajskiego) ;)
Sam nie byłem pewien, jak nazwać rodzaj humoru występujący w filmie i pojęcie
czarny humor nie do końca mi pasowało. Dlatego też słowo czarny wziąłem w
cudzysłów.
W filmie pełno jest jednak dość specyficznego poczucia humoru.
Mowa pogrzebowa rabina Nachtera, będąca czystym popisem erystycznym,
autentycznie mnie rozbawiła. Mamy tutaj zestawienie komizmu z poważną
sytuacją, jaką jest śmierć i pogrzeb.
Zresztą cały film traktuje o dramacie głównego bohatera, któremu świat wali
się na głowę. Dramat ów jest opowiedziany jednak w taki sposób, że widza
raczej bawią problemy Larry'ego. Nie łączy się empatycznie z głównym
bohaterem i nie współczuje mu.
Nadrealizmu rzeczywiście brak.
Absurd jednak jest obecny. Nie mamy tu co prawda do czynienia ze
sprzecznością w sensie logicznym, jednak sytuacja, gdy np. stary i mądry
rabin Marshak cytuje słowa rockowej piosenki jak jakąś starożytną mądrość
jest autentycznie absurdalna.
Groteska jest jak najbardziej obecna. Praktycznie wszystkie sceny filmu są
mocno przejaskrawione. Ciągle mamy też do czynienia z typowym dla groteski
zestawieniem kontrastów. Np. przybity przez życie i szukający pomocy Larry
vs. pogodny, wyluzowany i delektujący się herbatą rabin Nachter, opowiadający
zabawną historię zębów goja.
Ktoś już na tym forum porównał A Serious Man z Dniem Świra. Porównanie jest
bardzo trafne, bo w obu filmach dramat głównego bohatera ubrany jest w
komediowy kostium. Nie jest to oczywiście typowy "czarny humor" w sensie
podanej przez Ciebie definicji, nie jest to jednak także "lekkie" poczucie
humoru typowe dla komedii.
Odniosłem inne wrażenie. W mojej opinii to był najsłabszy film duetu jaki widziałem. początek typowy dla Coen'ów. Zabawny i ciekawy. Wraz z rozwijaniem się filmu mój entuzjazm słabł, kończąc na 4/10. Tak jakby brakło im pomysłu na końcówkę, ba, na 2 połowę filmu. Zdecydowany średniak dla mnie.