Niestety, jak większość filmów braci Coen, ten również pozostanie niedoceniony, a szkoda.
Odpuśćmy wszystko, nic co robimy nie ma znaczenia.
Trafiłam na ten film po obejrzeniu "Tajne przez poufne", toteż miałam pewien pogląd wyrobiony na temat komediowości filmu Coelów. Tymczasem "A Serious Man" to jednak bardziej dramat niż czarny humor, a jeśli humor - to tak czarny, że dostrzega się go dopiero w ostatnich scenach filmu, gdy wszystko nabiera już charakteru istnego absurdu i traci na swoim prawdopodobieństwie. Wplecione w monotonną, ciężką fabułę motywy takie jak ćpanie marihuany czy dręczące, makabryczne sny, odsłaniają drugie oblicze Żydów, o którym obecnie tyle już nie słychać, co za czasów Brunona Schulza...