Film przypomina udaną choć nie rewelacyjną adaptacje nie istniejącej książki pod tym samym tytułem. Tak więc mamy lata 60'te, apogeum amerykańskiego snu na kilka dobrych lat przed kryzysem naftowym i końcem interwencji amerykańskiej w Wietnamie. Wszystko powinno być jak we śnie coś jakby cudowne lata..
Larry Gopnik to sympatyczny ale chyba nie do końca poważny człowiek, żona z dnia na dzień powiadamia go o rozwodzie, dorastająca córka prowadzi nieustającą podjazdową wojnę ze swoim bratem o ... pieniądze które podkrada na operacje nosa , jego brat walczący z "torbielą łojową" . Czy już gorzej być nie może? Film jest wręcz ascetyczny, można śmiało powiedzieć że koszerny. Akcja toczy się w powtarzających się lokacjach nikt i nic co nie jest związane z diasporą żydowską w filmie to nie drugi plan a wręcz dekoracja. Bracia C. zabierają nas do absurdalnej wręcz krainy odgrywanych ról, srogich min, wysoko podciągniętych spodni. Larry szukając zrozumienia i rozwiązania swoich problemów natrafia na naprawdę poważnych ludzi sam " zawsze starając się być poważnym człowiekiem". Jest wiecznym petentem wręcz tułaczem. Tylko nieoczekiwanie wydarzenie może zmienić jego sytuacje. Nie zapominajmy że oglądamy film braci C. a nie wysoko budżetowy film klasy B tzn C tu nie ma łatwych rozwiązań i przewidywalnych schematów. Film absolutnie nie rozczarowuje pomimo dosyć niespodziewanego wręcz zakończenia. Czego najbardziej brakowało mi w filmie to hmm po prostu dłuższego filmu, co prawda to zakrawa na sadyzm ale oglądanie Larrego i najbliższych mu w starciu z rzeczywistością i daje naprawdę dobrą zabawę, pod warunkiem oczywiście że ironia nie jest rozumiana jako pogańska bogini metalu.