Poważny człowiek

A Serious Man
2009
6,7 40 tys. ocen
6,7 10 1 39878
7,3 40 krytyków
Poważny człowiek
powrót do forum filmu Poważny człowiek

Mimo, że uważam się za osobę, która potrafi docenić ambitne kino, to jednak tego filmu do tej kategorii nie mogę zaliczyć. To prawie dwie godziny katorgii bez wyraźnego zakończenia. Czym kolwiek było to, co twórcy chcieli tym obrazem przekazać, nie bardzo im wyszło. To jeden z nielicznych filmów, który dobił i zmęczył mnie psychicznie do tego stopnia, że miałem ochotę wyrzucić laptopa, na którym oglądałem film za okno. Po prostu istny koszmar. I szczerze radze tym, którzy mają zamiar obejrzeć ten film, by po raz drugi poważnie się nad tym zastanowili. Naprawdę szkoda czasu, który można z powodzeniem wykorzystać na coś innego. A ponadto, jeżeli jest to czarna komedia, to jestem niezmiernie ciekawy, w którym konkretnie momencie widzowie powinni się zaśmiać, bo jedynie beznadziejne zakończenie wywołało u mnie sarkastyczny uśmiech na twarzy z nutką podirytowania.

ocenił(a) film na 9
Bluebird_2

"To prawie dwie godziny katorgii bez wyraźnego zakończenia. Czym kolwiek było to, co twórcy chcieli tym obrazem przekazać, nie bardzo im wyszło."

Poniżej toczyła się (albo nadal się toczy) bardzo ciekawa dyskusja na temat interpretacji filmu. Gdybyś zadał sobie trud zajrzenia tam, wiedziałbyś, że film ma wieloznaczną i symboliczną fabułę. To jest obraz, który trzeba odczytywać w kategoriach metaforycznych. Osobiście, uwielbiam takie kino, przy którym trzeba się zaangażować intelektualnie, a nawet obejrzeć film dwa, czy trzy razy. I nie jest to żadna "masochistyczna przyjemność". Bardzo wielu ludziom przypadł "A Serious Man" do gustu i prawie każdy inaczej go odbiera.

"uważam się za osobę, która potrafi docenić ambitne kino, to jednak tego filmu do tej kategorii nie mogę zaliczyć."

Nie lubię oceniać innych, ale patrząc po filmach które widziałeś, jesteś nieco na bakier z ambitnym kinem, więc może lepiej nie wygłupiaj się pisząc w ten sposób o filmie braci Coen (jakby nie było, nominowanym do Oscara).

David_Ames

Każdy ma prawo krytykować innych, co zresztą szanuję. To co myślę o filmie napisałem pod chwilą impulsu i mam do tego takie samo prawo, jak inni. Czy zrozumiałem film, czy też nie, to indywidualne odczucie. Film mi się po prostu nie podobał i uważam, że mogę mieć własne zdanie, niekoniecznie zgodne z opiniami innych użytkowaników portalu. A to, że oglądam różne filmy i to, jakie mam zainteresowania odnośnie konkretnych filmowych gatunków, nie oznacza, że jestem na bakier z tzw. "ambitnym" kinem. Co ma za znaczenie, czyj to jest film i czy był lub nie był nominowany do Oscara. Jeżeli to jest dla kogoś główny wyznacznik poziomu filmu, to dobrze, ale dla mnie nie jest to takie istotne.

ocenił(a) film na 6
David_Ames

15 minut zapowiadałocoś niezłego. Później tylko nuda,nuda. Z dobrym zakończeniem dałbym temu filmowi 8/10. DObregozakończniea nie było - zostaje więc 6/10.
Niezłe jest przedstawienie społęczności żydowskiej. Dzięki niemu widać czemu przetrwali tyle setek lat bez swego państwa jednocześnie utrzymując swoje wartości i jedność. Ale to za mało na dobry film. Nuuda.

ocenił(a) film na 6
David_Ames

Drugi komentarz dot. twojego komentarza a nie filmu. Jeżeli nie lubisz oceniać ludzi to nie oceniaj. Ale musiałeś spojrzeć jakie filmy oceniał przedmówca. To albo lubisz albo nie. Zdecyduj się.
Co do nominacji do Oskara to jako wytrawny kinoman chyba wiesz, że przemysłem filmowym w stanach rządzą Żydzi. Chodzi tu o reżyserów,aktorów ale głównie,i co najważniejsze - producentów. Tak więc nominacja nominacji nie równa.
Co do wielkości braci Cohen - lubię ich filmy ale każdemu zdażyć się może gniot. Ten film gniotem nie jest ale zaliczyć go trzeba do mniej mniej udanych "wyrobów" w/ w braci. A u Ciebie ........... Słowacki wielkim poetą BYŁ...
No i jeszcze słowa KLUCZ - kategoria metafizyczna - o mój Boże. Pod to można podciągnąć prawie wszystko i jednocześnie mądrze brzmieć.

ocenił(a) film na 9
InSides

"Jeżeli nie lubisz oceniać ludzi to nie oceniaj. Ale musiałeś spojrzeć jakie filmy oceniał przedmówca. To albo lubisz albo nie. Zdecyduj się."

Nie lubię oceniać ludzi tylko po jednym elemencie (w tym wypadku były to oceny filmowe), ale i tak to zrobiłem bo założyciel tematu ostro zaatakował film i odwołał się do szeroko pojętego kina ambitnego. Co ma "nielubienie" do robienia czegoś? Np. nie lubię rano wstawać, ale wstaję bo muszę;)

"Co do nominacji do Oskara to jako wytrawny kinoman chyba wiesz, że przemysłem filmowym w stanach rządzą Żydzi."

Myślałem, że Żydzi rządzą światem. Sądzę, że sarkazm jest zrozumiały, tym bardziej, że mamy do czynienia z filmem, który jest satyrą na skostniałą żydowską tradycję.

"No i jeszcze słowa KLUCZ - kategoria metafizyczna - o mój Boże. Pod to można podciągnąć prawie wszystko i jednocześnie mądrze brzmieć. "

Film interpretuje w kategoriach egzystencjalnych z jednej strony, a z drugiej jako obraz krytykujący (w sposób satyryczny) metafizyczne elementy religii i tradycji (w tym wypadku żydowskiej), które determinując nasze postępowanie bardziej nam szkodzą niż pomagają w dokonywaniu właściwych wyborów. Więc kategoria metafizyczna ma tu mniejsze znaczenie. Szerzej o tym napisałem w innym temacie, założonym przeze mnie.

Bluebird_2

Jeżeli ma się wśród najwyżej ocenionych filmów takie "Wanted", to wiadomo, że nie ma sensu sięgać po Coenów. Prawdziwy z Ciebie kinoman, Panie "wyrzucić laptopa".

ocenił(a) film na 3
Bluebird_2

Zgadzam się z toba. Ten film idealnie definiuje przymiotnik "nudny", "arcynudny" wręcz..

Dwa, ślepo zapatrzone w wątpliwą twórczość braci Cohen, pieski poszczekały sobie trochę, bo niestety nie wszystkim spodobały się ich "bardzo ciekawe" quasi inteligenckie wywody i nadinterpretacje. No tak, skoro Cohenowie otrzymali (bożesz ty mój) oscara , powtarzam o-s-c-a-r-a, to każdy kto nie potrafi docenic ich, tak prziecież ambitnych, dzieł musi być jednostką ograniczoną intelektualnie lub przynajmniej żałośnie przeciętną.

"Osobiście, uwielbiam takie kino, przy którym trzeba się zaangażować intelektualnie, a nawet obejrzeć film dwa, czy trzy razy"
Hmm, może powinieneś zaangażować się intelektualnie w jakieś proste prace, obieranie ziemniaków, na przykład, zamiast trwonić czas na oglądanie po dziesięć razy tych samych filmów, których na siłe próbujesz uchwyić nieistniejący sens? Nie zastanawiałeś się nigdy nad tym?

"Jeżeli ma się wśród najwyżej ocenionych filmów takie "Wanted", to wiadomo, że nie ma sensu sięgać po Coenów. Prawdziwy z Ciebie kinoman, Panie "wyrzucić laptopa"."
Słowa wypowiedziane przez człowieka, który przyznał Avatarowi10pkt w dziesięcio punktowej skali. Czy to trzeba komentować? Może nie ma sensu sięgać po jakikolwiek film, Panie "kinomanie"?

Hau, hau...




ocenił(a) film na 9
bunny_munro

Na siłę? Mów za siebie i naucz się czytać ze zrozumieniem to raz, a dwa więcej rzetelności i mniej wycieczek osobistych w komentarzach, to wtedy można będzie porozmawiać na równym poziomie. Bo sam nie zamierzam się zniżać do nic nie wnoszących pyskówek.

ocenił(a) film na 3
David_Ames

"Na siłę? " Nie wiem skąd to zdziwienie. Tak, na siłę, desperacko, rozpaczliwie. Rozumiesz, prawda?
"Mów za siebie" No tak, przepraszam, że udało mi się wyciagnąć jakiekolwiek wnioski z powyższych wypowiedzi.
"naucz się czytać ze zrozumieniem" Yhm, doprawdy świetna teza, szkoda tylko, że nie poparta żadnymi argumentami.
"więcej rzetelności" Uzasadnij w jaki sposób rozumiesz to wyrażenie (bo niestety odonoszę wrażenie, że błędnie) i na czym polega mój rzekomy brak owej rzetelności, skoro masz już odwagę coś takiego stwierdzać.
Co do wycieczek osobistych to sam je rozpocząłeś stwierdzeniem " patrząc po filmach które widziałeś, jesteś nieco na bakier z ambitnym kinem, więc może lepiej nie wygłupiaj się pisząc w ten sposób o filmie braci Coen" więc nie próbuj sie teraz kreować na moralizatora bądz obrońce pozornej poprawności.
"to wtedy można będzie porozmawiać na równym poziomie. Bo sam nie zamierzam się zniżać do nic nie wnoszących pyskówek" A czy musimy rozmawiać na równym poziomie, przecież powinno Ci być łatwiej prowadzić dyskusje z niedorównyjącym tobie oponentem, zaprezentować swoją wyższość intelektualna. Nie musisz się do niczego, ani nikogo zniżać.
Odnosząć się do "pyskówek" to śmiem podejrzewać, że jednak coś wniosły skoro wywołały twój szmatławy odzew :)

ocenił(a) film na 9
bunny_munro

Chcesz rozmawiać o filmie? O tym, jak to on jest zrobiony na siłę? To zapraszam tutaj:

http://www.filmweb.pl/film/Powa%C5%BCny+cz%C5%82owiek-2009-489730/discussion/%22 I+haven%27t+done+anything%22+-+czyli+pr%C3%B3ba+interpretacji.,1323222

I prosiłbym o konkretną argumentację a nie suche stwierdzenia. Widzę też, że wiesz lepiej niż ja czy oglądanie filmu sprawiało mi przyjemność czy nie, to tak a propos czytania ze zrozumieniem.

ocenił(a) film na 3
David_Ames

Cóż za bogata, wyczerpująca przemowa.

Niestety z wielka przykrością odrzucę zaproszenie do założonego przez ciebie, jak to określasz, "bardzo ciekawego" tematu czy dyskusji, bo nie widze powodu dla, którego miałabym się tam wypowidać. Dostrzegam tylko, że sam nie potrafisz sobie poradzić z konfrontacją ze mna i potrzebujesz wsparcia kilku bezbarwnych użytkowników o porównywalnych z tobą pogladach pletących w innym, niestety, miejscu.
Godne politowania, nie uważasz?

Konkretna argumentacja? Powinnam minutę po minutę analizować każdy szcegół filmu, aby w pełni udowodnić, ze jest on nędzny? Napisać kilkustronnicowy esej o jego monotonności? Niewykonalne jest wypowiadanie się o niczym, a nawet jeśli byłoby to mozliwe to obawaim się, że nie jestem gotowa na takie poświęcenie dla twojej ułomnej osoby.

ocenił(a) film na 9
bunny_munro

Napiszę tylko jedno, odpisywanie na Twoje obraźliwe posty, pełne "błyskotliwego" rzucania błotem w rozmówce, uważam za nieco uwłaczające mojej inteligencji. Radziłbym popracować trochę nad swoim charakterem, trochę pokory i szacunku dla innych też by się przydało.

ocenił(a) film na 3
David_Ames

Ja też, w podobny sposób, jednym uogólniającym zdaniem podsumuje:
Sprowokowałeś dyskusje, a teraz nie chcesz jej prowadzić.

ocenił(a) film na 9
bunny_munro

Wiesz, są pewne zasady, których przestrzeganie ułatwia rozmowę, a są pewne prymitywne zagrania które ją uniemożliwiają w formie konstruktywnej:

"Dwa, ślepo zapatrzone w wątpliwą twórczość braci Cohen, pieski poszczekały sobie trochę"

"może powinieneś zaangażować się intelektualnie w jakieś proste prace, obieranie ziemniaków, na przykład"

"wywołały twój szmatławy odzew"

"kilku bezbarwnych użytkowników o porównywalnych z tobą pogladach pletących w innym, niestety, miejscu. "

"nie jestem gotowa na takie poświęcenie dla twojej ułomnej osoby."

Twój sposób wymiany myśli i prowadzenia rozmowy mam nadzieję* wynika z tego, że to niby ja zacząłem pisać w podobny sposób: "Co do wycieczek osobistych to sam je rozpocząłeś". Tyle, że ja nikogo nie obraziłem(!), nie użyłem żadnej inwektywy. Jeśli ktoś pisze, że potrafi docenić ambitne kino, a jego oceny świadczą o czymś innym, a o filmie wypowiada się w sposób świadczący, że go w ogóle nie zrozumiał i używa sobie po nim na całej linii, nie uzasadniając swojego zdania, to wybacz, ale nie mam sobie nic do zarzucenia.

Co do Ciebie, to wyzywanie innych użytkowników, którym "A Serious Man" się podobał, od pseudointeligentów ślepo zapatrzonych w ich twórczość itp. świadczy o Tobie. Widzisz, ja doskonale zdaje sobie sprawę, że film dla kogoś mógł być nudny, nie ma w nic za dużo akcji, sceny opierają się głównie na dialogach i symbolice, panuje duszna atmosfera, jednym słowem film nie jest łatwy, jest ciężki. Może też nie podobać się też tematyka, sposób jej przedstawienia, czy w ogóle sama treść. Ale odmawianie mu jakiejkolwiek wartości pod względem treści (że film jej nie posiada), świadczy o ignorancji lub zadufaniu w sobie. Zobacz ile osób... przepraszam, pseudointeligentów tutaj na forum różnie odczytuje film, ile jest interpretacji i każda jest pokryta odpowiednią argumentacją. Do tego te wszystkie pozytywne recenzje tutaj, czy na innych portalach, czy wreszcie w czasopismach o tematyce filmowej, czy one wszystkie pisane są przez pseudointeligentów ? To już by zakrawało na światowy spisek!

Jeśli mi dany obraz filmowy nie przypadł do gustu, to nie wdaje się w dyskusje z osobami o przeciwnym zdaniu, bo jaki jest tego sens? Ani tym bardziej nie wylewam na forum, swoich nic nie wnoszących żali... Inaczej sprawa się ma kiedy ma się coś konstruktywnego do napisania, ale do tego trzeba używać języka dyskusji, a nie wyżywać się w najprostszy możliwy sposób, chyba, że ktoś chce zrobić z siebie błazna to proszę bardzo. Takie zachowanie na forum irytuje mnie najbardziej (chociaż przyznaję sam czasami piszę prowokację, ale wyjaśniam to w kolejnych postach), obok jednozdaniowych nic nie wnoszących "super film, 10/10", albo "ale gniot, żal i strata czasu".

* mam nadzieję, dlatego, że świadczyłoby to o tym, że zwykle nie wypowiadasz się w taki sposób.

PS Chociaż ten tekst z ziemniakami był dobry ;)

ocenił(a) film na 3
David_Ames

Widzę, że nie dotrzymujesz danego słowa, także rozumiem, że mnie to również nie obowiązuje.
Cieszę się, że wkońcu udalo Ci się przejść do nieco dłuższej, bardziej rozwiniętej formy wypowiedzi, bo obawiałam się, że się tego nie doczekam.
Do takiego, być może faktycznie Nieco niegrzecznego, sposobu prowadzenia dyskusji pchnęła mnie, jak się zresztą domyśliłeś, wasza (twoja i Stanleya) ofensywa na osobę uzytkownika zakładającego wątek, a także wywyższanie produkcji braci Cohen, do których delikatnie mówiąc nie pałam ogromną miłością, a wnosząc po tym co zostało przez was napisane, nie bezpośrednio, ale sugerowało, uważacie osoby takie jak ja czy autor tematu za ignorantów i prostaków, którzy ze względu na biologiczne ograniczenia nie mogą w pełni delektować się geniuszem wcześniej wspominanych, a jak kims takim, tj mającym raczej wąskie horyzonty, akurat nie jestem, ani tymbardziej za kogoś takiego nie śmiem się uważać. Kontynuując, postanowiłam dostosować się do jezyka dyskunantów i trochę, na co w pełni zasłużyliście, poznęcać. Liczyłam takze, ze sobie na siebie na wzajem "poszczekamy", tak w celach czysto ćwiczebnych, czy też rekreacyjnych.

Mnie osobiście irytuje gloryfikowanie zwykłej miernoty stylizowanej na głebokie arcydzieło, które zrozumieć będą w stanie tylko wybrani, jednostki doskonalsze, wybijające się ponad przeciętność i doszukiwanie się w niej wzbudzających watpliwości metafor, symboli, tajemnic, drugich czy setnych den. To, że film jest niezajmujący, jednostajny, mozolny- po prostu nudny, od razu go dyskwalifikuje.I moim nieskromnym zdaniem, żaden nie jest wart tego, żeby oglądać go po raz drugi czy nawet trzeci, dlatego, że za pierwszym się nie w pełni spodobał, co uważane jest za konsekwencje tego, że nie udało nam się go pojąć. To (takie powielanie) działa podobnie jak obecne puszczanie w muzycznych telewizjach czy też radiach bezustannie jednych i tych samych pioseneczek- kiedyś w końcu któraś z nich wpadnie nam w ucho i się spodoba, prawda? A później być może pobiegniemy do sklepu i kupimy płytę danego "artysty".

Kolejna rzecz, która jak nic działa mi na nerwy to sugerowanie się opinia innych, ludzi, którzy powinni byc autorytetami w danej kwestii (a często niestety nie mają do tego najmniejszych predyspozycji) i krytykowanie każdego kto odważy się iść pod prąd. Prawda jest taka, ze tysiące ludzi powtarza jedną być może błędną, ale dobrze utarta opinie, a mało kto ma śmiałość ją podważyć, bo znacznie łatweij i przyjemniej jest byc konformistą. Wynika to także z tego, ze znaczna cześć społeczeństwa ma o osobie niewysokie mniemanie i jest przekonana, ze inni z pewnością lepiej znaja się na rzeczy, a wypowiadając własne zdanie ośmieszą się i naraża tylko na drwiny. Dlatego też pozytywne recenzje, czasopisma filmowe, oscary czy też nagrody nobla nie wiele mnie w tym wypadku obchodzą, bo sama mam swój rozum.

"nie wdaje się w dyskusje z osobami o przeciwnym zdaniu, bo jaki jest tego sens" Co ty w ogóle opowiadasz, no powiedz mi co? :) Przecież dyskusja to rozmowa pomiędzy osobami o przeciwnych, antagonistycznych zdaniach czy poglądach, w innym przypadku to tylko jałowe potakiwanie i potwierdzanie.

PS W sumie to szukuje mnie twoje przyjazne usposobienie ;)Dziękuje, ten ze szmatławym odzewem też niczego sobie, nie uważasz? :p

ocenił(a) film na 9
bunny_munro

Z tą wypowiedzią mogę się w pełni zgodzić (szczególnie w materii konformizmu, którego krytykę barwnie i celnie wyraziłaś) pomijając jeden "mały" element, który jest przyczyną tej rozmowy, a mianowicie: odniesienie jej do samego filmu. Nie muszę chyba zaznaczać, że w materii odbioru filmu mam zupełnie przeciwne zdanie, dlaczego? Tego też chyba nie muszę tłumaczyć (patrz link który podałem). Co do filmów braci Coen w ogóle, to są oni przykładem twórców którzy pozyskali fanów dzięki swojej oryginalności ("Barton Fink", "Fargo"), a nie przez to, że są oni typowym produktem pop-kultury. Trzeba mieć przynajmniej wykraczające poza przeciętność, podejście do otaczającej nas rzeczywistości żeby móc polubić "A Serious Man" i dostrzec w nim sens. Nie wyobrażam sobie, żeby przeciętny zjadacz popcornu, po opuszczeniu kina, nie stwierdził, że to co zobaczył było zupełnie bez sensu. Wybacz łopatologię, ale widzę, że lubisz łapać za słówka*, nie chodzi mi o to, że każdy któremu nie spodobał się film jest tego typu widzem!

Przykład z innymi osobami, które film polubiły, nie podałem dlatego, żeby tworzyć tutaj zabieg w stylu "grupa ma rację", czy też autorytety mają rację (jeśli chodzi o krytyków). Mam tego typu charakter/osobowość, że nie kieruję się zdaniem innych przy wyrabianiu własnej oceny. Chodziło mi tylko o ukazanie tego, że nie jestem jedyny który uważa, że film nie jest pozbawiony sensu! A wręcz przeciwnie, jest wieloznaczny, przemyślany. Dla mnie scenariusz to cudo! Ty masz przeciwstawne zdanie, szanuje to (nie podobała mi się obraźliwa forma wyrażania opinii).

Odpowiadając na pytanie dotyczące sensu dyskusji, to zacytowałaś fragment z tego co napisałem wcześniej, w sposób wyrwany z kontekstu. Chodziło mi o to, że jaki sens ma wymiana zdań z oponentem kiedy używa się prostego "przekrzykiwania się", polegającego głównie na rzucaniu błotem. Dalej przecież napisałem: "Inaczej sprawa się ma, kiedy ma się coś konstruktywnego do napisania ale do tego trzeba używać języka dyskusji, a nie wyżywać się w najprostszy możliwy sposób".

* odnośnie łapania za słówka, odnoszę wrażenie, że jesteś osobą dla której mniej liczy się wyniesienie czegoś z wymiany zdań, nowych spostrzeżeń itp, ale bardziej liczy się przede wszystkim wygrana dyskusja, niezależnie w jakim stylu i czy po drodze rozminiesz się z prawdą czy nie.

PS Ciężko mnie wyprowadzić z równowagi, a na internetowych forach graniczy to z cudem:) A ten tekst ze szmatławym odzewem, zbyt trącił językiem kwiatu polskiej młodzieży (czyt. gimnazjalistów), ziemniaki miały w sobie więcej kreatywności ;)



ocenił(a) film na 3
David_Ames

A mi chodzi o to, że (przytoczmy taki przykład) przeciętny zjadacz pocornu ze zbyt wybujałą opinią na swoj temat, lub odwrotnie, jego skrajne zakompleksione przeciwieństwo wybiera się na ten, reklamowany jako komedie film, po czym wynudza się na nim praktycznie na śmierć, następnie jednak, na wszelki wypadek, zapobiegawczo, idzie poczytać jego recenzje, czy też opinie innych przez co uswiadamia sobie, że jego zdanie nie było służne czy też odpowiednie, zmienia je, zaczyna dostrzegać rzekome drugie dno, symbolike, sens, wartość. W związku z czym uznaje siebie za jednostkę bardziej rozumną, wyższą, gotową na ambitne kino, dowartościowuje się- to wszystko kolokwialnie mówiąc robi mu dobrze, podczas gdy to właśnie pierwsze, pierwotne odczucie po obejżeniu filmu było prawdziwe. Dla mnie ta cała głębia Poważnego Człowieka jest sztuczna, naciągnięta, wymuszona taka właśnie pop-kulturowa i kiczowata, nastawiona na szablonowego odbiorcę, który nie odważy się sprzeciwić temu co zostało mu zaproponowane. Na twórczość braci Cohen się po prostu wg mnie nabiera. Oni przekazują komunikat o treści: nasz film jest trudny, skomplikowany, intelignty, masy go nie zrozumieją, ale ty tak, ty możesz, ty nie jesteś przeciętny, jesteś inny i wyjatkowy. Także jak widac łatwo się na coś takiego złapac. Osobiście uważam, że jeżeli cos jest dobre, w pełni znaczenia tego słowa, naprawde dobre,to każdemu się spodoba. I na stworzeniu czegoś takiego polega właśnie geniusz, czy też talent.

Z tym wyrwanie z kontekstu to nie zupełnie prawda, wyglada na to, że nie zbyt jasno się wyraziłeś. Zresztą nie waże.

Wygrana dyskusja, nie zaprzecze, jest ważna, bo lubie dominować i jeśli wysuwam jakąs teze to tak szybko i łatwo się z niej nie wycofuje, ale docierają do mnie argumenty innych, często dzięki nim zmieniam zdanie, chociaż być może nie zawsze mam ochotę się do tego przyznawać. To też ośmiele się stwierdzić, ze rozmowa ze mną nie jest pozbawiona sensu.

PS Mnie akurat na internetowych forach wyprowadzić z równowagi jest nietrudno, a przymiotnik "szmatławy" jakoś przypadł mi do gustu i rozbawił.
Oh, gimnazjaliści to odpisaliby Ci coś innego, gwarnatuje.

ocenił(a) film na 9
bunny_munro

Gdyby przypadek, który opisujesz w pierwszym akapicie, osoby zazwyczaj nie mającej własnego zdania, która nie chcąc wyjść na ignoranta daje wyższą ocenę i wypowiada się pozytywnie o filmie, miał uzasadnienie w stosunku do "Poważnego Człowieka" to ten miałby dużo wyższą notę. Dodatkowo, w temacie który przywołuje jest tyle komentarzy, nie dlatego, że wszyscy sobie nawzajem przytakują, ale dlatego, że jest wiele punktów widzenia (w domyśle, każdy ma własną wyrobioną opinię). Nie chce tu omawiać każdego filmu braci Coen z osobna, ale dla mnie ich kino to świetna inteligentna rozrywka i nie piszę tego ze względu na uznanie ich przez krytyków czy widownię, ale dlatego, że tak uważam i nie obchodzi jaki jest powód sympatii dla ich dokonań, innych osób.

W stosunku do filmu, już nic nowego raczej nie napiszemy, w jego percepcji stoimy po przeciwnych stronach barykady. Fakt, wycofywanie się z własnych tez jest mało przyjemne, ale osobiście rzadko tego doświadczam;)

Nie zgodzę się natomiast z tą tezą:
"Osobiście uważam, że jeżeli cos jest dobre, w pełni znaczenia tego słowa, naprawde dobre,to każdemu się spodoba. I na stworzeniu czegoś takiego polega właśnie geniusz, czy też talent."

Jesteśmy tak, niekiedy skrajnie, zróżnicowaniu jako jednostki, że dogodzenie każdemu jest niemożliwe. Nasz odbiór filmów, literatury itp. jest warunkowany naszymi doświadczeniami, światopoglądem, kontekstem kulturowym, pozycją społeczną, wychowaniem, a także rasą, narodowością, płcią, wiekiem. Jednym słowem bardzo wiele czynników składa się na tak zwany gust. Jeśli powstałby taki film o którym każdy powiedziałby "dobry!", to twórca stworzyłby "arcydzieło kompromisu", ale jak w każdym kompromisie bywa - coś się zyskuje, ale trzeba coś też stracić, więc o takim filmie nikt nie powiedziałby: wybitny.


ocenił(a) film na 3
David_Ames

Średnia ocen filmu to prawie 7/10, czyli dobry, także dosyć wysoko, co można powiedzieć potwierdza moja teze.

Mysle, że faktycznie do niczego nie dojdziemy w kwestii tego filmu, czy ogólnie ujmujac całej twórczości Cohenów, zresztą i tak wznoszę się na wyżyny intelektualne prowadząc jakąkolwiek dyskusje o tej porze :)

Uważam, ze gdyby zmusic kogoś to zapoznania się, z którąś z, powiedzmy na przykład, symfonii Beethovena, a nastepnie do wyrażania, swojej, od nikogo ani niczego nie zaleznej opinii, nie sugerując mu przy tym niczego, to na każdym wywarłaby ona wrażenie.
I tak się właśnie rozpoznaje prawdziwy geniusz.

Rozwine te wypowiedz jutro, bo dzisiaj już nie jestem w stanie.
Dobranoc.

ocenił(a) film na 9
bunny_munro

Sprytne ujęcie kwestii oceny filmu przez użytkowników portalu, bo rzeczywiście "A Serious Man" ma średnią 6,7 co umiejscawia go między: niezłym a dobrym. Tyle, że widzisz każdą skalę trzeba z czymś porównać, a jak na panujące tu standardy to ocena niska! Dla przykładu taki "Zmierzch" ma lepszą ocenę - 7,1

Jeśli mówisz o muzyce to sprawa jest inna, przy ocenie bierze udział tylko jeden zmysł i nie wymaga to zaangażowania intelektualnego, więc to kwestia zupełnie innego podejścia niż np. do filmu, czy książki.

Dobranoc.

ocenił(a) film na 3
David_Ames

Wiesz, uwazam, że 7 na 10 to całkiem sporo, a standardy tu panujące raczej trudno określić, taki chociazby hannah montana movie ma 5/10

Co do muzyki do sprawa faktycznie ma nieco inny wymiar, ale to czy wymaga zaangażowania intelektualnego to zalezy raczej od jej rodzaju, bo jesli w utworze pojawia się dość dużo obszernego tekstu na jakimś tam powiedzmy poziomie to byłoby ono raczej wskazane, a jeśli ogląda się np Naga broń czy inny tego typu kretynizm to w tym wypadku zaangazowanie intelektulane widza stoi raczej pod dużym znakiem zapytania.

ocenił(a) film na 10
bunny_munro

"Kolejna rzecz, która jak nic działa mi na nerwy to sugerowanie się opinia innych, ludzi, którzy powinni byc autorytetami w danej kwestii (a często niestety nie mają do tego najmniejszych predyspozycji) i krytykowanie każdego kto odważy się iść pod prąd. Prawda jest taka, ze tysiące ludzi powtarza jedną być może błędną, ale dobrze utarta opinie, a mało kto ma śmiałość ją podważyć, bo znacznie łatweij i przyjemniej jest byc konformistą. Wynika to także z tego, ze znaczna cześć społeczeństwa ma o osobie niewysokie mniemanie i jest przekonana, ze inni z pewnością lepiej znaja się na rzeczy, a wypowiadając własne zdanie ośmieszą się i naraża tylko na drwiny. Dlatego też pozytywne recenzje, czasopisma filmowe, oscary czy też nagrody nobla nie wiele mnie w tym wypadku obchodzą, bo sama mam swój rozum." (by bunny_munro)

Łał! Jestem pod wrażeniem.
Takiego stopnia megalomanii i przekonania o własnej niezwykłości już dawno na forum nie widziałem. :D
Jak to dobrze, że istnieją jeszcze na świecie tak bezkompromisowi nonkonformiści, kierujący się wyłącznie własnym rozumem (czymkolwiek by on nie był) ;)
Pewnie panią/pannę bunny_munro oficjalna ortografia także niewiele obchodzi i pisząc teksty kieruje się własną, w której Oscar i Nobel pisze się z małej litery, a "niewiele" oddzielnie. Niech żyje nonkonformizm. :D

Tak na serio to dziwię się dlaczego David_Ames prowadzi dyskusję ze zwykłym trollem, któremu nie zależy na dyskusji, lecz jedynie na publicznym leczeniu własnych kompleksów.

Ja jako typowy konformista, panicznie bojący się publicznie wyrazić własne zdanie uważam film za genialny. Właśnie obejrzałem go po raz czwarty (tuż po tym jak obrałem ziemniaki), tym razem zwracając szczególną uwagę na stronę formalną filmu i muszę stwierdzić, że w obrazie nie ma ani jednej złej sceny. Każda jedna jest mistrzowsko poprowadzona i perfekcyjnie zagrana. Takie rzeczy to tylko u Coenów.
Jeżeli ktoś tego nie widzi, to już niestety jest to wyłącznie jego problem. No i żadne pozowanie na niezależną i nonkonformistyczną osobę owej miałkości intelektualnej nie ukryje. Smutne, lecz prawdziwe.

ocenił(a) film na 9
gramin

"Tak na serio to dziwię się dlaczego David_Ames prowadzi dyskusję ze zwykłym trollem, któremu nie zależy na dyskusji, lecz jedynie na publicznym leczeniu własnych kompleksów."

Niestety to kwestia przyzwyczajenia, odpisuje prawie na wszystkie na komentarze, które w sposób bezpośredni lub pośredni odnoszą się do moich postów. Zawsze jest szansa, że nawet ze zwykłych zaczepek, czy prowokacji wyniknie coś konstruktywnego. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 3
gramin

Łał ! (swoją drogą "słowo" to nie figuruje w słowniku języka polskiego, jesli już jesteśny zobligowani do takiej przesadnej poprawności) Ja również, prawdopodobnie nawet w większym stopniu.

Hm, no, bo Gramin, jak to w końcu ze mną jest? Z jednej strony mania wielkości, z drugiej kompleksy, to się jakoś na wzajem nie wyklucza? No chyba, że cierpie na schizofrenie. Czy może moja pozorna megalomania wynika z zakodowanej głęboko w psychice nienawiści do własnej osoby i urazów (chociaż o tak dalekosiężne myślenie byc Cie nie posądzała)? Nie wiem, naprawdę nic z tego już nie rozumiem, jestem tylko internetowym trollem niegodnym rozmowy z tobą, prosze pomóż mi w tej nad wyraz skomplikowanej analizie psychologicznej.

W nadziei i z pokorą czekam na dokładniejszy profil mojej osoby.

"Jak to dobrze, że istnieją jeszcze na świecie tak bezkompromisowi nonkonformiści, kierujący się wyłącznie własnym rozumem (czymkolwiek by on nie był)"
No tak, tez słyszałam, że mózgi królików mają znacznie mniejsze możliwości intelektualne w stosunku do ludzkich...

"Pewnie panią/pannę bunny_munro oficjalna ortografia także niewiele obchodzi i pisząc teksty kieruje się własną, w której Oscar i Nobel pisze się z małej litery, a "niewiele" oddzielnie. Niech żyje nonkonformizm"
Jejku, strasznie przepraszam, mógłbyś przeanalizowac reszte moich wypowiedzi pod względem poprawności językowej? Na pewno coś jeszcze by się tam znalazło. Byłabym także wzieczna gdbys był w stanieje wkleić je tutaj z podkreslonymi na czerwono błędami. Ah i jeszcze jedno pytanie:
Czy ten Oscar i Nobel to pisze się wielką literą dlatego, ze to sa imiona, nazwiska czy o co chodzi, bo zawsze wstydziłam sie o to zapytać? Wytłuamcz mi, prosze.

"Ja jako typowy konformista, panicznie bojący się publicznie wyrazić własne zdanie uważam film za genialny. Właśnie obejrzałem go po raz czwarty (tuż po tym jak obrałem ziemniaki), tym razem zwracając szczególną uwagę na stronę formalną filmu i muszę stwierdzić, że w obrazie nie ma ani jednej złej sceny. Każda jedna jest mistrzowsko poprowadzona i perfekcyjnie zagrana. Takie rzeczy to tylko u Coenów."
Może powinieneś wygłaszac opinie na temat filmu dopiero po jego setnym bądz tysięcznym obejżeniu, wtedy w pełni dostrzeszesz każdy jego walor, być może twoja ocena ulegnie zmianie... Wiesz, nie wiem, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji, zazwyczaj udaje mi się ocenić produkcje po jednokrotnym zapoznaniu się z nią.
Ta, a ja myslałam, że podstwa kazdego filmu jest dobre "poprowadzenie scen" i gra aktorska. Ah, znowu ujawnia sie ta moja miałkośc intelektualna. Może ten problem także pomożesz mi rozwiązać, bo jak widac jesteś od nich ekspertem.

gramin

całe szczęście, że u większości nastolatków ten okres pseudointeligenckiego, jakże-brawurowo-celnego i rzekomononkonformistycznego pieprzenia głupot oraz obrażania inteligencji czytelników tegoż aroganckiego bełkotu, zwłaszcza przez podważanie wszelkich fundamentów życia społecznego i jego postrzegania przez ludzi dorosłych (dojrzałych), mija...

ocenił(a) film na 6
bunny_munro

Krytykujesz innych za to, że nie tolerują odmiennych stanowisk, a sam adwersarzy nazywasz pieskami - gratuluję poziomu. Poza tym moja wypowiedź to reakcja na określenie się osobą, która potrafi docenić ambitne kino przez miłośnika sieczki w stylu "Wanted", który filmy ogląda na laptopie. Nie będę tolerował dzieci oceniających trudne kino, mam takie prawo. Natomiast nazywanie kogoś pieskiem, bo podoba mu się dobre kino (wybacz mi, ale jeżeli w kwestii kina po jednej stronie stoi troll internetowy a po drugiej morze krytyków i ludzi, którzy analizują kino z pasji, to wybieram tę drugą opcję), to już najwyraźniej efekt kompleksów. Coenowie to obecnie jedni z najbardziej cenionych amerykańskich twórców i Twoja odosobniona opinia niczego tu nie zmienia. Chcesz nazywać mnie pieskiem - odwiedź mnie i powiedz mi to w twarz.

ocenił(a) film na 3
Stanley_Hartman

Należący do mnie, wyżej prezentownany sposób wypowiedzi został dostosowany do języka, którego postanowiłeś używać, toteż możesz zawdzięczać go swojej osobie i to tobie należą się wszelkie gratulacje. Owy ton miał na celu uświadomienie, pokazanie Ci, że nie tylko ty, ale inni uzytkownicy także, potrafia, może nawet lepiej, umiejetniej, w kilku słowach dociąć czy też zmieszac z błotem oponenta i jest to banalnie proste.
A samego nazwania kogoś "pieskiem", nie uważam za specjalnie obrażliwe, jednakże jeśli poczułes się urażony to, w miare potrzeby, potrafie wykrzesic z siebie słowo przepraszam.

Ty za to uważasz się za miłośnika ambitnego kina podczas gdy w twoich ulubionych pozycjach figuruje Avatar, który do takiego rodzaju raczej się nie zalicza, zatem może też jesteś dzieckiem próbującym oceniać kino?
Pozatym co tak arcyhaniebnego jest w oglądaniu filmów na laptopie. Moze nie ma innej możliwości.

Co do "dobroci" kina Cohenów, a także mórz i ocenów krytyków wypowiadałam się już wcześniej także nie będe tego powtarzac, jeśli masz ochotę poczytaj wcześniejsze wypowiedzi.

"Twoja odosobniona opinia niczego tu nie zmienia" Twoja nie-odosobniona w takim razie takze.

"Chcesz nazywać mnie pieskiem - odwiedź mnie i powiedz mi to w twarz."
Propozycja spotkania? :) Hm


ocenił(a) film na 9
bunny_munro

Styl wypowiedzi, pewność siebie, mieszanie trollerki z dyskusją, udzielanie się na forum ogólnym... skądś to znam... Dziwnie przypominasz mi użytkownika o wielu kontach - Tommy'iego...

ocenił(a) film na 3
David_Ames

Z tą trollerką to nie przesadzajmy...Udzielanie się na forum ogólnym-czasami.
Nie wiem kogo Ci przypominam, ale obawiam się, że jesteś w błędzie.
Bunny Munro to Bunny Munro i tyko Bunny Munro.
Nie inaczej.

ocenił(a) film na 4
bunny_munro

W bycie Bunnym wpisana jest porażka, piętno głupiego krawata zawsze zwycięży i Bunny o tym wie, niezależnie od tego czy ma racje czy nie. A w dużej części ma - dajecie wysoką ocenę za nazwisko twórców i tylko ze względu na owe nazwisko dopowiadacie symbolikę. Mam nadzieję, że tym samym wypowiedzi bm będą mniej odosobnione i spolaryzujemy trochę dyskusję.

ocenił(a) film na 9
Chomato

Jak dobrze, że są takie osoby, które lepiej niż ja wiedzą za co daje tak wysokie oceny. Ale masz racje to piętno odcisnęło się też na mnie, w końcu wysokie 5/10 dla "Ojca Chrzestnego" ode mnie, to wynik owego wpływu. Czy nie sięgając do odległej przeszłości, 4/10 dla "cudownego" obsypanego nagrodami "Slumdoga", również.

ocenił(a) film na 4
David_Ames

Gdyby Slumdog miał w zakładce "reżyseria" napisane "Coen", to sądzę że dałbyś co najmniej 2 razy więcej. Takie mam zdanie czytając Twoje nadinterpretacje i poszukiwania, choćby przyrównania do Kafki (dla mnie strasznie naciągane - równie dobrze mógłbyś się powołać na archetyp bohatera Vonnegutowskiego tudzież wskazać źródło inspiracji Coenów w filmach pana Krauze). Oczywiście zdaję sobie sprwę, że nie możesz się z powyższym zgodzić.

ocenił(a) film na 9
Chomato

Cholera, wiesz co pomyśle, co będę sądził zanim ja sam sobie to uświadomię! Podaj mi swój numer telefonu, zaoszczędzę czas, po prostu Ciebie się zapytam - rzucę tytuł np. filmu i już będę miał gotową ocenę, zaoszczędzę czas, nawet nie będę musiał danego filmu oglądać. Uświadomiłeś mi także, że gdyby pod tą beznadziejnie przesłodzoną końcówką "Slumdoga" podpisali się Coenowie, a nie Danny Boyle, to film miałby u mnie 10-tkę!

A propos "Ojca Chrzestnego" to mam chyba rozdwojenie jaźni, bo inny film Coppoli "Czas Apokalipsy" należy do moich ulubionych, jakiego psychiatrę mi polecasz?

ocenił(a) film na 1
bunny_munro

bunny_munro jesteś niesamowity/a, twoje wypowiedzi są po prostu cudne, i nie mówię tego z ironią :D ubierasz w słowa wszystkie moje myśli xd

sally_storm

i jak zwykle dyskusja sprowadza się do tego czy można krytykować, czy też nie można;
a jeśli można i chce się, to argumentować krytykę jakoś trzeba, żeby za brak entuzjazmu nie zjedli i od gimnazjalistow nie wyzwali;
a jeśli krytykować się nie chce, znaczy to, że wszystko ze mną jest ok. i psy na przeciwnikach wieszać mogę

Co film, to ta sama formuła - Wow! Ona jest wieczna!

ocenił(a) film na 6
llasotka

O co tym kolesiom chodzi?Znowu w życiu im nie wyszło......?