Wchodzę sobie na stronę tego doskonałego filmu, a tu patrzę, że są prawie same surowe
komentarze na jego stronie głównej. W obecnych czasach sporo ludzi jest pewnie za głupich na
takie filmy.
cierpliwość wymaga moim zdaniem minimum POKORY - a dziś ludzie są szkoleni od dziecka, że mogą mieć własne zdanie na każdy temat i jest ono tak samo wartościowe jak zdanie innych, mądrzejszych od nich i bardziej wyćwiczonych. Po co wiec mają nad sobą pracować i starać się zrozumieć coś, co ich przerasta - skoro mogą to z góry odrzucić i nazwać "głupim"? Tak jest przecież najłatwiej!
Jest to bardzo niebezpieczna tendencja i mało co wskazuje, że zostanie powstrzymana...
Zabiera ludziom całe piękno samorozwoju - który przecież polega na tym, że chcemy dorastać do rzeczy, do których jeszcze nie dorośliśmy.
Jakie tam surowe komentarze. To nie są żadne komentarze, tylko skowyt amatorów chipsów i coca-coli. Dlaczego bluzgają? To proste - podejrzewają, że czegoś tu nie rozumieją. I słusznie podejrzewają. Zauważ, że w tym jak i w innych przypadkach bluzgacze nie używają argumentów, ponieważ - jak sądzę - ich status językowy (a co za tym idzie, a raczej przed tym, myślowy) to jest klasyczny przypadek opisywanego nie raz nie dwa "górnika z Walii" - trzysta słów, w większości niecenzuralne rzeczowniki i przymiotniki. Zdanie złożone ich obrażają.
Dobrze powiedziane!
Zauważyłem na filmwebie taki oto nieodmienny schemat, który można streścić w trzech punktach:
1. Jakiś debilek nazywa uznane arcydzieło gniotem pozbawionym sensu - bez żadnych argumentów, żadnych wnikliwych spostrzeżeń - po prostu bluzga i toczy piane.
2. Ktoś słusznie doprowadza chamusia do porządku i tłumaczy spokojnie, że jest widocznie słaby na umyśle, że powinien obejrzeć film uważniej, skoro nie zrozumiał, albo skonsultować się z kimś mądrzejszym.
3. Debilek zaczyna wtedy piszczeć i skomleć, że przecież on ma prawo do własnej opinii i że może oceniać jak chce, bo to jego gust itd itd itd...No i oczywiście zarzuca wszystkim, że się wywyższają spławiając jego bluzgi.
Tak to już jest z tymi naszymi małymi debilkami...
Człowiek w miarę bystry, potrafi dostrzec własne ograniczenia i stać go na minimum krytycyzmu wobec samego siebie. Napisze, że nie zrozumiał danego filmu, że może musi obejrzeć raz jeszcze, że trudno mu go zinterpretować, ale skoro to film tak ceniony od lat, to pewnie coś w nim jest, czego nie był w stanie dostrzec.
Debilkowi obca jest taka postawa i musi zgnoić film,nazwać gniotem, by poczuć się mądrzejszym, a kinomanów zwymyślać od pretensjonalnych i zakłamanych snobów. A czemu tak robi? Bo skrycie, gdzieś w głębi duszy wie, że jest tylko małym piszczącym debilkiem, który nie będzie nigdy mądrzejszy - ta myśl jest dla niego nieznośna, że musi ją natychmiast zanegować, a jedynym sposobem na to jest sztuczne poczucie wyższości, które sobie funduje dyskredytując jakiekolwiek obiektywne znawstwo, wyrobiony gust, wrażliwszy smak, ostrzejszą percepcję i w ogóle wyższą inteligencję...