...ale zrobił na mnie duże wrażenie, zwłaszcza końcową sceną, która jest właściwie kluczem do interpretacji całości. Zresztą choćby to nawet był kompletny gniot, Hemmings i tak zrobiłby z niego arcydzieło ;) Podziwiam go za to, że występując przez większą część filmu samemu potrafił zainteresować widza. Ta pasja, z którą wywołuje zdjęcia, powiększa je i ogląda przez lupę... :) No i co to dużo mówić-jest niesamowicie seksowny :) Scena z sesją zdjęciową-bezcenna :)