Puenty nie będzie. A w ogóle, to wszystko się wam przewidziało. Powtórzę zapewne setny raz po innych, ten film to największe zaskoczenie '66. Znudzony życiem fotograf - świadek morderstwa w parku - denat w krzakach w środku nocy - zniknięcie trupa, a w uszach odgłosy gry tenisa. No właśnie, i to zakończenie jest kapitalne. Słyszymy tego czego nie widać, widzimy to czego nie słychać. A jak dodamy brak jakiejkolwiek muzyki (nie liczę przerywników w postaci płyt/koncertu; chodzi o muzykę, która dotychczas w kinematografii była używana do budowania nastroju) to już w ogóle jakby Antonioni chciał krzyknąć „widzu, ja tu nic nie dodaję, wszystko masz na tacy, sucha rzeczywistość”. To jak to jest w końcu?
Zdjęcia świetne - puste ulice Londynu; stare, obmalowane na czerwono kamienice kontrastują z geometrycznymi bryłami nowoczesnych budynków. Mam teorię, że w kadrach są tylko te osoby, które zauważa główny bohater. Podkreśla to jego egoizm i fakt, że to, co nie zwraca jego uwagi jest nieważne - jak nieważne, to wywalić z kadru. Londyn, jedno z najliczniejszych miast świata, a tutaj pandemiczne krajobrazy. Scena otwarcia (kontrast robotnicy-młodzież) bardzo mi się podobała, również kadr z sesji z pięcioma modelkami.
Czy film nadal szokuje? Tak, tym jak niektóre sceny bardzo źle się zestarzały. Nie, nie chodzi o nagie ciała i trawkę na imprezie. Okropne, przedmiotowe traktowanie kobiet, zmuszanie i przemoc w ich kierunku czy wulgarne słownictwo wobec gejów, to chyba najgorsze elementy tego obrazu. Zresztą, kultowy fotos z tego filmu - Thomas robiący zdjęcie modelce od góry (tej, która wyjechać miała do Paryża) to dosadne pokazanie męskiej dominacji w tym filmie. Wtedy szokowały cycki i „narkotyki”, dzisiaj szokuje takie podejście.
Słyszałem wiele bardzo dobrych opinii o tym filmie i pomimo wysokich oczekiwań nie zawiodłem się. Tworzenie odbitek i odkrywanie tajemnicy w całkowitej ciszy ekscytuje, końcówka nadal wprawia w konsternację, zmusza do myślenia. Choć nadgryziony zębem czasu, zachwyca.