czy ktos moze mi pomoc
obejrzalam tan film tylko z jednym nastawieniem, ze ma byc bardzo dobry, wrecz doskonaly
no i chyba tej doskonalosci nie znalazlam
natomiast sie zmeczylam - nawet nie do konca umie powiedziec czym
wszytko wydawalo mi sie takie teatralne, nienaturalne
- ich gesty, sposob wypowiadania sentecji -jakby aktorzy podkresleali, ze wszystko to tylko gra
choc moze w odniesieniu do
interpretacji filmu jakie znalazlam - jest to srodek artystyczny
druga rzecz reakcje bohaterow na niekrore sytuacje wydawaly mi sie nie adekwatne, dziwne, czasem wrecz zaskakujace
ciekawe bylo popatrzec na film zrobiony w latach 60 i o latach 60
choc pstrokacizna i udziwnianie tamtych czasow pewno dodatkowo wplynely na zwiekszenie mojej irtytacji w trakcie ogladania filmy
no bardzo ciekalym elemtem jest grupa poprzebieranych robiacych duza halasu ludzi otwierajacych i zamykajacych film
jakby mowili przedstawienie czas zaczac
a wracajac do mojej prosby dede wdzieczna jezeli ktos sprobuje mi wyjasnic dlaczego ten film jest taki genialny
tylko prosze jezeli ktos mam taki zamiar daryjcie sobie kometarze czy nie zrozumialam, ( bo nie zrozumialam ) propozycje ponownego obejrzenia filmu
pragne dodac ze interpretacje tego filmu jajo pytania o tym czym jest rzeczywistosc co odroznia ja od zludzenia znam
ale nadal nie rozumie dlaczego film jest genialny
Obejrzyj jeszcze raz, później jeszcze i jeszcze... aż sama sobie to wytłumaczysz.
Jestem świeżo po seansie i muszę przyznać, że nie spodziewałem się filmu tak niejednoznacznego. Od początku do końca jest tutaj bardzo dużo do samodzielnej interpretacji (piszesz: "reakcje bohaterow na niekrore sytuacje wydawaly mi sie nie adekwatne, dziwne, czasem wrecz zaskakujace"). Czy rzeczywiście ktoś zginął? Trudno powiedzieć. Thomas widział na własne oczy ciało, jednak wyglądało ono conajmniej dziwnie. Ostatnia scena daje mocno do myślenia widząc mimów zastanawiasz się czy rzeczywiście to co dostrzegał na fotografiach jest prawdziwe.
Film zawiera więcej scen które mogą być interpretowane na wiele sposobów. Właśnie dzięki temu niektórzy nazywają Powiększenie arcydziełem. Nie sztuką jest sfilmować konkretną historię z fajerwerkami, sztuką jest wyrażenie czegoś głębszego przez artystę, pokazanie jakiegoś drugiego dna. Oglądasz i jeszcze godzinami po seansie zastanawiasz się nad tym co widziałaś i co to oznacza...
Oceniam póki co 8/10, na pewno wrócę do tego filmu.
W angielskim trailerze jest takie określenie, że "czasem rzeczywistość stanowi najdziwniejszą z fantazji". Zobrazowanie tego zdania filmem czyni "Powiększenie" genialnym. To jest po części film o tym jak pokazać coś czego niema i o tym czy to co widzimy zawsze jest prawdziwe. Jest to film pełen obrazów, dosłownie i w przenośni. Poszczególnym scenom można nadawać wiele znaczeń, jak choćby scenom pochodów ulicznych, pantomimicznej gry w tenisa, koncertu rockowego. W tym filmie wszystko jest w pewnym sensie rozmazane i tak jak na obrazie jednego z bohaterów, do konkretów można docierać dopiero po przyczepieniu się do jakiegoś wątku. Genialność tego filmu zawiera się w tym, że odpowiada on twierdząco na wiele pytań szczegółowych, wywodzących się z pytania: o czym jest ten film? O Londynie w latach 60? Tak. O fotografii i sztuce? Poniekąd tak. O cienkiej granicy między rzeczywistością a iluzja/wyobraźnia? Również. Czy jest to film o ludzkiej naturze? Ależ tak, pokazuje przecież jak daleko można się posunąć aby osiągnąć swój cel (sceny gdy ta kobieta próbuje odzyskać film uwodząc Thomasa, scena z dwiema niedoszłymi modelkami - która balansuje na granicy flirtu i gwałtu, szał ludzi na koncercie żeby dostać gryf od gitary...). Przeglądając Twoje oceny filmów zauważyłem, że raczej nie podchodzą Ci cięższe filmy jak Skazani na Shawshank , Numer 23, Wyznania Gejszy, Zakochany bez pamięci, więc może jeszcze nie czas dla Ciebie na Antonioniego.
Powiem szczerze i bez wstydu że sam jestem świeżo po seansie i tego filmu nie zrozumiałem do końca, można interpretować rozmyślać,improwizować ale każdy będzie miał własne zdanie
Co do gitary to on miał jakiś fetysz chociażby z tym śmigłem, zabawna scena no i mój ulubiony gitarzysta w tle Jimmy Page:)
Myślą przewodnią, głównym przekazem filmu było przedstawienie świata sztuki, świata artystów na przykładzie fotografa. Świata, który oprócz twórczości zawiera ową "dziwnosc", do której dąży prawie każdy artysta. Artyści nie tylko chcą świetnie tworzyc, ale chcą też byc ekscentryczni, wróżniac się spośród mas i wiele scen nam to przedstawia. A jeśli chodzi o tą grupę mimów, to według mnie jest to pewien symbol zatarcia się świata rzeczywistego, ze światem wyimaginowanym. Stado mimów pędzących wśród zwykłych ludzi, szalona, nie widząca otoczenia, tylko swój własny świat... świat fantazji, który zawsze będzie towarzyszył właśnie sztuce. A w końcowej scenie bohater utożsamia się z grupą mimów, on też widzi ten wykreowany świat fantazji, który towarzyszy temu rzeczywistemu.
w filmie zostało pokazane różne spojrzenie na piękno, to co dla jednych jest wartościowe i piękne, dla innych jest zwykłym przedmiotem. (śmigło, gitara) - każdy żyje w swoim świecie, świecie który sam sobie kreuje, i sam ustala co jest dla niego prawdą, pięknem, a co jest zwykłym przedmiotem nie mającym jakiejkolwiek wartości, moim zdaniem jest to filmowe dzieło sztuki, z świetnie dobraną muzyką i pięknymi malowniczymi scenami.