ten film to nieporozumienie, zero przekazu, nudny i niepoukładany. W dodatku chamstwo i prostactwo (główny bohater) zostało przedstawione jako coś cool. Wszyscy go uwielbiali, tłumy lasek pod drzwiami chcą tylko dać mu wszystkie swoje oszczędności za pare zdjęć i szacun na dzielni a jedyne co przez większość czasu był w stanie z siebie wyrzucić to chamskie zwroty będące synonimem "mam cie gdzieś, ty się nie liczysz, tam są drzwi". Fabuła jaka została przedstawiona w tym filmie, przez normalnego człowieka byłaby zawarta w 20 minutach. Klimat mógł się niektórym podobać, spoko, kwestia gustu. Oglądnąłem prawie cały i żałuję. Mam wrażenie, że wiele osób, które bezgranicznie jarają się tym filmem, robią to tylko dlatego, że to jest niby na poziomie i tak wypada bo to ambitne kino. Tfu. Nazwijcie mnie głupcem ale to "dzieło" to wciąż chyba najgorszy szajs jaki widziałem. Widze jeden plus. Fajny akcent brytyjski ;)
Możliwe, że nie zrozumiałem tego filmu, w takim razie oświeć mnie jaki jest jego przekaz?
Nie będę Ci tłumaczyć złożoności i piękna tego dzieła, bo nie mam na to czasu ani ochoty. Chodzi mi o to, że wyjąłeś z niego kilka wątków, które Ci się nie sposobały, zamiast popatrzyć na niego całościowo i metaforycznie. No ale ups, jak mógłbyś go ocenić całościowo skoro obejrzałeś "PRAWIE cały" film.
Jest to krytyka współczesnej kultury, której wytyka się sztuczność i powierzchowność. Kawałek gitary staje się zarzewiem szaleństwa tłumu, podczas sama gra zespołu nie wywołuje żadnych emocji, tak jakby była niezrozumiała. Fotograf jest zanurzony w tym świecie pustoty - kupowanie śmigła dla własnej próżności. Widzi rzeczy, których nie ma, tzn. wydaje mu się, że w jego sztuce jest jakakolwiek wartość. Memy reprezentują tę pustkę: udają grę, ale nawet piłki nie ma, co znaczy: są obrazki, jest muzyka lub rzeźba, ale nie mają żadnej wewnętrznej wartości.
Wciąż ubolewam nad ogromną pochwałą wobec pseudo-artysty prostaka, którą autor zawarł w szacunku od ludzi dla głównego bohatera oraz w jego niemałym majątku podczas, gdy niezliczona ilość prawdziwych artystów cierpi okrutną samotność, niezrozumienie i odrzucenie, nie wspominając o kryzysie finansowym. Nie nazwałbym tego gitarą w zespole ani kroplą w morzu a raczej podprogowym nakazem adoracji buraków pod pretekstem słabej historyjki i nazwiska reżysera. Gratulacje za lansowanie odpowiednich wzorców.
@GordonGeko jeśli to jest cały przekaz tego filmu, to nie widzę tu nadal nic ciekawego. Nic poza przedstawieniem uczuć człowieka, którego nie obdażyłbym resztkami szacunku. Może jestem zbyt prostym i niewrażliwym człowiekiem, żeby mi się to podobało. A może nie ma nic ciekawego w oglądaniu poczynań zblazowanego pajaca, który wszystko, co robi, robi z nudów i z łaską.
@Kingas7 z pewnością ani ja ani ktokolwiek tutaj nie jest godzien poznać Twojej interpretacji. Zapewne byłaby zbyt głęboka, bym był w stanie ją unieść, więc pragnę podziękować Ci za brak tych kilku nieprzespanych nocy, które wypełnione byłyby jej analizowaniem :)
Zawsze są dwie strony medalu. Można całe bogactwo i kult artysty odbierać jako jego lansowanie, a można też przecież patrzeć na to, że reżyser ten fakt krytykuje. Ja np. odebrałem Powiększenie jako właśnie przyznanie się samego reżysera do tego że ludzie sztuki są nierzadko chamscy, egoistyczni czy wreszcie puści. Ogólnie dzieło Antonioniego traktuje o sztuce, nie mamy jednego głównego wątku, a rzekomy chaos fabularny idealnie otwiera i kończy scena z mimami. Mnie powaliło kilka scen. Ta w parku gdy panuje cisza - niesamowity klimat, koncert the Yardbirds i efekt psychologii tłumu czy wreszcie fantazyjna gra w tenisa w której bohater się odnajduje i w końcu staje się naturalny. Na pewno nie jest to film który ma za główne zadanie ciekawić widza, ale uwierz że ja nie nudziłem się ani przez sekundę. Chociaż zdaje sobie sprawę, że może być z tym różnie u innych.
A ja tylko dodam, że nikt nie powiedział, że celem filmu ma być kształtowanie jakichkolwiek wzorców. Reżyser pokazuje swoją wizję artystyczną i głównym bohaterem może być osoba godna naśladowania, albo wręcz przeciwnie może to być "zblaznowany pajac" jak pięknie to ująłeś. Wreszcie - każdy myślący podchodzi krytycznie to tego typu filmów i rozumie, że "ogromna pochwała" ludu dla tego artysty mogła nie mieć żadnego sensu i wcale nikt nie każe nam się z nią zgadzać. Film nie ma ci pokazywać co jest dobre, tylko jest wynikiem czegoś, co pojawiło się w głowie reżysera.
Ale jest to też film o niespełnieniu się i to jest moim zdaniem wazniejsze.
Fotograf chciałby, żeby jego sztuka miała jakąś wartość i żeby był rozchwytywany, wymyśla sobie morderstwo, zeby urozmaicić swoje szare, kiepskie życie, zupełnie inne od tego z marzeń
hahha, on szuka "wzorców" w filmach :D
Przynajmniej tak wynika z jego genialnej recenzji :D
A ten pan na filmie był taki brzydki, w ogóle nieczesany chodził - jaki to wzorzec? :D
Oj żałuj, żałuj dalej .... Następnym razem proponuję obejżeć coś w stylu "Transformers" fabuła będzie zwięzła i będziesz wiedział "o co chodzi". Zapewne filmy typu "ostatnie tango w Paryżu" to też będzie dla Ciebie "mega gniot". Miłego oglądania ;)
Gniot? Chyba Ty nie wygniotłeś sobie dziś gówna z czaszki! i te resztki podwzgórza, które ci zostały, nie aktywowały się na czas pisania komentarza..Film jest doskonale poukładany, tylko trzeba umieć łączyć sceny i uważac, a nie oglądać film z laptopem na nogach marszcząc pingwina przy pornolach jednocześnie. I co ma do jakości filmu to, jaki charakter miał bohater?
I ja potem się zastanawiam, dlaczego takie koszmarnie durne filmy dziś kręcą...- no pewnie dlatego, że bilety do kin kupuje taka widownia, która stawia "Powiększeniu" jedynkę za to, że "promuje złe wzorce"...
@NaWspak
Z tego co wiem, nie ma tu żadnej recenzji. Widzę, że rzucasz mi wyzwanie kto reprezentuje wyższe sfery i kto jest inteligencją a kto plebsem. Uważaj się dalej za nie wiem kogo ale tak na prawde to Ty musiałeś napisać tu aż 2 komentarze jednego dnia, z których jeden jest pustym, wulgarnym bluzgiem. Pozdrawiam.
PS. Charakter bohatera, który stanowi 90% filmu chyba ma trochę wpływ na całe dzieło.
@Krystian2001
Pewnie jesteś osobą, która nie lubi pasztetu :-)
@jeremmy79
Transformers to też akurat mega gniot ale to inna historia. Tego drugiego nie oglądałem, może obczaje niedługo ;)
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że jesteś jednak trochę przygłupi - więc niczego nie muszę sobie udowadniać.
A mój bluzg jest dostosowany do poziomu Twojej oceny tego filmu - to chyba oczywiste?
Niektóre filmy powszechnie uznane za arcydzieła też mi się nie podobały, jak np. "8 i pół" Felliniego.
Ale w życiu bym nie postawił najniższej oceny w skali od 1 do 10 takiemu filmowi, tylko dlatego, że do mnie nie trafił, ani nie nazwałbym go gniotem - bo potrafię docenić jakościowe kino, nawet jeśli akurat dany film nie przemawiał do mojej wrażliwości. Ale to chyba kwestia poziomu umysłowego...
I to Ty się uważasz chyba "nie wiem za kogo". dureń zawsze wywyższa się ponad to, czego nie potrafi docenić, bo nie chce czuć się ostatnim debilkiem, więc woli zmieszać z błotem i opluć wszystko co go przerasta - Ty stanowisz książkowy przykład takiego zjawiska.
Skoro zawsze sie tak dostosowywujesz do innych to musisz być dość nieciekawą osobą :P. Widzisz, jak dla mnie to nie jest jakościowe kino. Nie interesuje mnie co inni o tym mówią, tylko wyrabiam sobie własny światopogląd i zdanie na różne tematy. Tobie ktoś kiedyś powiedział, że ten film jest kultowy i tępo w to wierzysz. Jak dla mnie odpalam seans i to, czy oglądam coś dobrego okazuje się, kiedy widzę napisy końcowe. Ten film wciąż pozostanie dla mnie gniotem i koniec, wątpie, żeby ktoś mi wmówił, że tak nie jest. Wciąż mnie wyzywasz, nie wiadomo czemu, tylko za posiadanie własnego zdania. Pewnie oglądasz dużo reklam w tv, sejm i śledzisz showbiznes. Powodzenia ;) http://basnie.republika.pl/noweszatycesarza.htm <- Przeczytaj to i przemyśl bo tą mądra bajka w sam raz dla takich jak Ty. Btw. coś Ci nie wyszło z tym wywyższaniem bo raczej nigdzie się tego nie robiłem. Wcześniej już przyznałem, że film mógł mnie przerosnąć bo mam na tyle samokrytyki. Zanim znowu zaczniesz bluzgać bez sensu, poczytaj co i jak. Skoro już się szufladkujemy to Ty jesteś typowym internetowym hejterem, który frustrację życia codziennego wylewa w internecie, gdzie może to robić bez konsekwencji. Następnym razem zwyzywaj kogoś na ulicy, pozdrawiam :)
Za wiele oczekujesz chyba...
Kto nazywa takie filmy "gniotem", ten raczej nie "wygniecie" w swojej głowie niczego ponad podstawowe reakcje na bodźce środowiskowe.
Wiesz - to taki język ludzi, którzy nie pracują nad sobą, nie wyrabiają sobie smaku i nie znają się na niczym: "mam swoje zdanie!", "wyrabiam sobie własną opinię!", "mam własny światopogląd!", "mogę sądzić jak mi się podoba!" - to charakterystyczne dla półgłówków.
Przypomina mi się anegdota pewnego profesora, który tłumaczył kiedyś coś studentom z historii filozofii. Pewna pyskata studentka rozpętała dyskusję, plotła od rzeczy, rzucała tezy bez związku. Pod naporem krytycznych uwag nagle palnęła: "No chyba mogę mieć swoje zdanie!"
Na co profesor do niej: "Oczywiście! Więc proszę powiedzieć, jakie jest pani zdanie?"
Na co studentka: "No moje zdanie jest właśnie takie, że każdy może mieć własne zdanie!"
Hahaha :D
Ten dialog to dla mnie symbol umysłowego ubóstwa naszych czasów...
Nie chcę rozwijać tej myśli nawet, bo i tak pewnie zaraz zostanę obrzucony błotem przez jakiś pusty łeb, który myśli, że jest nonkonfortmistą - rozpisuję się tylko wtedy, kiedy wiem, że warto
Nikt nie neguje tego, że różną można mieć wrażliwość, różny gust etc.
Ale oceniać taki film na 1? Przecież nawet jakiejś pustej masówce noralnie nie stawia się 1-dynek w skali 1 na 10 - jedynki są zarezerwowane dla jakiegoś totalnego szmelcu, którego nie da się oglądać.
Nawet jeśli ten film Ci się nie podobał, to przecież z samej Twojej wypowiedzi wynika, że coś w nim powinineś docenić.
Choćby to, że wywołał u Ciebie jakieś myśli, jakiś opór, że wywołał u Ciebie krytyczne odczucia a propos głównego bohatera, że prowokował do dyskusji na temat postaci artysty i jego roli etc...
Pomyśl chwilę: czy zwykła szmira, najgorsza chała i gniot wzbudziłyby w Tobie takie odczucia? Na pewno nie!
Więc choćby przez to zasługuje ten film na skromne 5 od Ciebie - za to, ze pobudził u Ciebie jakiś sprzeciw, jakieś myśli, jakieś odczucia.
Czy główny bohater musi Ci się podobać, byś docenił film? Może właśnie to jest w nim cenne, że bohater jest na tyle wyrazisty, byś go nie lubił? Zwykły gniot miałby mdłego bohatera, kompletnie nijakiego..
W życiu nie postawiłbym filmowi, który wywołał we mnie wyraziste emocje, najniższej oceny...
No ale do tego trzeba choć minimum obiektywizmu - Ty natomiast wolisz piszczeć i urągać, zamiast starać się zrozumieć i podążać za myślami, które nasunął Ci film (a jakieś tam Ci nasunął)
Cytuję Cię: "ten film to nieporozumienie, zero przekazu, nudny i niepoukładany. (....) Mam wrażenie, że wiele osób, które bezgranicznie jarają się tym filmem, robią to tylko dlatego, że to jest niby na poziomie i tak wypada bo to ambitne kino. Tfu. Nazwijcie mnie głupcem ale to "dzieło" to wciąż chyba najgorszy szajs jaki widziałem"
I TY MI MÓWISZ, ŻE to nie jest wywyższanie swojej głupoty i próba dyskredytowania czegoś, czego się totalnie nie pojmuje oraz próba ustawienia wszystkich potencjalnie mądrzejszych pod sobą, jako "zmanierowanych bubków", którzy przyklaskują czemuś co jest Twoim zdaniem bez wartości???
JAJA sobie ze mnie robisz?
Wiesz - ja np. bardzo lubię słuchać muzyki, ale są kompozytorzy, do których jeszcze nie dorosłem chyba i ich nie chwytam - zwłaszcza w obszarze poważnej muzyki współczesnej - Lutosławski będzie dobrym przykładem.
Powiedzmy, że podchodzę teraz do pianisty, który często wykonuje "Koncert fortepianowy" Lutosławskiego i rozmawia aktualnie z dwoma zachwyconymi jego wykonaniem słuchaczami i mówię do nich:
"Co za GÓWNO! Kto w ogóle tego słucha?? Koszmar jakiś! Gdzie tu była melodia? Nie można tego nawet zagwizdać! Po co komu takie coś? Chyba tylko jakieś zakłamane dupki mogą się tym zachwycać - przecież to nawet nei jest muzyka!"
Wyobraź sobie tę scenkę i powiedz szczerze: zdziwiłbyś się, gdyby wzięli mnie za totalnego buraka? Który wywyższa się i uważa swój kulawy guścik muzyczny za wyrocznię? Który nie ma za grosz szacunku do czegoś, co go przerasta? Który ma zerową wolę poznania czegoś nowego, poszerzenia horyzontów, zrozumienia i docenienia zjawiska, który wymaga pewnej koncentracji, dobrej woli i pracy nad własnym umysłem? Którego nawet nie zastanowi, czy może jednak coś w tym utworze jest, skoro grają go wybitni pianiści i uwielbiają ludzie mądrzejsi niż on? Ehhh...Zresztą!! Komu ja to piszę...
@Krzypur dyskutujmy filmie to nie ma nic do rzeczy.
@NaWspak Wspczuje Ci, ze musiales napisac az 4 posty pod soba(1 po godzinie, az tak dlugo nad tym myslales? :D). Probujesz mi pojechac tekstem "Komu ja to pisze". Fail:/. Musze to wreszcie napisac, przykro mi ale jestes tepym kolesiem. W ogole nie skumales o co mi chodzilo w tym co pisze. Nie bede tu wiecej zagladal wiec mozesz obrazic tu moja rodzine, psa czy kogos, luz. Pisz tu codziennie jak chcesz ;) A oceny nie zmienie, zebys sie cial przez najblizsze pare lat. Jak bedziesz mial mysli samobojcze z tego powodu, napisz na priv to moze jednak ja zmienie, w sumie az tak mi nie zalezy. 3m sie.
Przyznam, że dawno nie spotkałem tak żałosnej kreatury!!!
Jak odpowiadam gnidzie językiem dla niej zrozumiałem, to skarży się, że go obrażam.
Kiedy natomiast daję mu szansę, traktuję jak człowieka i odpiszę komentarzem na normalnym poziomie, to mówi, że nie będzie mi odpowiadał, że jestem tępakiem i że to żałosne, że takie długie posty mu piszę.
Co za dekiel. Już więcej nie zmarnuję czasu na takiego gówniarza smarkatego
Z perspektywy czasu to kicz. Fatalna gra aktorów gapiących się w kamerę. O czym ten film? O kopulacji, ćpaniu i niczym. Kicz.