Burton stworzył film akcji z nieprzeciętnym klimatem, Nolan stworzył tylko film akcji. Starszy nie znaczy gorszy, na pewno nie w tym przypadku. Z chęcią widziałabym Burtona jako reżysera kolejnego sequela.
Scarlett! You're my hero! ale przecież wiesz o tym od dawna...: )
Nie zamierzam robić za arbitra (kolejny raz ; ), więc pominę całą powyższą słowną szarpaninę a odwołam się tylko do jednej kwestii: jak Ty to do cholery robisz? Nie sądziłem, że ktoś zauważy cele instrumentalne u Jokera! Już po pierwszym seansie "Mrocznego rycerza" stwierdziłem, że Nolan jest mistrzem w tym (jak to nazwałaś) łączeniu 'w jedno' i zestawianiu cech wspólnych dwóch, odmiennych sobie, typów przestępców (wybacz niestosowną składnię, jeśli się takowej właśnie dopuściłem: ). Właśnie o to chodzi. Joker w ujęciu Nolana posiada pewne cechy terrorysty i pewne cechy socjopatycznego mordercy, ale jakby niewiele osób to dostrzega, patrząc na Jokera jak na fikcyjnego klauna psychopatę zrodzonego w przerysowanej wyobraźni scenarzysty.
Co za miłe zaskoczenie : )
Widzę, że oglądałaś już trójkę a nawet oceniłaś bardzo wysoko. Mnie osobiście Nolan w ostatniej części nie zaskoczył (żałuję, że wydałem kasę i poszedłem na premierę). Film miejscami alogiczny, zakończenie zupełnie bezsensowne a zwieńczenie trylogii chyba najgorsze z możliwych. Nie mniej jednak obraz miał kilka bardzo mocnych punktów : ) Co o tym sądzisz?
Zaczyna mnie poważnie przerażać fakt, ze zjawiasz się pod tak wieloma moimi wypowiedziami. Czuję się obserwowana;)
Czy ja wiem, czy to takie zdumiewające? Nolan właściwie nie postarał się o to, żeby Jokera interpretować inaczej. Postać, która bawi się ładunkami wybuchowymi, morduje, pali górę pieniędzy, zastrasza, wywołuje panikę i dąży do chaosu jest po prostu uosobieniem tej formy terroryzmu. Bardziej podoba mi się zaburzona osobowość Jokera i liczne, drobne nawiązania do istoty seryjnego morderstwa. Całe to połączenie daje bardzo zatrważający efekt. Niezwykłe, że, żeby stworzyć Jokera wystarczy hybryda terrorysty i seryjnego mordercy;) Miejmy nadzieję, że rzeczywistość nie stworzy takiej skrajności...
Sądzę, że po części podzielam Twoją opinię. Wystawiłam wysoką ocenę, bo długo czekałam na ten film, oglądałam go niedawno i jeszcze nie potrafię spojrzeć na niego ''na trzeźwo". Z pewnością z czasem zmienię ocenę, bo ostatnia część na miano arcydzieła niestety nie zasługuje. Było w niej pełno nieprzemyślanych scen, które w twórczości Nolana (po "Incepcji" i TDK) nie powinny mieć już miejsca (chociażby to jak Bruce wrócił z więzienia do strzeżonego Gotham; jego ekspresowe wyzdrowienie, pozwalające na stawienie czoła Bane'owi; walka między policjantami a więźniami na ulicach Gotham; epicka śmierć w mundurze; spłycony do granic możliwości wątek emocjonalny Batmana z Kobietą Kotem; dziwny i nagły wątek emocjonalny z Mirandą Tate; finał filmu - unicestwienie Bane'a i ujawnienie prawdziwego 'zbrodniarza' - zawodzi na całej linii). Wystawiłam ocenę trochę z sentymentu, trochę za obsadę, trochę za muzykę, najbardziej za Kobietę Kot - pierwszy raz podobała mi się ekranizacja jej postaci;) Czysto Nolanowskie zakończenie (Alfred w fikcyjnym mieście) mimo, że banalne, bardzo mi się podobało. Chyba po prostu lubię styl prowadzenia, a szczególnie kończenia filmu, przez tego reżysera:)
Pozdrawiam Cię serdecznie!
"chociażby to jak Bruce wrócił z więzienia do strzeżonego Gotham"- jest eks-miliarderem i wyszkolił się w Lidze Cieni- dla niego to pryszcz :D
"jego ekspresowe wyzdrowienie"- konwencja, która Nolan obrał już w Begins. Dla mnie absolutnie do wytłumaczenia w momencie, gdy przyjmiemy, iż w wizji Nolana ludzie potrafią biegać po mieście ze sfajczoną twarzą i okiem na wierzchu ;)
"walka między policjantami a więźniami na ulicach Gotham; epicka śmierć w mundurze"- no dobra, z naciskiem na to drugie i pana Modine :D
"spłycony do granic możliwości wątek emocjonalny Batmana z Kobietą Kotem;"- oj tam, w Returns też był płytki :P
"dziwny i nagły wątek emocjonalny z Mirandą Tate;"- widziałaś "Monster's Ball" z Ledgerem i oscarową kreacją Halle Berry?
"finał filmu - unicestwienie Bane'a i ujawnienie prawdziwego 'zbrodniarza' - zawodzi na całej linii"- dla mnie to perfekcyjne odcięcie się od przegadanej i łopatologicznej końcówki TDK ;)
Jasne, że nie. Dobrze znać Twoje zdanie. Problem polega na tym, że nie potrafię oszacować na ile jest ono autentyczne a na ile napisane "na potrzeby" ironii;)
Ale nie uważasz, że to trochę naciągane? Film mi się bardzo podobał i gdy wyszłam z seansu miałam ochotę prześlizgnąć się do innej sali na kolejną projekcję. Jest w nim jednak kilka dość nieprzemyślanych scen, które burzą ocenę. Tak bardzo mi się nie podobało to spłycenie związku Bruce'a z Seliną! I to, kto został w filmie tym ostatecznym "łotrem"! Na wszystko inne przymknę oko...
"Jest w nim jednak kilka dość nieprzemyślanych scen, które burzą ocenę. "- ja podczas kolejnego seansu musiałbym się skupić nad tym, jak to jest w końcu z tym tajemniczym przeskokiem dzień-noc, w czasie napadu na giełdę. Niektórzy twierdzą, że w momencie, gdy rozpoczyna się pościg jest widno, a po 8 minutach (które upływają w czasie transferu danych) już jest noc. Bardzo mnie to ciekawi, bo po prostu taki babol jest nie w stylu Nolana :D
Co do związku Bruce'a z Seliną- ja bym w nim nic nie zmieniał, ale to przez to, że po raz kolejny postać Seliny (tak jak było w BR) mnie totalnie uwiodła. I tak, wybaczam im nawet ten "zwierzęcy kocio-nietoperzasty" pocałunek ;)
co do ostatecznego łotra- dziwnie rozegrana została tylko ostatnia przemowa, ale być może następnym razem już mi to nie będzie przeszkadzać.
No tak, tylko muszę jeszcze znaleźć kogoś chętnego na to, by iść jeszcze raz na TDKR :D
A ja nawet nie zwróciłam na co uwagi!;p
Ja bym zmieniła sporo. Wprowadziłabym więcej fascynacji na początku, prowadziłabym akcję troszkę wolniej (Selina całuje go już za drugim razem), wprowadziłabym więcej scen, które ukazywałyby początkową niechęć, ale podświadome pragnienie;) oj, dużo bym zmieniła...
UWAGA - w tym fragmencie jest spojler TDKR!
A mi się nie podobało to, że Bruce z nią spał. To było tak ekspresowe, właściwie widz nie był na to zupełnie przygotowany - nie było żadnej "chemii", po prostu się wydarzyło. Wykasowałabym te bezsensowne sceny ukazujące jak Tate zdobywa zaufanie Batmana i skupiłabym się na Bruce'ie i Selinie.
No wiesz, jak mi postawisz bilet...;p
dorzucę i popcorn :D
przerzućmy te dyskusję na temat z TDKR, bo nie chce mi się przed każdym komentarzem pisać "spoiler" xD
O proszę, potrafisz być miły;)
Odpowiem na Twój temat na dniach na forum TDKR;) (wybacz składnię;p)
Rzadko kiedy zgadzam się z kimś na forum w stu procentach;) Z Tobą jednak jak najbardziej;)
niezamierzona parodia? Ciekawe stwierdzenie, tym bardziej, że wypowiadasz się jako widz, nie jako twórca. Skąd więc tak śmiałe spostrzeżenia? Nie odmawiam nikomu prawa do własnej oceny, jednak wchodzenie w temat pierwotnych założeń, tego co reżyser chciał-nie chciał osiągnąć wydaje się być nie na miejscu. Twoją wypowiedz można łatwo przekierować w pole tematu Nolana i jego nowego filmu. Przewidywalna fabuła, obfitująca w niezłe efekty specjalne, które mają za zadanie odwrócić uwagą widza od marnej budowy akcji. Czy to było niezamierzone?Podążając tym tokiem myślenia możesz zrównać z ziemią dosłownie każdy film, każdą wizję i każdego tworcę.
Tak i żałuję, że zapłaciłam za bilet na premierę.. Film bardzo przewidywalny, sporo ciekawych i dobrze prezentujących się efektów specjalnych, jednak całość nie zachwyca. Z drugiej strony to w końcu film na bazie komiksu, historia super-bohatera..Nie przypominam sobie nie-schemantycznego filmu z tego gatunku, więc wydaje mi się, że można tu Nolanowi sporo wybaczyć.
Cieszy mnie Twój zdrowy stosunek do tematu ;)
Ja dla odmiany wyszedłem z kina oczarowany. Akurat TDKR podobał mi się najbardziej z trylogii, po pierwsze z uwagi na to, iż- w moim odczuciu- zbliżył się najbardziej klimatem do Batmanów Burtona (w czym chyba największy udział miała mistrzowska muzyka Zimmera, którą po raz pierwszy w historii gacków Nolana mógłbym nazwać perfekcyjną); po drugie zaś- ze względu na emocje, które zakończenie przygody z Brucem u mnie wywołało. Tak, wiem- Nolan zastosował "tanie chwyty", ale przynajmniej daleko mu było do tej nachalności TDK. Wreszcie wierzyłem od początku do końca wszystkim bohaterom, zaś ostatnie pół godziny mnie po prostu... Wzruszyło? I mimo iż w temacie filmu o człowieku przebranym za nietoperza i tłukącym złych typków brzmi to co najmniej groteskowo, TDKR mnie wzruszył. Dawno wizyta w kinie nie była dla mnie źródłem takich emocji. I za to właśnie jestem Nolanowi dozgonnie wdzięczny.
W związku z TDK przychodzi mi na myśl jedno słowo "PATOS!" Momentami tak mocno zarysowany, że az śmieszny. Bardzo cenię Nolana za jego poprzednią pracę, scenariusz do Memento, istne arcydzieło. Chciałabym widzieć go ponownie w starych, dobrych klimatach. Ponoć ta część Batmana była jego ostatnią.
Efekty specjalne to połowa sukcesu. Sam często oglądam filmy tylko dlatego że ładnie wyglądają.
Efekty Nolana są takie minimalistyczne bardzo realistyczne i nie przesadzone jak to się często zdarza.
Burtonowski Batman jest komiksowy i teatralny natomiast Nolanowski Batman idzie w stronę realizmu i odchodzi od komiksowych klimatów. Dwa różne światy, ale Zarówno Batman Burtona i Nolana wywarł na mnie ogromne wrażenie, ze wskazaniem na tego drugiego.
Burton stworzył beznadziejny film akcji z nieprzeciętnym klimatem (sceny akcji w starszych batmanach są beznadziejne, nawet jak na swoje czasy) a Nolan stworzył rewelacyjny akcji. Oba filmy są dobre na swój sposób.
Napisałem że oba są dobre, filmy Burtona się po prostu zestarzały. Z Nolanem pewnie będzie tak samo.
Dla mnie też filmy Nolana i Burtona są świetne. Ale moje ulubione są jednak Burtona. Bardziej odpowiada mi ten styl.
JA czytałem. Szczególnie te stare. I patrząc na filmy Nolana i Burtona jest bardzo mało podobieństw.
"sceny akcji w starszych batmanach są beznadziejne, nawet jak na swoje czasy".....'Powrót Batmana' - premiera w roku 92'...bardzo ciekawi mnie jakie filmy z tego okresu uważasz za lepiej zrealizowane pod względem technicznym..jedne z popularniejszych filmów akcji nakreconych w tym samym roku to "Kosiarz Umysłów" "Uniwersalny Zołnierz" i druga czesc Terminatora...wczesniej '.Total Recal' ze Schwarzeneggerem....Gdzie ten poziom scen akcji....?
W Returns było lepiej, o wiele. Chodzi mi głównie o pierwszego Batmana. A podawanie drugiego Terminatora jako przykład to było samobójstwo z twojej strony :)
wybacz ale dla mnie wyznacznikiem poziomu scen akcji nie jest tylko zaawansowana grafika komputerowa....Terminator II oparty w calosci na CGI to zlepek scen moderowanych przez komputer. Dla przykladu 'Avatar" Camerona - film zrobiony na te sama modłę, nafaszerowany efektami i przerysowany do granic możliwości, nie poraza akcją, ale nadrabia wizualnie.