Niestety jeden z glownych kandydatow do miana najgorszego filmu roku.
Czesc pierwsza moze i nie byla jakims objawieniem ale ogladalo sie ja nadzwyczaj przyjemnie - niezla fabula,charakterystyczni bohaterowie,dobry klimat szpitala plus szczypta humoru sprawila ze to byl jeden z nielicznych remakow godnych obejrzenia.
Return to house on haunted hill to niestety jedynie kolejny niepotrzebny sequel. Owszem jesli ktos ma ciekawy pomysl i wie jak pociagnac historie dalej to niech kreci-moze cos z tego bedzie,ale jesli na planie spotyka sie poczatkujacy rezyser wraz z poczatkujacym scenarzysta to nie wrozy to nic dobrego.
Fabula a raczej jej brak jest jeszcze bardziej mniej skomplikowana od konstrukcji cepa. Bohaterowie to jak zwykle miesniaczki a bohaterki dobierane po wielkosci biustu. Fabula w ktorej mamy do czynienia z jakims idiotycznym posazkiem ktory to niby jest odpowiedzialny za wszystkie nieszczescia spadajace na ta placowke to kolejny zart scenarzysty. Oczywiscie nie wzial biedaczyna pod uwage ze takimi nonsensami rujnuje reputacje czesci pierwszej.Ogolnie film mozna przedstawic w szybkim skrocie jako wejscie do budynku -rach-ciach -dobrzy bohaterowie zyja ,zli gina -wyjscie z budynku ,happy end ,milosc wszystko zwyciezy itp. itd. Horror??? Fatalnie prezentujacy sie budynek od wewnatrz,beznadziejna scenografia,tragiczne wiekszosc efektow specjalnych,fatalna gra aktorow,slaba muzyka,debilna fabula..plusy ?? nie znalazlem ani jednego. Jesli dodamy do tego zakonczenie i sposob pokonania bozka plus dziesiatki bledow takich jak - bohaterowie wchodza do budynku pod wieczor -w filmie z okien prazy sloneczko ,inne drzwi wejsciowe oraz brak charakterystycznego "balkonu" na ktorym utkneli na samym koncu czesci pierwszej bohaterowie sprawia ze mamy do czynienia z nieslychana chala dorownujaca dzielom Uwe Bolla. 0/10 Kompletna strata czasu.
Podbijam żeby ktoś inny nie zmarnował 1,5h życia na ten film... Na prawdę nie jestem wybredna i lubię kiczowate horrory, ale ten gniot jest o wiele gorszy od produkcji Asylum, już nie mówiąc o filmach Uwe Bolla, które przy tym czymś są prawdziwymi arcydziełami światowej kinematografii.