W momencie kiedy w 2015 roku policjantki znajdują nieprzytomną Jennifer i zawożą ja do domu Doc mówi Marty'emu, że kiedy Jennifer z przyszłości i ta z przeszłości się spotkaja mogą albo zemdleć, albo stanie sie coś gorszego. Ale dlaczego kiedy stary Biff z 2015 roku rozmawia z Biffem z 1955 roku, a Doc z roku 1985 rozmawia z Doc'iem z 1955 roku nic takiego sie nie dzieje?
Trochę zagmatwane, ale prawdziwe.
To proste. Jennifer z przyszłości zobaczyła siebie z przeszłości i wiedziała, że coś jest nie tak - dlatego straciła przytomność. Biff z 1955 roku "nie widział żadnego podobieństwa do siebie" w swoim odpowiedniku z 2015 roku, a Emmet z 1955 roku kombinując przy zegarze nawet nie spojrzał na Emmeta z 1985 roku.
Może i masz rację, ale kiedy Doc i Marty cofają się do roku 1955, żeby odebrać Biff'owi almanach, Doc przestrzega Marty'ego, żeby przypadkiem nie natknął sie na drugiego siebie bo konsekwencje mogą być katastrofalne. A potem sam rozmawia ze swoim odpowiednikiem z przeszłości i już jakoś sie nie boi, że może to doprowadzic do wybuchu wrzechświata, przed czym ostrzegał Marty'ego. Jak dla mnie to dziwne.
"Wybuch wszechświata" myślę, że miałby miejsce gdyby ta sama osoba z innych czasów (czyli np. doktorek z lat 80 oraz doktorek z lat 50) zetknęły się ze sobą (coś na zasadzie, że ta sama materia z przesłości i z przyszłości nie może znajdować się równocześnie w jednym punkcie). Szok, czyli coś co przeżyła Lorraine w 2015 widząc siebie samą, ma miejsce kiedy osoba nie jest przygotowana na takie spotkanie. Doktorek ostrzegał Martiego żeby w 1955 nie spotkał siebie samego z lat 80, bo choć sam Marty (ten który przyleciał z 2015 do lat 80, a następnie z tamtąd do lat 50) był przygotowany zobaczyć siebie z lat 80 (z części pierwszej), to ten Marty z lat 80 z pierwszej części nie był przygotowany na takie spotkanie. Doktorek natomiast (ten z 2015->lata 80'->lata 50') też był przygotowany na takie spotkanie i choć ten z lat 50' nie był, to podczas rozmowy, tak jak napisał endrju_p_2, nie zwrócił on uwagi na to z kim w ogóle rozmawia i dlatego nie przeżył szoku (choć po tych wszystkich akcjach z przenoszeniem się w czasie, doktorek z lat 50' mógłby moim zdaniem bez szwanku wyjść z takiego spotkania... po prostu miałby pojęcie, że to może być on, ale z innego czasu). No a Biff z lat 50' w ogóle nie zauważył podobieństwa z Biffem z 2015, więc też nie doznał szoku.
Mnie natomiast zastanawia czemu oba Biffy w latach 50' po zetknięciu się ze sobą (podczas rozmowy w aucie) nie spowodowały wspomnianego "wybuchu wszechświata"... w tym przypadku oboje znajdowali się w tym samym punkcie (poprzez dotyk).
Nie bierzecie pod uwagę jednego - pamiętajcie o tym, że przy całej niesamowitości wynalazku wehikułu czasu Doktor był słabym wynalazcą (pamiętacie jak w 1955 roku w pierwszej części po obejrzeniu DeLoreana zaczął skakać i cieszyć się, że "nareszcie jego wynalazek działa"? To może sugerować, że zbudowanie działającego wehikułu to tylko kwestia szczęścia. Jeśli jednak był dobrym wynalazcą, to kto powiedział, że jego teorie nie są bezbłędne? Najwybitniejsi naukowcy mylą się wielokrotnie:)