Załóżmy, że Marthy'emu nie udało się przenieść w czasie, to moim zdaniem doktor nie wynalazłby wehikułu czasu. Cały film skończyłby się bardzo szybko, nawet nie wiadomo, czy zegary doktora spóźniłyby się o 25 minut. Czyli Marthy pomógł doktorowi wynaleźć wehikuł. Dziwne, że trwało to aż 30 lat. Widocznie, tyle lat musiała trwać praca nad kondensatorem strumienia. Skoro Marthy był w 1955 roku doktor musiał go zapamiętać tak czy owak, chyba że Marthy trafił od razu do alternatywnego 1955 roku. Podróże w czasie to podróż ew nieznane, nie wiadomo, gdzie się tak naprawdę trafi...
Dlaczego nie? Przecież doktor, kiedy pokazywał samochód Martiemu opowiedział mu o tym, jak to wpadł na pomysł wehikułu, a raczej kompresora czasu umożliwiającego podróże w czasie, kiedy wszedł na deskę klozetową, aby powiesić zegar (swoją drogą po co mu zegar w łazience?) poślizgnął się, uderzył o zlew i dostał olśnienia podczas, którego miał wizję podróży i przede wszystkim kompresora czasu ;) Mam nadzieję, że pomogłam ;) Zresztą tak swoją drogą to doktor mógł go nie pamiętać po tylu latach, w końcu jest już stary, a w tedy też nie był młodzieniaszkiem.
Odnosze wrażenie ze Doc mial jakąś dziwna manie zegarową ponieważ na poczatku pierwszej części bylo ich troche... Nie uwazacie?
Mi się wydaje, że to miało związek z podróżami w czasie, pewnie chciał mieć pewność, że zegarek mu się nie spóźnia, więc miał więcej niż jeden zegar dla pewności, albo może jakoś badał czas przy pomocy tych zegarów, albo po prostu lubił zegary i punktualność, wszystkiego mogłabym się po nim spodziewać.