Generalnie nie lubię filmów o podróżach w czasie, gdyż zazwyczaj nie wiadomo, czy to co było prawdziwe na początku będzie prawdziwe na końcu filmu. Albo jeszcze gorzej próbuje się rozwiązać, najczęściej w sposób pseudo matematyczny paradoks Einsteina. Co by było gdyby cofnąć się w czasie i zabić własną babkę?
Na szczęście, choć pewne elementy podróży w czasie pozostają, mamy tu doczynienia z ciekawą komedią. A sam film, obok Star Trek IV i pozostałych części trylogii, jest dla mnie dobrym przykładem jak powinno realizować się filmy o podróży w czasie, chociaż nie zachęcałbym producentów do drążenia tematu.