Pomysł w jaki sposób Chucky powraca do życia jest bardzo dobry i trzyma się kupy. Nie ma tutaj żadnego niewyjaśnionego dziwnego powrotu najstraszniejszej w dziejach filmu lalki. Choć nazwałem ją straszną to i tak uważam, że film jest słaby.
Ja nie rozumiem tylko dwóch rzeczy:
Po pierwsze: Chucky potrzebuje dzieciaka do odprawienia rytuałów, co wiąże się jednocześnie z tym, że NIE może go zabić, bo nie będzie mógł wejść w ciało chłopaka. Jaki sens ma więc scena kiedy lalka skacze na chłopaka, terroryzuje go nożem i każe biec w wybranym przez siebie kierunku? Czemu chłopak wykonuje polecenie, a nie biegnie do strażaków, od których roiło się w okolicy? Niby logiczne, lalka grozi mu nożem to chłopak się boi, ale.. Czego tak naprawdę się boi? Lalka potrzebuje go żywego do rytuałów, czyli groźby to zwykłe pieprzenie i dzieciak mógł jej nie posłuchać :X
A druga sprawa - po jaką cholerę w wytwórni zabawek przycisk, który cofa linię produkcyjną, a lalki w komorze, w której normalnie doczepiane mają ręce i nogi, zostają przysmażone ogromną temperaturą, a liczba przyczepionych rąk i nóg wzrasta kilkukrotnie? Sadomaso przycisk dla znudzonych pracowników linii produkcyjnej? :O