PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10043747}
5,7 2 189
ocen
5,7 10 1 2189
3,9 7
ocen krytyków
Powstaniec 1863
powrót do forum filmu Powstaniec 1863

Po zaskakująco dobrych produkcjach dystrybuowanych przez TVP, jakimi były "Polowanie" oraz "Kos" (obejrzałem przedpremierowo i polecam) spodziewałem się, iż również ten polski film okaże się wciągającym kinem bez przekazu ideologicznego. Nie dostałem żadnej z tych rzeczy, a film ten udowodnił raz jeszcze słabość twórczą studia "Kino Świat".
Fabuła filmu teoretycznie ma pokazywać przeszłość uczestnika Bitwy Warszawskiej, który okazuje się weteranem powstania styczniowego. Owy weteran, którym okazuje się być młodziutki kurier Antek (69-letni weteran musiał mieć w 1863 zaledwie 12 lat) nie odgrywa żadnej znaczącej roli w tym filmie. Udział Antka w powstaniu ograniczał się jedynie do zadań kurierskich i od czasu do czasu ubolewania nad polskimi klęskami i ofiarami. Jako że sceny z udziałem starego Antoniusza mają miejsce wyłącznie na samym początku i na samym końcu filmu, a one same nie odnoszą się do niczego (jaki był w ogóle jego wkład w wojnie z bolszewikami), można by je spokojnie wyciąć i nic by się nie stało. Odniosłem wręcz wrażenie, iż ich pokazanie służyło tylko wskazywaniu, iż Antka przeżyje, bo chroni go plot-armour.Chociaż właściwym protagonistą tego filmu jest tak naprawdę ksiądz generał Stanisław Brzóska, produkcja ta kompletnie nie zasługuje na miano filmu historycznego z powodu swojej kompozycji. Niczym w "Napoleonie" Ridleya Scotta, fabuła stanowi tu zlepek kilku wydarzeń pozbawiony jakiegokolwiek ciągu przyczynowo-skutkowego, co pogłębiają klisze "kilka miesięcy później". Niczego się z tego filmu nie dowiemy o samym powstaniu, bowiem reżyser nie poświęca mu absolutnie żadnej uwagi - Kim tak naprawdę byli ci konspiratorzy, którzy wzniecili powstanie? Jak Polacy właściwie walczyli z Rosjanami? Jakie było stanowisko caratu i samego społeczeństwa polskiego? Ewentualna reputacja powstańców zza granicy ogranicza się do krótkich wzmianek dialogowych mających pokazywać, iż film zbliża się już do końca. Sama scena wyboru księdza Brzóski na przywódcę powstania wygląda jakby była żywcem wycięta z satyry pokroju "1670" - osoba mająca poprowadzić patriotów do ataku na garnizon zaginęła, więc na jego zastępstwo wybierze się księdza, który przez kilka miesięcy tam stacjonował jako brankowiec, zwłaszcza że jedyną alternatywą była kobieta. Czy to oznacza, że dowódcą oddziału może zostać każdy informator bez wykształcenia wojskowego czy bojowego doświadczenia? Największą skazą tej produkcji jest jednak klarowny podział na dobrych, złych i biernych. Film ten wręcz zmusza widza do przyjęcia takiej perspektywy, o czym świadczy właściwa scena otwierająca film - rosyjski major Zachary Maniukin nazywany "Katem z Podlasia" wjeżdża konno do Kościoła w czasie nabożeństwa i zabija przypadkowego księdza, zwykli ludzie od razu podporządkowują się jego kaprysom, a ci którzy chcieli przeciwstawić się jego zachciankom okazują się być konspiratorami wyczekującymi na dogodny moment do wybuchu kolejnego powstania. Nie licząc troski Antka o możliwą śmierć swego ojca, film ten zupełnie nie pokazuje jakiegokolwiek drugiego dna tegoż zrywu. Polacy jak zwykle są pokazywani jako ci żądni sprawiedliwości oraz liczący na to, że świat ich poprze, dowiedziawszy się o "bezbożnych" egzekucjach na tych unikających poboru do carskiego wojska. Absolutnie wszyscy Rosjanie są portretowani jednoznacznie negatywnie - plują, zabijają, torturują, piją i obrażają tych, którzy się na nich natknęli. Zupełnie nie pokazano też stanowiska samych polskich cywilów wobec ich działalności - pojawiają się wyłącznie jako tło do scen eksponujących okrucieństwo Rosjan. Sytuacji nie urozmaica nawet postać szpiega w szeregach powstańców, który zostaje wskazany już pod koniec wstępu filmowego, kiedy to przyczepia do gołębia pocztowego notatki z powstańczej narady. Sam film zdaje się marginalizować tę skazę polskiego patriotyzmu - pojawia się tylko jako narzędzie popychające fabułę do przodu i nie dowiadujemy się dlaczego w ogóle został rosyjskim szpiegiem. Chęć podsycania polskiego nacjonalizmu kosztem historycznej dokładności pokazują ostatnie słowa Brzóski - na szafocie krzyczy "Precz z Rosją! Walczcie Polacy!" mimo że hasło powstańców brzmiało "Za wolność naszą i waszą!"
wyglądały jakby były specjalnie wykorzystane do podsycenia polskiego nacjonalizmu - mówi "Precz z Rosją!" mimo
Choć Stanisław Fabiański zdołał udźwignąć zarówno charyzmę jak i kryzys wartości Brzóski pozostała obsada nie ma żadnego miejsca na rozwój - każdy powstaniec to po prostu gwardziści Brzóski mający pilnować, by za szybko nie wykitował, a podwładni wręcz kreskówkowo złego Maniukina to idioci, którzy nie potrafią zwalczyć niewielkiej grupy partyzanckiej. Najbardziej odrzucała mnie jednak postać Księcia Władimira Czerkasskiego, granego przez Cezarego Pazurę - jego twarz zupełnie nie pasowała do rosyjskiego arystokraty nadzorującego Królestwo Polskie. Film nie posiada tak naprawdę żadnych mocnych stron. Aktorstwo jest osłabiane przez jednowymiarowość postaci i rzucającą się w oczy dziwną charakteryzację - już za pierwszym razem zdziwiła mnie "buntownicza" fryzura Brzóski jako księdza-generała, który wyglądała tak jakby reżyser chciał uczynić z Fabiańskiego polską wersję Brada Pitta. Do słabości filmu warto jeszcze wyróżnić masę dziur logiczno-fabularnych (np. W jaki sposób ciężko ranny Brzóska zdołał przebrać się w rosyjski mundur?) i niedopowiedzeń (Gdzie podziali się rosyjscy żołnierze, którzy zabili setkę żołnierzy Brzóski?). 
Innymi słowy film zupełnie zawiódł pokładane w nim nadzieje. Zamiast dobrego filmu historycznego albo po prostu ciekawej rozrywki dostałem jawną propagandę ubraną w historyczne tło. Nie ma tu za grosz naturalizmu, głębi czy nawet sensu prezentacji filmowych wydarzeń, niczym w "Historii Roja". Jeśli interesuje Was kino historyczne, unikajcie tego filmu jak ognia.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones