Beznadzieja, totalna porażka. Film tak pogmatwany, że głowa mała. U Niego zawsze tak jest, ale jak już są pary to zawsze się one rozstają, zawsze mają skomplikowane życie i żadna z Nich nie jest szczęśliwa dopóki nie zdradzi. Takie to Allenowskie. A co za dużo to też nie zdrowo. Vicky Christina Barcelona miała taki swój klimat. Cruz była genialna, jej akcent. Scarlett mimo iż nie lubię Jej. Świetny film. I ten narrator dodający uroku. Tutaj słuchając narratora nasuwa mi się myśl, że to już było. Nie śmieszy mnie, nie porusza... Jak dla mnie porażka. I nie piszcie mi obelg, ze jak Allen to musi być fajne. Nie obchodzi mnie kto, mam swoje zdanie.