wprawy nabrał przy kręceniu swoich filmów: szczyt, dolina, szczyt, dolina etc.
Podobał mi się VCB, który uważam za całkiem fajną produkcję, ale to? Pięć razy usnęłam, a rzadko mi się to w kinie zdarza. Postacie dobrze nakreślone, ale fabuła mocno kulejąca. Taki film o niczym. Ktoś chce kogoś kochać, ktoś nie chce, tamta by chciała, ale nie może itd. Rzeczy oczywiste miały być pokazane z pewną ironią, np. kryzys wieku średniego. A wyszło nudno, nudno i jeszcze raz nudno. Czyli w stylu Allena.