PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=501868}

Poznasz przystojnego bruneta

You Will Meet a Tall Dark Stranger
2010
6,0 44 tys. ocen
6,0 10 1 44089
5,8 33 krytyków
Poznasz przystojnego bruneta
powrót do forum filmu Poznasz przystojnego bruneta

Nie pamiętam oglądanego w ubiegłym roku "Snu Kasandry", tylko niektóre sceny i
Colina Farrella, a to świadczy raczej nie o mojej pamięci. Czekałam na "Vicky, Cristina,
Barcelona" i... zawiodłam się srodze. Bardem jak mógł ratował film, Penelope Cruz,
zepchnięta w angielski "W tym domu mówimy po angielsku! Po angielsku!!!"... Rzecz
niesłychana. Historia romansowa w czworokącie, dwie osoby hiszpańskojęzyczne, dwie
anglojęzyczne i... mówimy "po angielsku". W końcu przynajmniej studentka pisząca
pracę magisterską o "tożsamości Katalończyków" (Cristina) mogłaby znać hiszpański. I
ten nieszczęśnie wetknięty w kadry narrator. Czyżby Woody podejrzewał swoich widzów,
że nie zrozumieją? Albo może nie chce mu się pracować nad scenariuszami, żeby to, co
na ekranie było kompatybilne z tym co odbieramy... Nie mam pojęcia po co mu to? On
pewnie wie, bo zastosował to w kolejnym filmie "Poznasz przystojnego bruneta". I tu
porażka. Historia opowiedziana w sposób chaotyczny, ale tłumaczyłam Allena, że tak
właśnie wygląda zycie... I nic nie znacząca? Bo nam to przekazuje słowami Szekspira. To
nie jest historia o życiowych komplikacjach, ale nieudana kompilacja, w której prawdziwe
są tylko to awantury Marii Eleny i Alfie, stary facet (Hopkins) pozwalający się doić
młodziutkiej dziewczynie do wynajęcia, z nadzieją, że to może przetrwać.
Londyn, Barcelona, Londyn... Kompleksy Nowego Kontynentu przed Starym? W końcu
jak się całe życie kręciło o New Yorku, można mieć dość, ale to miejsce i jego
mentalność Allen zna najlepiej i nie powinien stamtąd wychodzić. Błyskotliwy,
inteligentny i zabawny to Woody Allen był dawno, w okresie "Manhattanu" na pewno,
kiedy grał w filmie, ale "milczał" za kamerą. Szkoda, bo te wszystkie nagrody (14
nominacji do Oscara za najlepszy scenariusz) i sława są nie bez kozery, ale ostatnio
jakoś się nie wiedzie.
Ma wysokie IQ, ale W 2002 roku znalazł się na 5 miejscu w rankingu opublikowanym
przez witrynę internetową Film Threat na najbardziej nieprzyjemną osobę w Hollywood...
Jest świetnym klarnecistą, romansował z adoptowaną córką Soon-Yi, nigdy nie używa
dwa razy tego samego prześcieradła, introwertyczny, genialny świr? Geniusz z jego
filmów odleciał wysoko pod chmury nad Manhattanem, zostali tylko mniej lub bardziej
niezadowoleni widzowie, może Allen powinien jednak czasem obejrzeć swój film, czego
do tej pory konsekwentnie odmawia.
W tym kontekście nie dziwi mnie niezadowolenie widzów, ci, którzy nie znają dawnego
Allena, mają pełne prawo czuć się znudzeni jego nieświeżą mądrością, która powinna
się rozwijać, ale ku zaskoczniu proces raczej nie postępuje. Obserwuję raczej zjawisko
odwrotne, jakby Allen nagle przestał rozumieć świat.

ocenił(a) film na 7
sahara_filmweb

Zgadzam się... Widać jakieś zatrzymanie u Allena. ale Vicky jest u mnie zdecydowanie na plus i to duży. A narrator zza kadru nadaje tym filmom charakteru bardziej przypowiastki niż opowieści.. I wydaje mi się, że tak je też trzeba traktować... Ale to moje zdanie.