PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=501868}

Poznasz przystojnego bruneta

You Will Meet a Tall Dark Stranger
2010
6,0 44 tys. ocen
6,0 10 1 44089
5,8 33 krytyków
Poznasz przystojnego bruneta
powrót do forum filmu Poznasz przystojnego bruneta

To komediodramat (z mocno zaakcentowanym "dramat").

Jest to w zasadzie połączenie (udane) schematów z innych jego filmów.

Kluczem jest komentarz otwierający film, jak i zamykający. Całość w zasadzie jest tego ilustracją.
Fabuła? Tradycyjnie: sporo bohaterów: ci się rozwodzą, ci żenią, tamci zmieniają pracę, inni podejmują jeszcze jakieś decyzje. Nie wiadomo jak kto ostatecznie na czym wyjdzie (do samego końca).

W tym filmie nie gra Woody, więc i nie ma tych jego charakterystycznych tekstów (dodatkowo - nie ma innej postaci, która naśladuje w tym Allena - dobre rozwiązanie). Więc humoru jest mniej, objawia się w czymś innym. Najbardziej się śmiałem w zasadzie paradoksalnie (lecz nie jak na standardy komediodramatu) w momentach traumatycznych przeżyć bohaterów.

Sam film w wymowie i klimacie porównał bym do... "Poważny człowiek" Coenow (który to uwielbiam). Ale oczywiście bardziej narzucającym się i trafniejszym porównaniem byłoby - pozostałe filmy Allena i jego podejście do życia.


Film bardzo dobrze zagrany (bez wyjątku, każdą z istotnych postaci oglądało mi się z wielką przyjemnością), w tle Allenowska, oldskulowa, lekka muzyka jazzowa.

Zaciekawiły mnie zarówno postacie, jak i spodobały się adekwatność wspomnianych już komentarzy do samego filmu (a i sam w sobie bardzo ciekawe myśli, które dopiero działają na wyobraźnię, gdy przemyśli się je na bazie takiej filmowej rekonstrukcji).

Film uważam za bardzo dobry i bardzo udany. Bardzo mało komediowy, ale biorąc pod uwagę te bardziej poważne filmy Allena - ten jest moim zdaniem najlepszy od czasu "Mężowie i żony" (do którego swoją drogą jest podobny)

8 lub 8+/10

ocenił(a) film na 8
addam23

Jeszcze jedna ciekawa (myślę) rzecz przyszła mi do głowy.
Często ludzie się dziwią, że często występuje sytuacja, że jedni ludzie twierdzą, że film jest nudny, nic się nie dzieje, podczas gdy inni oglądają go z zapartym tchem. Dodatkowo, gdy nie występuje proste uzasadnienie różnicą zainteresowań, czy też - zainteresowanie nie wynika z kontemplacji muzyki, czy zdjęć.

Otóż w tym filmie jest sobie taka jedna scena, która może posłużyć jako wdzięczy przykład przy wyjaśnianiu dlaczego coś takiego tak często zachodzi.

SPOILER (acz nie jakiś fundamentalny, czy istotny)
Jeden z bohaterów zadurza się w pięknej, młodej, seksownej kobiecie z mieszkania visa vi jego okna. Wszystko zaczyna się od momentu, gdy zobaczył jak rozbiera się do bielizny i kładzie się spać (nazwał to nawet najbardziej podniecającym widokiem jaki w życiu doświadczył, oraz że niebywale zazdrościł facetowi, który później położył się z nią do tego łóżka).
Po pewnym czasie i różnych wydarzeniach - rozwodzi się i zamieszkuje w mieszkaniu tej młodej piękności.

I teraz ta scena: gdy wchodzi do jej mieszkania z bagażami - przez okno widzi jak rozbiera się do spania jego żona (taż babka przecież niezła - Watts). Patrzy się chwilę, robi krzywą minę, spuszcza głowę i zasłania okno.
Ot niby nic wielkiego - zwykła nic nie wnosząca do akcji scena - powiedzą niektórzy.
Acz - ile myśli i zdań ona wyraża? I to takich, które bezpośrednio wypowiedziane zabrzmiały by banalnie. Facet zapatrzył się w piękną nieznajomą zza okna, a swojej tak jakby nie doceniał. itd - potok myśli - co właściwie myślał w tym momencie bohater? itp

Jedna, kilkusekundowa scenka, a ile się dzieje, gdy inaczej na film się spogląda.

addam23

To była wspaniała scena! Jakże wymowna. Muszę przyznać, że sporo było chichotów na sali w trakcie seansu, ale podczas tej sceny chyba jako jedyny wybuchnąłem śmiechem. Oczywiście nie było to spowodowane przesadnym komizmem tej sceny, ale raczej kilkoma refleksjami, które nasunęły mi się w tym momencie. Śmiech przesycony żalem, rzekłbym. Ładnie się ta scena komponuje z cytatem, że złudzenia działają skuteczniej niż lekarstwo.
A poza tym - nie mogę patrzeć na plakaty jakie polscy dystrybutorzy ostatnimi czasy wymyślają dla filmów Allena. I te slogany... "po co nas kręci, co nas podnieca..." (o zgrozo).
Ten film ma co najmniej 3 bardzo interesujące plakaty. Nasz jest okropny.
Pozdrawiam.
Aha - i podzielam zachwyt filmem "A Serious Man" braci C. Nie chcę przesadzić, ale chyba moje ulubione dzieło XXI wieku (na pewno TOP3).

ocenił(a) film na 8
Drowning_Man

U mnie również Top3 XXI wieku :) Obok "Mulholland Drive" i "Dogville" (jedyne ocenione na 10/10 z XXI wieku)

addam23

No to tu też się zgadzamy:) co do Dogville. Z Lynchem mam duże braki, ale będę nadrabiał:)

ocenił(a) film na 8
Drowning_Man

Lubię Lyncha, ale "Mulholland Drive" jest IMO idealny od napisów początkowych do końcowych i zdecydowanie jego największym osiągnięciem (milion razy widziałem i niezmiennie ścina mnie z nóg)

A kończąc już ten offtop: jaki film u ciebie jest tym trzecim? :)

addam23

Ciężko byłoby mi ustawić ulubione filmy XXIw w odpowiedniej kolejności. Choć muszę przyznać, że jest ich niewiele. Mowiąc TOP3 myślałem jeszcze o wspomnianym Dogville i zrobiłem sobie asekurację:) Ale obok dwóch wymienionych na pewno do ulubionych z ostatniej dekady zaliczam filmy "Ukryte", "W stronę morza", "To nie jest kraj dla starych ludzi", "Zapaśnik", "Tańcząc w ciemnościach" i "Antychryst" von Triera. Na dzień dzisiejszy do TOP3 wpadłoby chyba "Ukryte" M.Haneke, ale ciężko się zdecydować. Pewnie i tak coś pominąłem:)