Dla mnie w sztuce Allena piękny jest pewien rodzaj generalizacji.
Oczywiście jest ironia, jego typowy żart, sarkazm, wszystko to jednak podane w znamienny dla niego sposób- przyjemny.
Nic nie jest przerysowane, zbyt dramatyczne. Jest ludzkie.
Są ludzie, ich dobre role, ich życie. Pewnego rodzaju proza i zaskakujące elementy- które w naszej codzienności również się zdarzają.
A ponadto jest opowiedziana historia o poszukiwaniu..
Swojego miejsca, partnera.
Właściciel galerii, żonaty odnajduje się w romansie z artystką, prowadząca galerię kobieta, rozstaje się dla ww szefa ze swoim frustrowanym życiem mężczyzną, który to pragnie sąsiadki z naprzeciwka, a ta dla niego rezygnuje ze ślubu..
Do tego galimatiasu przychodzi TŁO- którym dla mnie jest historia rodziców Sally..
Jej matka radzi się jakiejś pseudo szamanki, nie mogąc pogodzić się z odejściem swego męża, bo ten próbuje odzyskać młodość swatając się z prostytutką..
Szalone? Nieprawdopobne?
Nie, bardzo przyziemne.. i w końcu każdy z nich "poznaje przystojnego bruneta".
Brawo