Film ten tak jak w przypadku przytoczonego wcześniej obrazu opowiada o zdeterminowanym starym człowieku który bez grosza przy duszy, ale obdarzony niezwykłą życzliwością wyrusza w daleką podróż. W obu filmach mamy wrażenie że jest to ostatnia wędrówka "starego słonia na cmentarzysko gdzie położy swoje stare kości"... Jednak "Indianin" wydaje się być bardziej optymistyczny niczy jeden z wielu opowiastek Dysneya co w tym przypadku jest na plus (btw "Prosta historia była właśnie Dysneya a nie "Indianin";). Ciekawy film o "łapaniu straconych chwil" albo nadrabianiu marzeń..