Cały film jest banalny i bez jaj. Dziadek jedzie i niby ma po drodze jakieś tam przeszkody, ale to wszystko toczy się stanowczo zbyt monotonnie: pojechał, zrobił, wrócił. Więcej emocji wywołuje stanie w kolejce do toalety.
A mimo to, całkiem nieźle się to ogląda, głównie dzięki muzyce oraz interesującej koncepcji zdjęć (ujęcia żaby). No i dzięki Hopkinsowi, oczywiście ;]
PS. Nie rozumiem porównań do "Prostej historii". Z okładki może i podobne, ale to dwa różne filmy.
W obu filmach jest dziadek, który jadąc na czymś, robi coś niezwykłego, więc filmy są podobne :P
Prosta hostoria - Prawdziwa historia
1. w obu pozycjach wyraz HISTORIA się powtarza (w polskich wersjach)
2. w obu pozycjach wyraz HISTORIA stoi na drugim miejscu
3. w obu tytułach pierwszy wyraz zaczyna się od liter PR i kończy się na A
4. w obu pozycjach występuje starszy człowiek, któru ma coś do zrobienia i charakteryzuje się niespotykaną, nawet u młodych ludzi determinacją tat
5. w końcu: oba filmy są piękne
A tak na poważnie, to faktycznie wydaje mi się, że pomimo występujących podobieńst filmy te są bardziej różne niż pokrewne.
I moim zdaniem 5/10, to trochę mało. Każdy lubi co innego;-)
Moim zdaniem jest jednak sporo podobieństw, ponieważ Prosta historia i Prawdziwa historia to:
1.Filmy drogi
2.Bohaterowie w trudnych sytuacjach spotykają odpowiednie, życzliwe osoby.
3.Każdy z nich pokonuje rekord prędkości w swojej kategorii. Burt Munro jest najszybszy. Straight najwolniejszy.
4.Każdy z nich ma wielki cel.
5.Oboje są na "progu życia".
6.Oboje nie podróżują rowerami.
7.Obie maszyny nie są do końca bezpieczne.
8.Oboje nie myją się regularnie.
Oba filmy lubię, może mniej Prawdziwą historię od Prostej historii, bo prosta jest lepsza :)