Prawdziwe męstwo

True Grit
2010
7,2 78 tys. ocen
7,2 10 1 78137
7,4 49 krytyków
Prawdziwe męstwo
powrót do forum filmu Prawdziwe męstwo

Lepszy mimo momentami niechlujnego wykonania (zdjęcia głównie).
Lepszy mimo o wiele mniejszego budżetu i nieporównanie wręcz mniej zdolnej ekipy filmowej (i aktorów też).

Stary szeryf pija - bardziej podobał mi się w wykonaniu Wayne (którego jako aktora nie lubię), mimo, że Bridges nie spisał się źle. Jednak Wayne był i sympatyczniejszy, i bardziej zabawny i z wyglądu bardziej pijaczynę przypominał (z jego czerwonym i spoconym ryłem)

Nieporównanie bardziej mi się podobała szczeniara w wykonaniu Darby niż w Steinfeld. Nie zagrała źle. Zrobiła wręcz to bardzo dobrze. Być może lepiej niż Darby. Tyle że... postać stworzona przez Darby imo lepiej do filmu pasowała. Bardziej pyskata, bardziej irytująca, bardziej nieznosna.
Steinfeld była za słodziutka (mimo wszystko).

Dowcipy: w wersji z 1969 smieszyły mnie o wiele bardziej. Może tylko dlatego, że większosc się powtarzało (choć kilku swietnych nie było jeszcze, doszło kilka nowych - niezłych). Niektóre zabawne sceny wyraźnie spalone. Np - postrzelenie Chaneya przez dziewczynę. W starszym filmie można było na tym boki zrywać. Tutaj słabiutko to wyszło. Wręcz głupio.

Różnice w fabule:
nie wiem na ile która wersja jest zgodna z pierwowzorem książkowym, ale niemal wszystkie rozbieżnosci miedzy filmem Coenów, a Hathawaya Imo - wychodzą na korzyść tego drugiego.

SPOILER
Z najważniejszych rzeczy: w starszym filmie ginie LaBoeuf. Dodaje to filmowi dramaturgii i nie wypada wcale tandetnie.
Po drugie: szeryf nie donosi biegiem dziewczyny do lekarza, ale bodaj zabiera po drodze komuś bryczkę.
Po trzecie: zakończenie. W starszej wersji szeeryw odwiedza ją w domu niedługo po wyjściu ze szpitala i przyzwoitą pogawędkę sobie ucinają. Dużo lepiej to się prezentowało nisz jakieś dziwne niedoszłe spotkanie po 25 latach.
Po czwarte: inaczej wyglądała finałowa akcja walki z tą bandą zbirów. Kiepsko było to nakręcone w starszym filmie, ale - prezentowało się jako całość bardziej sensownie niż u Coenów.

Cóż, film braci Coen nie jest złym film. Mile spędziłem czas (choć pierwsza połowa filmu podobała mi się dużo bardziej niż druga). Uważam jednak, że jest to najgorszy film braciszków (widziałem wszystkie). Mam jednak nadzieję, że chcą po prostu napełnić sobie kieszenie przed zrobieniem filmu hmm... bardziej ambitnego i mniej kasowego (ostatni "Poważny człowiek: był rewelacyjny). Poza tym - jest to bodaj jedyny ich film (poza tą komedią, w której w piwnicy staruszki robiono podkop), oglądając który w życiu nie domyślił bym się, że to ich sprawka.

Gdyby nie istniała wersja tej samej historii w lepszym wykonaniu to dał bym filmowi 6. Tak - daje 5.

"True Grit" (1969) - 6+
"True Grit" (2010) - 5.

Zaznaczam jednak, że ja dość surowo oceniam filmy, oraz jestem niezwykle wybredny i marudny.
Śmiało można iść do kin.
Można się i pośmiać i pocieszyć tym, że bodaj od czasu "Bez przebaczenia" jest to jedyny porządny western.

PS
"Nie marudź chłopie" i cała początkowa scena egzekucji - genialna.