Trochę brakuje mi w tym filmie tak charakterystycznego stylu i przewrotności wcześniejszych dokonań braci Coen. Nie zmienia to jednak faktu, że "Prawdziwe męstwo" to kawał znakomitego, solidnego kina. Przygoda, wzruszenie, humor, małe "puszczanie oka" do widza, a do tego świetne zdjęcia, niezła muzyka i - nade wszystko - rewelacyjne aktorstwo. Nie ma tu jednej słabej roli, choć relatywnie Matt Damon wypada w tym doborowym towarzystwie nieco słabiej. Pozytywnie zaskoczył mnie za to Josh Brolin. Nie dlatego, żebym dotychczas uważał, że jest słabym aktorem - wręcz przeciwnie. Zadziwiłem się jednak, że tak wiele można wycisnąć z tak "niepozornej" jakby się zdawało roli. Summa summarum - już dawno tak dobrze nie bawiłem się w kinie. I może zabrzmi to dziwnie, ale pomimo, że nie oglądałem jeszcze wszystkich nominowanych do Oscara filmów, dla mnie waśnie "True Grit" jest jak na razie wśród nich najlepszy.
Jeszcze jedno. Zachwycił mnie w tym filmie także język. Choć nie brak w nim przekleństw, kolokwializmów i swoistego "slangu", ma w sobie siłę i dostojność niemalże szekspirowską. Coś podobnego mogliśmy słyszeć już w serialowym westernie "Deadwood" (HBO), ale na dużym ekranie ten sposób mówienia uzyskuje wyjątkową moc.
Ja tez dałam 9-tkę zgadzam sie ze wszystkim co napisałeś lubię westerny ten jest trochę inny a zarazem klasyczny dlatego ogląda się go z wielką przyjemnością.