Prawdziwe męstwo

True Grit
2010
7,2 78 tys. ocen
7,2 10 1 78137
7,4 49 krytyków
Prawdziwe męstwo
powrót do forum filmu Prawdziwe męstwo

UWAGA - SPOILER.Poniższa analiza skierowana jest do osób, które oglądały film.

TYTUŁ:

True grit można swobodnie przetłumaczyć jako" prawdziwe męstwo", choć należy je raczej rozumieć, jako "prawdziwy charakter":

"to show a true grit" - "pokazać, że ma się charakter".

I STOPIEŃ WTAJEMNICZENIA

http://www.filmweb.pl/film/Prawdziwe+m%C4%99stwo-2010-506212/posters#picture-6


O nowym filmie b. Cohen dowiedziałem się na.... ulicy, po prostu zobaczyłem
plakat reklamujący jego wejście do kin. I to właśnie od plakatu należy rozpocząć krytyczna analizę dzieła. Plakat pełni bardzo ważną funkcję - ma nas informować,
wprowadzić w klimat i zachęcić do obejrzenia filmu, to pierwszy stopień "wtajemniczenia". Niestety, plakat niewiele nam mówi, autorzy doszli do wniosku, że skoro w filmie pojawiają się aktorzy o taaaaaaakich nazwiskach nie trzeba zbytnio się wysilać. Film wyreżyserowali w końcu bracia Cohen a jednym z kierowników produkcji jest...., uwaga[!].. Steven Spielberg!:] Plejada gwiazd. I tym wabi nas plakat - nazwiskami.Tytuł filmu jest co prawda wybity największa czcionką ale nasza uwaga szybko ucieka w stronę nazwisk aktorów / mimo, że czcionka jest mniejsza, to zajmuje ona na plakacie "bardziej naturalne" dla naszych poszukiwań miejsce./ Nawet reżyserka nie jest tak ważna dla twórców plakatu, jak nasi gwiazdorzy, nie wspominając o Spielbergu, obejrzysz film i nawet się nie domyślisz,że twórca E.T także zarobił na nim pieniądze. Plakat zawiera dwie podpowiedzi. Pierwsza, to oczywiście tytuł a druga pozwala zwykle załapać głębszy kontekst a więc nadać ogólny kierunek myśleniu widza:
"Winny nie ujdzie karze". Z ogólnej kompozycji plakatu trudno dedukować, kto tu grzeszy a kto wymierza sprawiedliwość ale jedno jest pewne: facet z siwą brodą i ten , ulizany po jego prawej to postacie -osie całego dramatu. Dziewczynka i brodacz znajdują się na drugim planie a więc siłą rzeczy nie odgrywają pewnie w filmie najważniejszej roli..

Ciekawostka:
Po lewej stronie plakatu rekomendacja Filmwebu w wykonaniu M. Walkiewicza:
http://www.filmweb.pl/reviews/Na+%28Dzikim%29+Zachodzie+bez+zmian-10750
/ostatnie zdanie/

Oczywiście rozumiem, dlaczego usunięto mój post pod jego akolejdem.
/ang. accolade/


II STOPIEŃ WTAJEMNICZENIA CZYLI INICJACJA

Naturalną koleją rzeczy a zarazem następnym krokiem po tej "iluminacji gwiazd" jest poszukanie w sieci trailera lub/i oficjalnej strony filmu.

http://www.truegritmovie.com/intl/pl/

http://www.truegritmovie.com/


Na polskiej stronie wita nas katastrofalnie i niechlujne pocięty trailer, którego projekcja urywa się podobnie, jak urywa się zapewne film jednemu z głównych bohaterów True Grit odgrywanemu przez oskarowego Jeffa;) Nie wydaje mi się aby był to świadomy zabieg ze strony producenta, prawdopodobnie komuś nie zapłacono za wykonanie poprawnej roboty edytorskiej. Trailer uświadamia nas, że plakat tak naprawdę to tylko kawałek papieru oklejony nazwiskami. Okazuje się, ze główną bohaterką jest dziewczynka mszcząca się za zbrodnię na jej ojcu. Kto jest mordercą? Tego się nie dowiemy. Siwy brodacz pomaga jej w zemście, pozostaje jeszcze ulizany i ten z tyłu po prawej. Główna bohaterka komunikuje: "Zaczynam wielką przygodę" a zaraz potem: "Chcę aby morderca taty zawisł" i na końcu: "Chociaż idę doliną śmierci, zła się nie ulęknę". O ile bohaterka idzie doliną śmierci, to ja podążam doliną niejasności - czy dziewczynka pragnąca dokonać zemsty na mordercy swego ojca nazwie swą podróż "wielką, pasjonującą przygodą"?

Dopiero zakładka " O filmie" rozjaśnia układ sił i rozkład ról. Złym będzie Brolin.

Amerykańska strona projektu też nie poraża , ani jakością ani polotem, zawiera dodatkowo drobne, sponsorowane kłamstewka amerykańskich, poczytnych gazet /accolades/.

III STOPIEŃ WTAJEMNICZENIA CZYLI KAPELUSZ W DŁOŃ A KOLT W SKROŃ

Dzieło filmowe aby miało siłę wyrazu musi być wewnętrznie spójne [coherent] jeśli jego poszczególne płaszczyzny mają się wewnętrznie ścierać, spiętrzać to tylko po to , by podnieść jego całkowity ładunek i potencjał.Nie może ono jednak się osłabiać, poszczególne elementy/ postacie, sposób narracji, fabuła - mają się wzajemnie amplifikować - wzmacniać, ewentualnie uzupełniać/ Widz nie może patrzeć na film i zastanawiać się, co mu położono na talerz/ stosując analogię restauracyjną/. W przypadku True grit, nie wiemy, po co weszliśmy do restauracji: Podano nam obiad, deser czy śniadanie? Skoro podrzucono nam coś na talerz, na początku musimy ustalić co to za "ryba", co to za gatunek./genre/ Niewątpliwie jest to film zrealizowany w konwencji westernu /stare kolty,brak samochodów na parkingach,tv i internetu w knajpach/ ale czy, to, biorąc pod uwagę historię/ dziewczynka chce dopiąć sprawiedliwości na mordercy swego ojca/:

a/ western komedia? - nie
b/ western przygoda? - nie
c/ western dramat? tak

Dlaczego C? Bo powtórzymy pytanie:

"...czy dziewczynka pragnąca dokonać zemsty na mordercy swego ojca nazwie swą podróż "wielką, pasjonującą przygodą"? Czy zamiarem b. Cohen było wykorzystanie tak skrajnie, dramatycznego motywu by wpleść w bieg zdarzeń jej życia kilka elementów humorystycznych i/lub przygodowych? Pomysł na kolejnego I. Jonesa?
Nie, nie , nie. To jest ważny moment naszych rozważań, bo to chwila wykrycia artystycznego oszustwa.
Na talerzu, leży ryba polana sosem czekoladowym w papryczce.

"Winny nie ujdzie karze"

IV STOPIEŃ WTAJEMNICZENIA CZYLI B. COHEN SPOTYKAJĄ KPT. LANDĘ

Moment wykrycia "artystycznego oszustwa" to wskazanie punktu, gdzie zamiar twórczy /sugerowany odbiorcy/ autora rozmija się z kierunkiem jego działania.em. Oszustwo polega w tym przypadku na sprzedaniu nam /widzom/ rzekomej historii o "winie i karze", która w końcu dopadnie złoczyńcę. Cohenowe "obiecanki cacanki" nabierają zabawnych, karykaturalnych rozmiarów, także a może głównie, poprzez wyniesienie tego filmu poprzez nadmuchany balon medialny.
Historia Mattie zaczyna się od ukazania jej nad ciałem jej ojca, który został podobno "zastrzelony z zimną krwią przez tchórzliwego Chaneya". Zimna krew i tchórzostwo? Od tego mistrzowie Cohen zaczynają budowanie naszego wyobrażenia o jednym z kluczowych bohaterów filmu.
Niestety, budowanie oznacza konstruowanie, wznoszenie i wzmacnianie, a bracia Cohen już na początku degradują jednego ze swych bohaterów do roli słabiaka, który nawet nie zasługuje na karę. Brolin "jest słaby" także z winy skandalicznej narracji: bo go nie znamy.
Nie wiemy jak działa, jak myśli i czuje. Reżyser nie przyzwyczaja nas do jego obecności. True grit udający dramat pozbawiony jednego bieguna, nie posiada w ogóle osi nośnej, która mogłaby utrzymać naszą uwagę. Mattie jest równie pozbawiona wyrazu, jak "zły". Jej twarz nad trumną ojca nie ma w ogóle wyrazu, brak jej zacięcia, siły , jest beznamiętna, jak księżyc na niebie, w zimny, mroźny wieczór. Brak w niej "paliwa zemsty". Co ciekawe i zabawne, Mattie, jako postać błyszczy za to w scenie targowania się o konie. To zdaje się najbardziej błyskotliwa scena w filmie " o sprawiedliwości i wyrównywaniu rachunków", która trwa psychologicznie[ możliwie, że też czasowo, nie mierzyłem] dłużej, niż jej ostateczna konfrontacja ze "straszliwym" mordercą. Dwie główne postacie filmu, mające tworzyć oś dramatu praktycznie nie dostały szansy zaistnienia w naszej świadomości. To nie jest jakieś tam czasowe "obniżenie lotów" przez mistrzów Cohen, to karygodny błąd na poziomie akademickim, który powinien być
wyeliminowany w pierwszym szkicu scenariusza!:]
Główna oś konstrukcyjna dzieła to zarazem jego najsłabszy element. Sytuacja ta nie zmieni się do końca filmu. Mało tego, na współoś postaci składają się dwie kolejne - równie pozbawione mocy:

pijaczek- szeryf

oraz

"bezpłciowy" LaBoeuf.


Niestety, film pozbawiony postaci, które nie są w stanie dźwignąć na swe ramię "winy i kary" przestaje być... filmem -godnym- uwagi w ogóle. Film kończy się tak, jak zaczyna - BRAKIEM POSTACI!

Mattie - odchodzi w horyzont, [nie założywszy nawet rodziny - kolejny genialny zabieg osłabiający postać w ogóle]

Szeryf - zapił się ,zestarzał i zmarł

LaBoeuf - gdzieś, nie wiadomo gdzie

"Zły" - ginie bo kolejny raz wystawia się na odstrzał


A teraz spójrzmy, jak to się robi na przykładzie:

"Bękarty Wojny" Tarantino.

Proponuję spojrzeć dosłownie i sprawdzić samemu, czyli obejrzeć.
Pierwsze 2o minut "ustawia" dramaturgię.Postacie dramatu są świetnie sportretowane. Zło jest złem, które chcemy "ukarać" ale , co nie mniej ważne, Tarantino nam tego wcale nie obiecuje....[jak to w rasowym dramacie ] Reżyser rozmawia z widzem zupełnie na innym poziomie! Szybko identyfikujemy, kto jest kim i ustalamy wartości. Zbrodnia jest zbrodnią a zło domaga się kary i od razu wiemy, że sprawiedliwy, musi być przynajmniej tak silny, jak "zły". A Landa jest nie tylko nieludzko bezwzględny ale też niezwykle inteligentny. Poprzeczka zostaje zawieszona niezwykle wysoko.

Z konieczności skrótu wypunktuję to, czego zabrakło w True Grit a o czym pamiętał mistrz Tarantino:


a/ Oś dramatu zdefiniowana jasno - "wina i kara" / zbrodnia - zemsta/


b/ oś dramatu opiera się na silnych postaciach


c/ sposób narracji nie osłabia ni postaci ni fabuły


d/ postacie drugoplanowe wspierają i uzupełniają całość zamysłu artystycznego


e/ świetne aktorstwo


Reżyser prowadzi dialog z widzem i nie pozwala abyśmy utracili z nim kontakt.
/tak jak b. Cohen nie dopuszczają do nawiązania jakiegokolwiek rozmowy/.

Inteligentne, poprawne kino!




V STOPIEŃ WTAJEMNICZENIA CZYLI WIDZA NIE DA SIĘ OSZUKAĆ

Ta króciutka analiza ma na celu tylko zasygnalizować istnienie całego zespołu problemów i nie wyczerpuje w żadnym punkcie tematu. Liczę, że zachęci innych miłośników kina do bardziej krytycznego spojrzenia na poczynania "gwiazd i sław" oraz ich konsekwencji, bowiem na końcu drogi każdego zamysłu artystycznego stoimy zawsze my - widzowie.
Nie dajmy się oszukać.




pozdrawiam


ocenił(a) film na 7
thuscomethusgo

Bełkot, nie analiza.

ocenił(a) film na 7
Dr_Grape

Przepraszam, nie zauważyłem pierwszego akapitu. Twoja analiza jest świetna.

ocenił(a) film na 4
Dr_Grape

Udowodnij, czyli przedstaw swoją analizę.
To , że nosisz niebieska perukę nie znaczy, ze możesz wypisywać farmazony.

ocenił(a) film na 7
thuscomethusgo

Fajnie, że się starasz, napisałeś sporej objętości tekst. Tylko nie nazywaj tego analizą, bo nie masz pojęcia, co to jest.

ocenił(a) film na 4
Dr_Grape

To nie jest analiza krytyczna tylko "wstęp do analizy krytycznej" /jak w temacie/, która "ma na celu tylko zasygnalizować istnienie całego zespołu problemów i nie wyczerpuje w żadnym punkcie tematu" /jak w zakończeniu/
Do pisania której zapraszam innych forumowiczów.
To Ty nie masz pojęcia, co wypisujesz. Niestety.

ocenił(a) film na 7
thuscomethusgo

1. Co z analizą filmu ma wspólnego analiza plakatu, który powstaje niezależnie od autorów?
2. Dla zrozumienia tego, że Brolin jest jednym z głównych bohaterów należy odróżniać fabułę od sjużetu (przypadek Lectera w Milczeniu owiec). Postać Chaneya jest budowana w toku narracji, np. poprzez jego czyny, o których dowiadują się Mattie i Rooster.
3. "Prawdziwe męstwo" jest filmem przygodowym w duchu powieści Marka Twaina.
4. Głównym bohaterem jest Rooster, jako symbol zmierzchu prawdziwego męstwa. To, że narracja jest prowadzona z perspektywy dziewczynki, a zabójstwo Chaneya tylko zwieńczeniem tej przygody to już inna sprawa.
5. "Niestety, film pozbawiony postaci, które nie są w stanie dźwignąć na swe ramię "winy i kary" przestaje być... filmem -godnym- uwagi w ogóle. Film kończy się tak, jak zaczyna - BRAKIEM POSTACI!" - PIĘKNE.
6. Czy jednoznaczna oś dramatu, którą ty rozumiesz jako spłaszczenie świata przedstawionego do opozycji dobra i zła, rzeczywiście jest jego plusem?
7. I mogłeś się bardziej wysilić z przykładem bezbłędnego kina, ale dzięki temu twoja wypowiedź bawi do samego końca!

To tylko takie drobne przewinienia. Mam nadzieję, że nie zniechęcisz się i będę miał jeszcze okazję przeczytać solidne wstępy do analizy, o które na filmwebie ostatnio coraz trudniej. Niestety brak czasu nie pozwoli mi napisać analizy filmu. Wiązało by się to z zapisaniem przynajmniej 20 stron.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 4
Dr_Grape

1. Plakat powstaje niezależnie od autorów filmu? Rozumiem, że dobór aktorów, kostiumy, edycja filmu, czy muzyka też ich nie interesuje. Plakat to przepustka do kieszeni widza.
2. Postać Chaneya nie jest budowana lecz osłabiana przez fatalnie prowadzoną narrację [patrz, jak to robi Tarantino]
3. Zgadza się. Na tym polega oszustwo: Mocny tytuł, mocne gwiazdy,mocni reżyserzy i producenci - wynik: pozbawiona kopa i polotu przygodówka dla 15 nastolatków.
Czy do obowiązków widza należy lektura powieści, na których osnuty jest scenariusz? Nie. Film ma się sam obronić.
4. Głównym bohaterem, zgodnie z zapowiedzią autorów jest ....dziewczynka [ she embarks on a great adventure] . Rooster to tylko narzędzie w jej rękach. Obejrzyj sobie trailer.

Możemy tylko dedukować o zamysłach marketingowców:

a: plakat ma zwrócić uwagę osób dorosłych - Rooster!

b: trailer ma zasugerować , aby wziąć do kina swoje dzieci! - Mattie! :]

a + b = kino familijne

5. O tym, czy widz uzna za wiarygodną daną historię, decyduje "siła" postaci.
"Brak postaci" = postacie niewiarygodne, wytłumaczone to zostało wyżej wystarczająco dokładnie.
6. Jednoznaczną oś dramatu zarysowali i zasugerowali bracia Coen. Mógł to być najmocniejszy punkt dzieła.
7. Nie znosisz Tarantino. Masz prawo.

A Twoje złośliwe sugestie o przewinieniach i rzekomym zniechęceniu uważam za nie związane z tematem i pozostawiam bez odpowiedzi.

pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
thuscomethusgo

Kim są bracia Cohen?

ocenił(a) film na 4
pan_dziejaszek

B. Cohen są na dzień dzisiejszy kierowani na korepetycje do profesora Tarantino.

ocenił(a) film na 8
thuscomethusgo

Synku Tarantino i profesor niezły żart. Chyba nie widziałeś Prawdziwego męstwa tylko jakiś inny film. Prawdziwe męstwo to film bardzo dobry z kapitalnymi kreacjami aktorskimi których u Tarantino nie uświadczysz. No ale cóż nie wszyskim odpowiada W.Allen, M.Scorssese czy bracia Coen. Dla mniej wymagających pseudo scenarzysta i reżyser Tarantino jest lepszy. O zgrozo

ocenił(a) film na 8
thuscomethusgo

Ale czemu mówisz o jakichś Cohenach w odniesieniu do filmu braci Coen?

ocenił(a) film na 7
ocenił(a) film na 4
aallen

Kropka.

ocenił(a) film na 6
thuscomethusgo

Czemu fakt, że dziewczyna nie założyła rodziny, osłabia ją jako postać?

ocenił(a) film na 6
_Garret_Reza_

Bo jest nijaka od początku do końca. thuscomethusgo ma racje - bardziej się przejęła końmi, niż śmiercią ojca. Właściwie, to prawdą jest, że NIKOGO w tym filmie nie poznaliśmy - postacie są słabo zarysowane, przez to sa płaskie jak naleśniki. ;) Mnie tam najgorzej był żal biednego kucyka co padł z wycieńczenia, reszta bohaterów jakoś mnie nie rusza.

ocenił(a) film na 6
Picard

Co twoja odpowiedź ma wspólnego z moim pytaniem?

ocenił(a) film na 6
_Garret_Reza_

a, no odpowiedziałem Ci: była tak nijaka, że nawet nie stać ją było na posiadanie rodziny. Nie wiemy czemu jej nie założyła, nie mamy pojęcia czym się kierowała.

ocenił(a) film na 6
Picard

Garret: Czemu coś osłabia postać X?
Picard: Bo ona była słaba.


To ja poczekam, aż thuscomethusgo udzieli mi prawdziwej odpowiedzi...

ocenił(a) film na 4
_Garret_Reza_


Myślę, że Picard odpowiedział logicznie na to pytanie. Można je oczywiście odwrócić:

Co sprawia, że kapitan Landa w "Bękartach wojny" jest "silny" / wiarygodny, prawdziwy/?
Tarantino potrzebował 20 minut by zbudować wiarygodną historię poprzez odpowiednie przedstawienie jego postaci:

- podczas rozmowy z ojcem rodziny poznajemy jej przeszłość i tło z jakiego wyrasta, [bo każdy człowiek ma swoją historię]

- widzimy, jak działa - Tarantino nie mówi nam, że Landa jest zły [ Coenowie wspominają o morderstwie , choć możliwe, że TCHÓRZLIWY Chaney nie zabił go osobiście, kto wie....],
Tarantino pokazuje nam za to jego metody działania ! :]

- związuje obie postacie dramatu jednym, wyrazistym wydarzeniem w czasie i przestrzeni

- otwiera w naszych umysłach logiczną konsekwencję kolejności wydarzeń jednocześnie nie determinując zakończenia! :]

Reżyser może "wzmocnić" postać na wiele, wiele innych sposobów: poprzez odpowiednie filmowanie postaci, ilustrację muzyczną [motyw , Indiana Jones - tara rara tarrara!;), kiedy zabrzmi, nie musimy patrzeć w ekran - Indiana właśnię wchodzi do akcji...], poprzez to, jak zachowują się w jej obecności inni bohaterowie itd itp.
U Tarantino, jak zwykle dramat zyskuje dodatkową płaszczyznę intelektualnej gry, co pogłębia zaangażowanie widza w spektakl, co upewnia widza, że postacie, których losy obserwujemy na ekranie faktycznie są "kimś".
Jak wypada Chaney na tle Landy? Myślę, że wypada z gry;)

ocenił(a) film na 6
thuscomethusgo

Nie zrozumiałeś mojego pytania - ja się pytam, jak fakt, że na koniec Mattie nie zakłada rodziny, osłabia tę postać? Niezależnie, jaka była wcześniej, jak ten jeden fakt wpływa na całą postać? Wg założyciele temat wpływa negatywnie, ale w jaki sposób?

_Garret_Reza_

Poprawnej odpowiedzi chyba prędko się nie doczekasz.

ocenił(a) film na 4
_Garret_Reza_

Nie chodzi o to, że ja nie zrozumiałem Twojego pytania lecz o to, że Ty nie zrozumiałeś mojej odpowiedzi;)

ocenił(a) film na 6
thuscomethusgo

Garret: Czemu coś osłabia postać X?
thuscomethusgo: Bo Tarantino zrobiłby to inaczej i lepiej.

Obaj nie zrozumieliście mojego pytania.

ocenił(a) film na 4
_Garret_Reza_


Garret: Czemu coś osłabia postać X?

thuscomethusgo: Zapraszam do samodzielnego myślenia.

thuscomethusgo

Myślę, że po prostu nie umiesz wytłumaczyć.

ocenił(a) film na 9
thuscomethusgo

To w takim wypadku po co ta analiza? Garret zadał Ci pytanie, ja też się pod nim podpisuje. Wypisujesz jakieś "zasady" tworzenia filmu niby według Tarantino, a ja się jeszcze pytam po co?Mnie się np, Tarantino nie podoba, a bracia Coen tak, a ty mi wypisujesz, że bracia Coen są źli bo nie są jak Tarantino. Taki wstęp, analiza czy recenzja to dla mnie bełkot. Do tego zapraszasz jeszcze do samodzielnego myślenia...

Picard

A jaki facet by chciał z takim charakterem się związać??

Picard

Bzdura - brak rodziny jest logicznie konsekwentny, Coenowie sugerują, że Mattie jest zbyt twardą osobą, to ona prezentuje "true grit", stawia na swoim, jest niezależna, nie przystaje do swoich czasów, nawet do nowego świata, po upadku starych bohaterów. Ten wpis z analizą, czy nawet szkicem analizy niewiele ma wspólnego, pełen bełkotliwych porównań i ataków, bez merytorycznych wniosków.

Jeżeli dla Ciebie "prosta" linia dramatu to klucz do mistrzostwa, to co z takim mistrzem jak Antonioni, przy którym Tarantino to dzieciak bawiący się kamerami?

Picard

Zgadzam się całkowicie co do kucyka. Jedyna scena, kiedy było mi kogoś żal, to właśnie ta. Trudno było to oglądać. Pozostaje mieć nadzieję, że ten kucyk nie został faktycznie zamęczony na śmierć.

ocenił(a) film na 6
LadyBlackCat

Mam gdzieś tego kucyka. Mnie żal było Indianina, któremu nie dano dojść do słowa przed powieszeniem - to jest kapitalny moment, najlepszy w filmie.

ocenił(a) film na 7
Pastor1

dokładnie, po tej scenie spodziewałem się naprawdę mocnego i trzymającego za mordę filmu

ocenił(a) film na 7
nithez

Rozjebała mnie ta scena :D Dalej było niestety coraz gorzej.

LadyBlackCat

Pewnie na kiełbasę go przerobili by mieć czym świętować w przypadku wygranej na Oscarach..

ocenił(a) film na 7
Picard

biadolisz, jak Mattie się NIE przejęła śmiercią ojca?? Przecież wszystko co robi od początku do końca służyło uhonorowaniu jego pamięci i pomszczeniu jego śmierci! Motyw z końmi pokazuje tutaj, że jest dziewczyn(k)ą bardzo inteligentną i Wie, że jeśli chce pomścić ojca to musi mieć do tego środki - czyli to co najważniejsze - PIENIĄDZE/Konie.

ocenił(a) film na 4
Qlczas

Należy zatem uzupełnić zapis w rubryce " gatunek": dramat ekonomiczny.

ocenił(a) film na 7
Picard

Moim zdaniem to było specjalnie tak ukazane żeby widz zastanowił się czy warto było się mścić. Gdyby Mattie nie ruszyła w pogoń za Chaneyem to nie straciła by ręki, najpewniej wyszła by za mąż. Cała ta wyprawa namieszała w jej psychice, została zdziwaczałą, zgorzkniałą starą panną (bez ręki ;D), widać to gdy mówi na koniec do starszego od siebie mężczyzny coś w stylu "nie musisz wstawać śmieciu" (jakoś tak). Mattie poświęciła własne szczęście by pomścić ojca. Chyba ten film wcale nie jest taki płytki

demondemon

Ta zemsta ją zniszczyła.

ocenił(a) film na 8
thuscomethusgo

jak można traktować poważnie tekst który zawiera notorycznie powielany błąd w nazwisku reżyserów?

ocenił(a) film na 4
paranoh

Święta racja , bracia Coen to bracia Coen.

pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
thuscomethusgo

nie wiedziałem, że Leonard Cohen ma brata. pozdrawiam

ocenił(a) film na 4
oneiric

To dziwne, w dream-like states in films to całkiem możliwe. [idąc śladami definicji pojęcia oneiric]

thuscomethusgo

Nie lepiej było napisać, że Bękarty Wojny są dużo lesze niż True Grit? Byłoby szybciej.

ocenił(a) film na 4
YoKe

Nie. Należy dowieść przy pomocy rzeczowych argumentów DLACZEGO.
A najlepiej samemu zobaczyć i porównać.

ocenił(a) film na 9
thuscomethusgo

E tam, po prostu ktoś tu się rozczarował, że film nie jest typowo wpisany w hollywoodzkie kanony.
Odnośnie "Chaney - Landa" sprawy. Że Coenowie nie pokazali, jaki Tom jest zły? Ale Tom Chaney wcale nie był zły. On po prostu był. Nie był sadystą czy psychopatą, może po alkoholu stawał się zbyt gwałtowny, może miał parę wad, ale był człowiekiem jakich wielu w tamtych czasach. Wszyscy myślą, że skoro goni go dziewczynka w związku z tym, że zabił jej ojca, to znaczy, że musi być zły. A on tam jest jaki jest, bliżej mu do człowieka o słabym charakterze. Nawet przecież Lucky Ned nie był jakimś zimnokrwistym draniem. To nie "Tombstone", gdzie każdy kowboj to od razu zło wcielone.

No i tak samo jest, jeśli chodzi o konwencję filmu. To, że opowiada o zemście za zabójstwo ojca już mu wyznacza, że ma być poważny itd... Powiedziałbym, że świetnie wyważono poszczególne elementy, bo jest zabawnie, a nigdy nie ma wątpliwości, czy wydarzenia na ekranie są na poważnie. Jedni mogą być zawiedzeni, że gdy ludzie giną to nie ma slow-motion, dodatkowego najazdu kamery i podniosłej muzyki, ale cóż... to nie film Snydera czy Tarantino, gdzie co najważniejsze jest eksponowane. Taki styl mają Coenowie, że samemu trzeba się dopatrzeć tego co istotne.

A LeBouf nie jest bezpłciowy, tylko nieporadny. Ze słowami Texas Ranger automatycznie kojarzy się Chuck Norris, a Matt Damon kreuje taką ofermę, co miesiącami ściga przeciętniaczka jakim jest Tom Chaney. Sam film demaskuje rewolwerowców z ich bohaterstwa. Czy fakt, że ci ludzie nosili broń palną czynił ich wyjątkowo mężnymi? To zwykli faceci, którzy jakoś tam próbują związać koniec z końcem.

A i "True Girt" ma przynajmniej logiczną i realistyczną fabułę w przeciwieństwie do "Bękartów". Tak szczerze mówiąc to wielkim złem jest porównywaniu obydwu filmów. To tak jak "300" z "300 Spartanami" porównywać. Film ma inną konstrukcję w zależności od tego, jaki ma być efekt końcowy.

ocenił(a) film na 4
Roy_v_beck

"Tom Chaney wcale nie był zły. On po prostu był."
"może po alkoholu stawał się zbyt gwałtowny"
"może miał parę wad, ale był człowiekiem jakich wielu w tamtych czasach"
"bliżej mu do człowieka o słabym charakterze"
"A LeBouf nie jest bezpłciowy, tylko nieporadny."
"Matt Damon kreuje taką ofermę, co miesiącami ściga przeciętniaczka jakim jest Tom Chaney."
" Sam film demaskuje rewolwerowców z ich bohaterstwa."
"To zwykli faceci, którzy jakoś tam próbują związać koniec z końcem."

Przypomnijmy tylko, że tak sportretowane przez kolegę postacie kreowane są pod wielkim szyldem " PRAWDZIWE MĘSTWO"

""True Girt" ma przynajmniej logiczną i realistyczną fabułę". Tutaj niestety mylisz pojęcia. Kiedy mówię o logice i realizmie w filmie nie mam na myśli / w tym przypadku/ zgodności np. scenariusza z faktami historycznymi.
Jeśli interesuje mnie historia, nie oglądam filmów Tarantino, tylko szukam dobrego dokumentu. "Logikę i realizm" w filmie mierzy się przeżyciem widza. Film fantastyczno naukowy może być w tym kontekście bardziej realistyczny niż fabularyzowana biografia.
Poza tym nikt tutaj nie porównuje TG do BW - porównuje się tylko techniki "budowania postaci" w obu filmach.


pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
thuscomethusgo

rowniez pozdrawiam

użytkownik usunięty
ocenił(a) film na 9
thuscomethusgo

No i co z tego, pod jakim szyldem sprzedają film? Co z tego jaki jest plakat? Wydaję mi się, że ktoś tu czuł się rozczarowany, gdy w filmie o tytule "Pitbull" wykreowano bohaterów na ludzi a nie na psy. Tak samo szkoda, że "Czarny łabędź" nie opowiada o tym rzadkim gatunku zwierząt, tylko jakichś baletnicach. "Prawdziwe męstwo" to jest Bruce Willis, Jason Statham i każdy inny twardziel, który wchodzi do akcji w zwolnionym tempie, na twarzy ma najstraszniejszy grymas jak tylko to możliwe, a w jego oczach płonie ogień. Że też Bridges nie nosi w filmie koszulki z napisem "jestem prawdziwie mężny". Z drugiej strony można by i analizować, czy to nie Mattie Ross wykazała się prawdziwym męstwem (to zdanie akurat na poważnie jest).

"Kiedy mówię o logice i realizmie w filmie nie mam na myśli / w tym przypadku/ zgodności np. scenariusza z faktami historycznymi."
Ja też nie. To nie "Dobry, zły i brzydki", że wydarzenia dzieją się w tle aktualnych wydarzeń historycznych.
""Logikę i realizm" w filmie mierzy się przeżyciem widza. Film fantastyczno naukowy może być w tym kontekście bardziej realistyczny niż fabularyzowana biografia."
Ja bym zmierzył sensownością przedstawionych wydarzeń i ich zasadnością zgodnie z wykreowanym światem przedstawionym. Właśnie na "Bękartach" świetnie się bawiłem podczas zamachu na Hitlera, ale to nielogiczne, żeby tylko dwóch gestapowców go pilnowało.

Innymi słowy, najnowszy film braci Coenów jest beznadziejny, bo jego kampania reklamowa zupełnie myli widza, wykorzystuje go i oszukuje. Plakat i trailer nijak mają się do filmu i dlatego "Prawdziwe Męstwo" to gniot. - to takie moje słowo podsumowania odnośnie tego wstępu.

ocenił(a) film na 4
Roy_v_beck

O "sensowności i zasadności" decyduje, w jaki sposób odbierzesz świat i postacie przedstawione w filmie a za to w dużej mierze odpowiedzialny jest reżyser, który w tym przypadku karmi widza papką.
Ale tak musi być. w przypadku filmu, który stworzono dla tatusiów /pamiętających czasy Eastwooda/ i ich pociech / "tatusiu, patrz ona ma colta!"/.
Takie produkcje właśnie /skierowane do wszystkich czyli nikogo - ani dla koneserów kina ani dla szukających w kinie pop cornu, coca - coli i 3d/ generują "czarną dziurę" kinematografii promieniująca miernotą, przyzwoleniem na przeciętność, nudą i wywołują ogólną senność.

ocenił(a) film na 8
thuscomethusgo

Fajnie, że po raz kolejny opisujesz SWOJE wrażenia z seansu. Robisz się już jednak nudny ponieważ cały czas powtarzasz to samo.

Wracając do filmu:
Proponuję lepsze zapoznanie się z gatunkami filmowymi:

"a/ western komedia? - nie
b/ western przygoda? - nie
c/ western dramat? tak"

Słyszałeś kiedyś o komediodramacie?
Teraz użyj szarych komórek połącz to z westernem i masz rozwiązanie zagadki.

"Z konieczności skrótu wypunktuję to, czego zabrakło w True Grit a o czym pamiętał mistrz Tarantino:
a/ Oś dramatu zdefiniowana jasno - "wina i kara" / zbrodnia - zemsta/
b/ oś dramatu opiera się na silnych postaciach
c/ sposób narracji nie osłabia ni postaci ni fabuły
d/ postacie drugoplanowe wspierają i uzupełniają całość zamysłu artystycznego
e/ świetne aktorstwo"

Gdzie Ty się naczytałeś takich bzdur, że twórcy filmowy muszą zamykać swoje dzieło w jakiś ramach i kierować się utartymi schematami?
Może za duża bajek Disneya się naoglądałeś, tam masz zawsze przedstawione - jasno: dobry - zły.

Bracia Coen nie narzucają widzowi kto jest tym złym a kto dobrym, przedstawiają pewną historię z punktu widzenia 14- letniej dziewczyny. Widz ma prawo sam ocenić kto jest kim.
I za to należy się im ogromny plus.
Podpunkt "E" mnie rozbawił i jednocześnie pokazał że kompetencje w zakresie oceniania czyjegoś aktorstwa masz równe z pierwszym lepszym Żulem spod monopolowego.

Do tej pory nie wyjaśniłeś dlaczego:

"Mattie - odchodzi w horyzont, [nie założywszy nawet rodziny - kolejny genialny zabieg osłabiający postać w ogóle]"
Ja i parę innych osób niecierpliwie czekamy na wyjaśnienia: jak nie założenie rodziny osłabia postać w ogóle.