Ogólnie film trochę nudnawy, oglądałem wyłącznie dla Kierana Culkina, który dla mnie po sukcesji jest aktorem wybitnym. Polska została przedstawiona, jakby cofnęła się do lat 90., co jest naprawdę szkodliwe. Nie jesteśmy już w tym miejscu od dawna – mamy jedną z najsilniejszych gospodarek na świecie, i naprawdę kiepsko, że nie pokazano kontrastu między czasami ludobójstwa, radzieckiej dyktatury a XXI wiekiem, kiedy Polska odżyła.
Co do sceny przy pomniku, gdzie robią sobie żarty – trochę niesmaczne. Nawet jeśli postać grana przez Culkina jest zakręcona i potrafi namówić do wszystkiego, to jednak ludzie, którzy chcą zobaczyć co przeżyli ich przodkowie, raczej nie powinni robić sobie z nich takich żartów. Film taki sobie.
I tutaj znów każdy zobaczy, co chce zobaczyć. Scena nie miała na celu ośmieszenia tragicznej historii, ale raczej ukazanie bezmyślnego trendu u części turystów, którym czasem brakuje empatii - bo "przecież to było dawno i nas nie dotyczy". Sam reżyser uznał to za niestosowne i nie wziął udziału w ich "zabawie".